-No niechaj Ci będzie kurduplu - powiedziałem wesoło, rzucając mu wodze jego wierzchowca, które wcześniej przechwyciłem.
Poszliśmy
do stajni, jednak droga się dłużyła, bo Chesiek chyba podpadł sobie u
konika, który cały czas starał się mu podeptać pięty.
W
stajni Chesiek zbuntował się i ograniczył swoją pomoc do podawania mi
szczotek. Specjalnie mi to nie przeszkadzało, a w gruncie rzeczy i tak
szybciej wyszłoby, żebym ja to zrobił.
-No dobra, praca
zrobiona, to teraz kierunek: Mój pokój! - wykrzyknął Chesiek
rozradowany, a jeszcze przed chwilą mi tu rozpaczał. Ahh, te huśtawki
nastrojów.
Na miejscu, Chesiek polecił mi
wyciągnięcie jedzonka i Coli, która walała się w butelkach i puszkach po
całym pokoju, a sam zajął się uruchamianiem gry.
-Ty uzależniony jesteś od tego, czy co?- spytałem zaskoczony, ale i rozbawiony.
-Nie
bez powodu nazywają mnie coloholikiem - powiedział szczerząc się
bardziej, niż wydawało mi się to możliwe. - Dobra, rusz tu te cztery
litery i gramy, tylko nie zapomnij o amciu!
Rozbawiony wziąłem
miskę z przekąckami i dwie butelki gazowanego napoju, który upadł mi w
momencie, w którym miałem usiąść. Przez chwilę zastanawiałem się, czy
rudowłosy nie zabije mnie wzrokiem, ale najwyraźniej mi się upiekło, po
wziąl rzeczy ode mnie i położył je tak, żeby były pod ręką.
-Dobra
niezdaro, patrz - wskazał na ekran, który wyświetlał kasztanowego konia
z boku, który co chwila przytupywał, machał łbem i generalnie się
wiercił. Po lewej i po prawej były strzałki, zapewne od dopasowania
konia, a na dole zielony przycisk 'Save'. -Tutaj możesz sobie wybrać
konia, powiedział klikając kursorem strzałki i przeskakując pomiędzy
różnymi maściami koni.
-Stop - zatrzymalem go na siwym
wierzchowcu, na co on się lekko skrzywił, prawdopodobnie przez to, że
sam jeździł na podobnym koniu, ale oficjalnie, to dużo się od siebie
różnią.
-No dobra, to teraz siadaj - powiedział, robiąc mi
miejsce obok siebie i dając mi kontrolę nad grą. Przede mną rozciągała
się stajnia z kilkoma wyborami. - Wybierz trening - zastosowałem się do
polecenia, klikając na trening ujeżdżeniowy.
Gra miała
średnie animacje, ale dało się przeżyć, a sama mechanika była w
porządku. Powygrywałem parę konkursów, aż w końcu zaciąłem się na
jednym, gdzie cały czas kończyłem drugi. Chesiek rozbawiony wpatrywał
się w monitor.
-Ale ty wiesz, że tutaj można kupować ekwipunek?
-Co?!
Gdzie?! - spytałem zdezorientowany, uderzając się w czoło, gdy Chesiek
wskazał mi ikonkę podkowy w prawym górnym rogu. Gdy kliknąłem w to,
faktycznie rozsunęła się liczba z masą przedmiotów, podnoszących
statystyki. -Naprawdę? NIe mogłeś mi wcześniej tego powiedzieć? -
spytałem rozżalony, na co Chesiek się roześmiał, ale najwyraźniej nie
mógł przestać. Patrzyłem przez chwilę na niego z politowaniem, ale w
końcu sam wybuchłem śmiechem.
Po napadzie śmiechu sprawdziłem zegarek, który wskazywał 21:20.
-O
cholera, stary! Ja muszę się jeszcze odrobić z zadaniami na jutro, a
już tak późno. Będę się zbierać! - Powiedziałem w biegu zgarniając swoje
rzeczy i szybko ogarniając pokój. - Dobra rudzielcze, do zobaczenia
jutro, mam nadzieje!
-Siema, tylko postaraj się nie rzucać
więcej colą, bo cię spale żywcem - powiedział głosem niczym rasowy
morderca, na co zmierzwiłem mu włosy.
-Dobrze, dobrze, dobranoc! - posłałem mu całusa i wybiegłem w stronę swojego pokoju, zatrzaskując mu drzwi.
No, nie za długo, ale końcówka cała poszła do kosza :<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz