niedziela, 28 maja 2017

Od Akashiego CD Yeol

Może nie dało się tego po mnie poznać, jednak w głębi duszy cieszyłem się, że to już ostatnie zadanie, z którym przyjdzie nam się mierzyć. Nie chodziło tu o towarzystwo Yeol, pomimo początkowej niechęci i nieco napiętej atmosfery okazała się całkiem interesująca, inteligentniejsza, niż reszta kobiet, z którymi codziennie miałem do czynienia. Może właśnie dlatego rozmawiałem z nią normalnie, a rzucanie wyzwiskami co drugie słowo wydawało się nie na miejscu, wręcz nie chciało przejść przez gardło. Niecodzienne i nieprzyjemne doświadczenie, które bardzo łatwo mogło zrujnować moją, budowaną latami, reputację obojętnego dupka. Nie mogłem sobie pozwolić, żeby zanikła, czy uległa jakiejkolwiek zmianie, skutecznie by mnie to zniszczyło.
Targany zabójczymi myślami nie zauważyłem, że zostawiłem liliowowłosą daleko w tyle, a jej przyciszone krzyki odbijały się ode mnie, nie docierając do mózgu. Wsunąłem ręce do kieszeni, spoglądając w niebo. Cały ten dzień był jakiś dziwny, przepełniony akcją i licznymi zmianami. Kiedy ostatni raz byłem dla kogoś tak uprzejmy? Czy w ogóle kiedykolwiek byłem?
-Akashi! Głuchy jesteś?- Yel w końcu zrównała kroku, dysząc ze zmęczenia- Nie zamierzam po raz kolejny za tobą ganiać!
-Czemu nie odezwałaś się wcześniej?- nie zaszczyciłem jej spojrzeniem, beznamiętnie wzruszając ramionami
-Cały czas cię wołałam!- naburmuszyła się, krzyżując ręce piersiach- Nie moja wina, że masz problemy ze słuchem.
-Mniejsza z tym, niedługo będziemy na strychu. Postaraj się nic nie popsuć.- machnąłem ręką, otwierając główne wrota akademii
-O to się nie martw.- odwróciła głowę, szybko wchodząc do środka- Żebyś przypadkiem nie zarył w coś głową.- dodała pod nosem, jednak ton jej głosu był wystarczający, by wszystko do mnie dotarło
Prychnąłem pod nosem, podążając tuż za nią, by po chwili zrównać kroku. Pomimo chęci wycofania i zostania w cieniu, zmuszony zostałem do prowadzenia naszego duetu. Dziewczyna może i była inteligentna, jednak o szkole wiedziała niewiele, a kolejne zgubienie się nie było czymś, czego szczególnie pragnąłem. Szybko przejąłem dowodzenie, sprawnie pokonując kolejną klatkę schodową. Co jakiś czas upewniałem się, czy Yeol wciąż jest niedaleko. Ostatnim czego potrzebowałem było szukanie jej po akademii.
Po kilkunastu minutach wreszcie dotarliśmy do celu. Ciemne, nie wyglądające szczególnie zachęcająco wrota, zza których już tutaj czuć było silny odór kurzu i starości. Pomimo ogromnej niechęci, w końcu podszedłem nieco bliżej, rozwierając przed nami tajemne wrota, prowadzące do prawdziwej komnaty tajemnic. Ogrom pergaminów, ksiąg i starych mebli wydał się nieco przytłaczający, a panujący wokół półmrok nie poprawiał całej sytuacji. Wyjąłem z kieszeni telefon, a wbudowana w niego latarka rzuciła nieco światła na ową zagadkę, którą musieliśmy rozwiązać.
-Jakieś pomysły, czego w ogóle musimy tu szukać?- Koreanka przykucnęła, przeglądając jeden z tomów starej encyklopedii- Ten strych jest większy, niż myślałam.
-Szczerze mówiąc wszystko może być tropem. Myślę, że znowu powinniśmy po prostu poszukać czegoś, co kompletnie nie pasuje do otoczenia.- podrapałem się po karku, ciężko wzdychając
-Brawo, Sherlocku.- podsumowała, podśmiechując się pod nosem
-Sama nic lepszego nie wymyśliłaś, Watsonie.- odparłem, a na moją twarz wpełzł niepewny uśmieszek, który szybko odrzuciłem, przyjmując kamienny wyraz twarzy
****
Zaczynałem mieć dość, a podrażniająca nozdrza woń kurzu wydawała się irytować coraz bardziej. Sam nie wiem ile tu spędziliśmy, ani jak wiele nam jeszcze zostało, jednak w obecnej chwili nie marzyłem o niczym innym, jak tylko o szybkim ulotnieniu się i zaszyciu gdzieś w akademiku.
-ChoIera, masz coś?- warknąłem, rzucając w kąt kolejną książkę, która nie była dla nas zbyt użyteczna
-Ostrożniej z tym.- zmarszczyła brwi, z dezaprobatą spoglądając w kierunku rozrzuconych po kątach lekturach- Nic tu nie ma....może źle odczytaliśmy zagadkę?
-To niemożliwe. Gdzie indziej moglibyśmy pójść?- próbowałem ją uspokoić, panika na nic się tu zda
-Niby racja, jednak przeszukaliśmy już chyba wszystko!- zrezygnowana osunęła się na ziemię, bezcelowo lustrując pomieszczenie
-Najwidoczniej jeszcze nie.- westchnąłem, wstając z lodowatej posadzki, na której spędziłem spory kawał czasu
Mięśnie wydawały się odmawiać posłuszeństwa, a obolałe kolana wyraźnie dawały o sobie znać. Syknąłem cicho, próbując rozruszać rozleniwione kończyny.
-Daj mi chwilę. Muszę to rozchodzić.- rzuciłem, przechadzając się po pokoju, widząc w tym idealną okazję, by w końcu opuścić tą zakurzoną dziurę
Z każdą chwilą przybliżałem się do wyjścia, jednak potworna ciemność sprawiła, że nieumyślnie w coś uderzyłem, a przed oczami pojawiły się kolorowe plamy, ograniczające pole widzenia.
-ChoIerny żyrandol....- warknąłem, rozcierając obolałe czoło- Po co tu wisi, skoro i tak nie działa?!
-Akashi! Udało się!- do moich uszu dotarł uradowany krzyk Yeol, która żwawo podpełzła do czegoś na podłodze- Znalazłeś!
Zdezorientowany całą sytuacją zdołałem jedynie przekrzywić głowę, próbując zrozumieć o co chodzi jasnowłosej. Widząc moją reakcję złapała się za głowę, mrucząc coś pod nosem, by po chwili pomachać mi przed oczami liliową karteczką, którą zapewne przed chwilą podniosła.
-Spadło zaraz po tym, jak uderzyłeś w lampę...-wytłumaczyła, rozkładając owy zwitek- Mówiłam, żebyś uważał na głowę.- zaśmiała się, pokazując język
Rozbawiony pokręciłem głową, wciąż próbując dojść do siebie. Nie mam pojęcia, z czego wykonano ten cholerny żyrandol, jednak obrzęk, jaki po sobie pozostawił był niesamowicie bolesny.
-Jest aż tak źle?- zagadnęła, odrywając się na chwilę od jaskrawej karteczki- Może powinieneś to jakoś opatrzyć?
-To nic takiego...zaraz minie.- machnąłem ręką, nie chcąc, by ktokolwiek się nade mną użalał
Yeol zmierzyła mnie wzrokiem, najprawdopodobniej nad czymś myśląc, jednak nie postanowiła podzielić się tym publicznie.
-To faktycznie ostatnie zadanie. Powinniśmy chyba iść to oddać...im szybciej, tym lepiej.- podsumowała, wsuwając karteczkę do jednej z przednich kieszeni- Zresztą chyba nie chcesz przesiedzieć całego dnia w tym brudzie?
-Zapomnij.- odparłem, wychodząc na jasny i czysty korytarz
****
-Jesteście ostatnią grupą, trochę wam zeszło.- zaśmiał się nastolatek, odbierając od nas wszystkie karteczki, by po chwili zapisać coś na niedbałej liście, dzierżonej w jednej z dłoni
-Kiedy ogłosisz wyniki?- zapytałem zniecierpliwiony, zakrywając dłonią dość sporego siniaka, którego fioletowawy odcień wyraźnie odznaczał się na tle bladej cery
-Aż tak ci się spieszy, Akashi-kun?- ponownie się roześmiał, poprawiając włosy- Muszę jedynie podliczyć punkty i wszystkiego się dowiecie!
Przewróciłem oczami, opierając się o pobliski murek. Odgarnąłem z czoła kilka kosmyków, a dziwna wilgoć, którą poczułem na palcach wyraźnie mnie zaskoczyła. Uważnie przyjrzałem się własnej dłoni, po której mozolnie spływała szkarłatna substancja. Przekląłem pod nosem.
-Naprawdę powinieneś coś z tym zrobić. Chociaż przemyć.- Yeol zmierzyła mnie wzrokiem, jednak w jej głosie dało się wyczuć delikatną troskę
-Tak, tak...zrobię to, jak tylko wrócę do pokoju.- pokręciłem głową, ponownie zakrywając sine miejsce, przyozdobione, prawdopodobnie dość sporą, raną.
Nie musieliśmy czekać długo, bowiem już po chwili wszyscy uczniowie zaczęli zbierać się w jednym miejscu, co dość mocno sugerowało, że czas na ogłoszenie wyników. Posłałem jasnowłosej znaczące spojrzenie, by już po chwili stanąć na uboczu, tak by swobodnie móc wszystko zobaczyć.
-Dzisiejsze zabawy dobiegły końca. Mam nadzieję, że miło spędziliście czas oraz nawiązaliście wspaniałe znajomości!- rozpoczął swą przemowę, poprawiając błękitną koszulę- Czas na wybranie zwycięzcy!- odkaszlnął, przejeżdżając wzrokiem po zebranym tłumie- Nora i Adam! Zapraszam was do mnie.
Spojrzałem w kierunku dwójki uczniów, którzy powolnym krokiem przybliżali się do prowadzącego. Nie miałem pojęcia, kim była owa nastolatka, jednak Adama znałem dość dobrze, chodziliśmy razem na treningi. Lubiłem go, miał własne zdanie, którego nie bał się wygłaszać oraz tak samo jak ja nie przepadał za ludźmi.
Ukradkiem spojrzałem w kierunku Yeol, która niespecjalnie przejęła się przegraną, wciąż szeroko się uśmiechając.
-Widzę, że wcale to na ciebie nie wpłynęło.- skomentowałem, delikatnie czochrając jej włosy
- To było dość oczywiste, że tego nie wygramy.- pokręciła głową- No cóż, może jeszcze kiedyś się uda!- klasnęła w dłonie
****
Porozmawiałem z nią jeszcze przez chwilę, zanim każde z nas rozeszło się w swoją stronę. Zniknęła w korytarzu, a stukot jej oficerek jeszcze przez chwilę rozbrzmiewał mi w głowie. Mimowolnie spojrzałem w miejsce, w którym widziałem ją po raz ostatni. Czy jeszcze kiedyś porozmawiamy? Czy w ogóle na siebie trafimy?
**Tydzień później**
Przymknąłem oczy, a ciepłe promienie słońca oświetlały moją sylwetkę. Cichy i przyjemnie kojący szum fal uspokajał zmysły, pozwalając zapomnieć o dręczących mnie ostatnio problemach. Te siedem dni okazało się niezwykle stresujące, pełne smutku i złości, wywołanej pogarszającą się w domu sytuacją. Rodzice kłócili się non stop, a moje relacje z nimi stawały się z każdym dniem coraz bardziej napięte. To okropne, jak bardzo odlegli mogą być dla siebie członkowie rodziny. Westchnąłem ciężko, niepewnie otwierając oczy. Cieszyłem się, że dane mi było odpocząć, wyjechać z dala od nich i całego tego szkolnego syfu, z którym musiałem sobie radzić. Kiedy kapitan wyszedł z inicjatywą wyjazdu, zgodziłem się niemal natychmiastowo. Nie byliśmy tu dla odpoczynku, to fakt, jednak treningi nad morzem same w sobie wydawały się kojące i dużo przyjemniejsze, niż te w zamkniętych czterech ścianach.
-Manu, cały dzień będziesz tak stać?- Kazuma klepnął mnie w plecy, uśmiechając się promiennie- Może chciałbyś pójść po coś do picia? Umieramy z pragnienia.- spojrzał mi prosto w oczy, przyjmując błagalny ton głosu
-I tak nie mam nic lepszego do roboty.- przewróciłem oczami, przyjmując od niego kilka błyszczących monet
Powolnym krokiem zmierzałem w kierunku niewielkiego barku, który zbudowano tuż przy wejściu na plażę. Uważałem to za całkiem dobry pomysł, na którym sprzedawca zapewne sporo zarobi, o tej porze roku morze praktycznie przez cały czas oblegają tłumy.
Odważnie wszedłem do środka, nachylając się, by nie uderzyć czołem w próg. Wystarczyła mi jedna blizna, która wytworzyła się przez feralne uderzenie w żyrandol podczas nerwowych poszukiwań wraz z Yeol. W tym samym momencie w mojej głowie pojawiła się jej niewielka postura, która gorączkowo biegała z miejsca na miejsce, poszukując kolejnych kartek, jej rozzłoszczona twarzyczka, kiedy wyrwała mi z rąk paczkę papierosów. Westchnąłem, poprawiając włosy. Nie widzieliśmy się od tamtego czasu, zupełnie jakby wyparowała, nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu.
Pogrążony w myślach nie zwróciłem uwagi na otoczenie, by po chwili poczuć uderzenie w okolicach klatki piersiowej. Już bardziej świadomy spojrzałem w dół, a liliowa czupryna wywołała mimowolny uśmiech, który postarałem się jak najszybciej okiełznać.
-No proszę...wciąż nie nauczyłaś się chodzić, co?- zagadnąłem, pomagając dziewczynie wstać
-A ty wciąż kompletnie nie zwracasz uwagi na otoczenie?- odgryzła się, otrzepując ubrania z niewidocznych pyłków- Nie spodziewałam się, że cię tu spotkam. Co właściwie robisz?
-Mógłbym zapytać dokładnie o to samo.- podszedłem do jednej z lodówek, wyciągając z nich kilka butelek zimnej wody
-Byłam pierwsza.- oparła ręce na biodrach, a na jej twarzyczce pojawił się zwycięski uśmieszek
-Kapitan stwierdził, że nadmorska miejscowość to idealne miejsce na treningi.- wzruszyłem ramionami- Nie jestem tu dla przyjemności. A ty?
<Yeol? Przepraszam, że to takie słabe >///< >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt