Uniosłam brew. W tym świecie tak mało osób pyta o takie rzeczy, że to aż
dziwne! Wzruszyłam ramionami i odsunęłam mój talerz. Chłopak uśmiechnął
się i usiadł na pobliskie krzesło. Wróciłam do posiłku. Po chwili głos
chłopaka znowu przerwał mi jedzenia.
- Tak w ogóle to dzięki. No wiesz, za wcześniej. - spojrzałam na niego.
On mi podziękował. Tak po prostu. Zamurowało mnie na moment. Po chwili
przełknęłam to co miałam w buzi i odpowiedziałam:
- A co miałam zrobić? Upaść razem z tobą? Nie jest to szczytem moich
marzeń.- wzruszyłam ramionami i wróciłam do posiłku. Nadal byłam trochę
zszokowana. Ostatni raz ktoś mi podziękował... W sumie już nie wiem
kiedy. Nie pomagam ludziom, chyba, że muszę. A on... Nie wiedział o mnie
praktycznie nic, a już próbuje się ze mną zakumplować? Cóż, spasuję.
Nie trzeba mi przyjaciół i tak niedługo muszę wyjechać. Chłopak
zachichotał. Zmarszczyłam brwi. O co temu idiocie chodzi?
- Czego? - warknęłam zaciskając pięści.
- A soli poproszę. - odpowiedział bezceremonialnie. I znowu zbił mnie z
tropu. Podałam mu ją i wróciłam do posiłku. Byłam zaskoczona, może nawet
coś się we mnie poruszyło. Ta impertynencja, tak podobna do mojej,
intrygowała mnie tak bardzo, że odsuwała na bok wszelkie głosy rozsądku,
które przypominały mi o zbliżających się zawodach. Cięty język i siła
to naprawdę rzadkie rzeczy. Tak samo smażone lody, szacunek dla
rodziców... Długo by wymieniać.Nagle z rozmyślań wyrwał mnie głos tego
nieznanego mi chłopaka.
- A właśnie! Był bym zapomniał! Michael jestem, miło mi! - podał mi
rękę. Spojrzałam się na niego jak na kosmitę. Zdecydowanie był ciekawą
postacią. Zrobiłam coś czego jeszcze nigdy nie zrobiłam w tej placówce.
Wymieniłam z nim uścisk dłoni i powiedziałam:
- Anja Plisetsky. - dokładnie w tym momencie przypomniałam coś sobie.
Sięgnęłam do torby i wyjęłam wyjątkowo pomazany i poplamiony zeszyt.
Rzuciłam go Michaelowi, mówiąc:
- Trzymaj. - zaskoczony spojrzał na przedmiot, żeby w końcu unieść głowę i zapytać:
- Dzięki! Ale... Skąd wiedziałaś? - westchnęłam. Codziennie modlę się, o
przywrócenie mózgu ludziom i co? Oto tego efekty. Cóż... Przynajmniej
nie powiedział, że bał się o swoją zgubę. Wtedy bym warknęła, wstała,
kopnęłabym go i wrzeszczałabym na niego tak, jakby zabił niewinnego
kotka.
- Jest podpisany. - wytłumaczyłam i odwróciłam się do mojego spaghetti.
Ku mojwmu zaskoczeniu talerz był pusty. Kiedy ja to zjadłam? Wstałam i
powędrowałam oddać swój talerz. Przy drzwiach zawahałam się. No tak.
Zapomniałabym. Odwróciłam się i szybko wróciłam do chłopaka. Odezwałam
się do niego cicho:
- Tylko na zakrętach uważaj, kopanie kamieni nie jest zbyt przyjemne. -
ostrzegłam go złowrogo i wyszłam z sali. Kiedy doszłam do pokoju,
uderzyła mnie pewna myśl. A kiedy to ja zaczęłam żartować razem z
innymi?
<Michaś? PS Sorki za tak szybkie rozwinięcie Aniś, ale zapomniałam
,że pisanie wrednymi nastolatkami jest wyjątkowo trudne>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz