Wiecie jaki jest najbardziej lubiany przedmiot w szkole? Dzwonek, a
zwłaszcza ten ostatni. Ostatni dzwonek, który już od swoich pierwszych
dźwięków oznajmia, że nastał koniec kolejnego dnia i szkoły i do końca
dnia możesz robić co chcesz, możesz poświęcić go na naukę, możesz
spędzić go z przyjaciółmi lub po prostu szlajać się po okolicy
całkowicie bez celu. Nawet nie wiecie jak emocje we mnie zawrzały, gdy
musiałem zostać po lekcjach. Wszyscy opuścili klasę, a ja siedziałem jak
ostatni czubek
- Panie Odell - zacząłem - Czy mogę...
- Nie - przerwał mi nauczyciel
- Ale..
- Żadnych ale Nesladek! - powiedział stanowczo - Nie trzeba było
wygłupiać się na lekcjach. Kto to widział ściągać koszulkę na lekcji!
- Ale wylałem na nią tusz - pominąłem fakt, że to Isil mnie ubrudziła - I chciałem jak najszybciej ją zmienić.
- I mam rozumieć, że zupełnie przypadkowo miałeś ze sobą dodatkową koszulkę? - nauczyciel spojrzał na mnie z ukosa
- Gdyby miał Pan takie szczęście do przygód i wpadek jak ja to też Pan by nosił je zawsze ze sobą.
- Zero dyskusji Nesladek - powiedział odwracając się do tablicy - Masz
napisać wypracowanie o tym jak powinien prawidłowo zachowywać się uczeń
podczas lekcji, w dowolnie wybranym języku. Ty już wybrałeś i piszesz po
francusku. Minimum pięćset słów, nie wyjdziesz stąd dopóki nie
skończysz, a ja nie zatwierdzę Twojej pracy, także do dzieła.
Westchnąłem i walnąłem głową w ławkę... Sakra... za jakie grzechy?
Podniosłem głowę i zacząłem grzebać w Juniorze za jakąś kartką i czymś
do pisania. Kiedy już wygrzebałem nie miałem pomysłu co napisać... Jak
powinien zachowywać się uczeń... uśmiechnąłem się pod nosem. Patrząc na
moich znajomych i przyjaciół to żaden z nas nie jest wzorowym uczniem, a
ja to już w ogóle jestem na końcu stawki do wzorowości. Podparłem głowę
ręką i zacząłem skrobać...
***
- Uczeń powinien zachowywać się w sposób kulturalny, odpowiedni do wieku
i nienaruszający statusu szkoły. - czytał Pan Odell - Nesladek to
jedyne zdanie jakie napisałeś przez cały ten czas. Co masz na swoją
obronę?
- Napisałem je pięćdziesiąt razy Panie Profesorze - powiedziałem -
Ponieważ uważam, że te zdanie zawiera kompletną odpowiedź na zadany
temat.
- Nesladek, czy ty sobie kpisz ze mnie?
- Absolutnie nie!
- Z roku na rok młodzież coraz gorsza - mruknął - Idź, znikaj mi z oczu!
Nie czekając, ani chwili dłużej chwyciłem plecak i wybiegłem z klasy, a
następnie ze szkoły. Och co za ulga. Spojrzałem na telefon, ukazał mi
się czarny ekran. Schowałem go z powrotem do kieszeni... Cóż z
rozładowanym telefonem niewiele zdziałam, do nikogo nie zadzwonię, nie
napiszę. Westchnąłem i ruszyłem przed siebie. Cóż trzeba znaleźć jakieś
zajęcie... Co można samemu robić po szkole? Rozejrzałem się wokół,
nikogo nie było... no tak Ci co mają jeszcze zajęcia są na lekcji, a Ci
co skończyli już dawno uciekli z miejsca zbrodni. Nie czekając dłużej
ruszyłem w stronę parku. Jedyne miejsce, gdzie nawet będąc samemu zawsze
jest się z kimś. Uśmiechnięty od ucha do ucha, dumnie kroczyłem na
przód. Wchodząc na tereny zielone rozglądałem się za znajomymi twarzami.
Jednak jak na złość nikogo nie było! Nie licząc pary, która trwała
przyssana do siebie, ale im nie miałem zamiaru przerywać. Dziarskim
krokiem zmierzałem dalej. Nagle do mych uszu dobiegł dźwięk ciężkich
butów. Odwróciłem się w celu zlokalizowania ich właściciela i od razu go
zobaczyłem. Wyższy ode mnie o dobre dwadzieścia centymetrów, cały
ubrany na czarno. Z takimi lepiej nie mieć nic wspólnego... tak mówią
oczywiście inni, nie ja. Uśmiechnięty kroczyłem w jego stronę. Chłopak
usiadł na ławce i zaczął grzebać w torbie. Po chwili wyciągnął papierosa
i zapalniczkę. Pokiwałem głową i przyspieszyłem. Łapiąc się jedną ręką
poręczy wskoczyłem na ławkę tak, że siedziałem na jej oparciu.
- Powiedz mi jak to jest zatruwać swoje płuca! – uśmiechnąłem się szeroko.
- Ja, cóż…. – ewidentnie był zaskoczony
- Tak tylko żartuje! – Zaśmiałem się i zmierzwiłem jego czuprynę – Co nie zmienia faktu, że palenie szkodzi - pokiwałem palcem.
Chłopak schował papierosa do torby i spojrzał na mnie.
- Kim jesteś? - spytał marszcząc czoło
- Ach wybacz - skinąłem głową - Czeslav Nesladek, a ty?
- Christopher Morgan - uścisnął moją wyciągniętą dłoń
- Piękna pogoda prawda? - zapytałem siadając niżej
- Może być - mruknął, ewidentnie był gdzieś indziej.
- Co kiepski dzień? - zapytałem uśmiechając się lekko
- Gorzej być nie mogło - mruknął i spojrzał w niebo
- Eee nie przesadzaj - powiedziałem - Nie mogło być tak źle...
- Dla was pierwszaków wszystko wydaje się takie proste - powiedział - Nie wiecie co to prawdziwe życie...
- No wiesz tak od razu od pierwszaków? - uśmiechnąłem się - To ja mogę jednocześnie nazwać Cię czwartoklasistą.
Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym pytań. Przekrzywiłem głowę i uśmiechnąłem się
- Chodzę do drugiej B - powiedziałem
- Ja do trzeciej B - nadal wydawał się niezadowolony z czegoś - Kto by
pomyślał, że na profilu lingwistycznym matma będzie taka ciężka...
- Masz problem z matmą? - zapytałem
- Tiaaa - zamknął oczy i zsunął się po ławce - Odwieczne... zdecydowanie wolę języki.
- Ja mam za to odwrotnie - powiedziałem - Wolę matmę i fizykę od języków.
Chłopak otworzył oko
- To co robisz w tej klasie? - zapytał
- Jestem w niej dla przyjaciół - uśmiechnąłem się
- Znałeś kogoś zanim tutaj przyjechałeś? - zapytał ponownie zwracając swój wzrok w stronę nieba
- Emmm nie - powiedziałem drapiąc się po głowie
- Więc dlaczego wtedy wybrałeś B, a nie A, albo C?
- Intuicja - powiedziałem uśmiechając się - Tak po prostu miało być.
- Dziwne podejście - powiedział - Ale jak dobrze trafiłeś to najważniejsze...
- Idealnie pod względem ludzi, ale z przedmiotami już gorzej - mruknąłem - Języki mnie wykończą, zwłaszcza francuski.
- Si mauvais? - zapytał
- Eeee co?
Chłopak się zaśmiał
- Pytałem, czy aż tak źle, ale już widzę - uśmiechnął się - To ja mam dokładnie tak samo z matmą.
Pokiwałem głową
- I palisz, żeby się odstresować?
- Tak jakby.
- To wybrałeś najsłabszą z możliwych opcji - powiedziałem wbijając wzrok w przelatujące ptaki
- Ważne, że skuteczną.
- Porzucamy? - zapytałem
- Co? - spytał zdziwiony
- Frisbee! - powiedziałem radośnie - Zawsze przychodzę sobie porzucać,
aby rozluźnić atmosferę. Idealny odstresowywacz i nie szkodzi twojemu
zdrowiu. To co idziemy?
Wstałem z ławki i stanąłem na przeciwko chłopaka, trzymając w dłoniach plastikowy krążek.
<Chris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz