piątek, 26 maja 2017

Od Anji Cd Michaela

Podskoczyłam i niemal natychmiast zareagowałam. Odwróciłam się i powaliłam tego kogoś na glebę. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to ten kretyn z stołówki Michael. Wypuściłam go i odpowiedziałam sucho:
- Witaj. - chłopak roześmiał się i wstał otrzepując się z ziemi.
- To twój sposób na witanie kumpli? - zachichotał, poprawiając torbę. Nieco zarumieniona warknęłam:
- Pomyliłam się, jasne? - Michael zacmokał i spytał:
- A co dzisiaj tak nie w sosie? - spojrzałam na niego spode łba. Po chwili jednak westchnęłam i wyjaśniłam sprawę:
- Po prostu jestem zła na siebie. Nie przewidziałam kilku rzeczy i nie zaplanowałam sobie czasu. To tylko moja wina, więc nie zawracaj sobie tym głowy. - machnęłam ręką, dając znak, że sprawa zakończona. Chłopak zrozumiał i nie dopytywał się. Lepiej dla niego. Po tej wymianie zdań zapadła cisza. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ mogłam wrócić do zajęcia, w którym mi przerwano. Wyjęłam zeszyt i otworzyłam go na odpowiedniej stronie. Wypełniona była moim schludnym (trzy lata nauki kaligrafii) pismem. Napisałam na niej mój program dowolny - jak miał wyglądać strój, co mam poprawić... Różne takie. Im bliżej do Grand Prix tym bardziej muszę ćwiczyć. A że dzisiaj musiałam wyrzucić z planów lodowisko, to muszę dopracować adaptację melodii. Nawet nie zauważyłam, że Michael zaglądał mi przez ramię i czytał moje notatki. Zorientowałam się dopiero wtedy, gdy powiedział:
- Co to poczwórny Flip? - na dźwięk znajomego głosu, uniosłam głowę i zmarszczyłam brwi.
- Poczwórny Flip? - spytałam, przerzucając wzrok na Michaela. Ten okazał mi palcem o czym mówi. Kiedy wskazał część mojej notatki, zrozumiałam. No tak. Skoki łyżwiarskie.
- Poczwórny Flip to jeden z podstawowych skoków łyżwiarstwa figurowego. - wytłumaczyłam. Kiedy to powiedziałam, oczy chłopaka zabłysły.
- Łyżwiarstwo figurowe? Czyli też jesteś artystką? - spytał podniecony. Wyglądał jak dziecko, któremu dano pod nos czekoladę. Kiwnęłam głową. 
- W pewnym sensie. Co prawda, niektórzy twierdzą, że łyżwy i taniec nie są prawdziwą sztuką, ale ja uważam, że ciało poruszające się w zgodzie z muzyką jest najpiękniejszym widokiem na świecie. - powiedziałam i zamyśliłam się. To ciekawe. Bardzo ciekawe. Nawet nie zauważyłam kiedy mu to wszystko wyznałam. Zwykle nie otwieram się przy ludziach tak szybko. Najczęściej zanim powiem im coś o sobie, zdążą zarobić już kilkanaście siniaków na nogach. Muszę coś z tym zrobić. Z tych rozmyślań wyrwał mnie głos dzwonka. Przeklnęłam w myślach. No i w sumie nie nauczyłam się niczego. Zatrzasnęłam zeszyt i skierowałam się do szkoły. Zanim jednak doszłam do drzwi, zatrzymał mnie głos Michaela:
- Anja, zaczekaj! Potrzebuję twojego numeru! - zamarłam. Odwróciłam się i spytałam podejrzliwie:
- Po czego ci on? - chłopak wzruszył ramionami i powiedział:
- To spora szkoła. Będzie łatwiej jak się umówimy na kolejne spotkanie. - zmarszczyłam brwi. Dziwny chłopak. Złapałam jakiś losowy marker i chwyciłam jego dłoń. Na jej wewnętrznej stronie nabazgrałam mój numer.
- Tylko użyj go dopiero w ekstremalnym przypadku. Nie chce mieć zasyfionego telefonu. - warknęłam i odwróciłam się. Michael jednak zrobił coś jeszcze. Chwycił mnie za ramię i dotknął swoim palcem środka mojego czoła. Cofnęłam się i wygięłam mu rękę.
- Co ty do jasnej...
- Nie marszcz brwi, bo będziesz miała zmarszczki. - powiedział i cofnął dłoń. Puściłam ją i spojrzałam na niego spode łba.
- Moje zmarszczki, moja sprawa.- warknęłam. Zachichotał i odpowiedział spokojnie.
- Nic się nie martw. Nie będę się wtrącał w twój zawiły romans z brwiami. - przewróciłam oczami i odpowiedziałam:
- Uważaj, bo zmarszczkowy potwór skuma się z bazyliszkiem i dostanę nowy kamień treningowy. - chłopak zrobił urażoną minę i powiedział oburzony:
- Powiedziałaś, że nie lubisz kopać kamieni. -pokręciłam zrezygnowana głową. Czy on na serio jest taki tępy, czy tylko udaje?
- Dlatego cię ostrzegam. - odwróciłam się i popędziłam do szkoły. Tego dnia po raz pierwszy w życiu, spóźniłam się na zajęcia. 
<Michaś? >: D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt