Chwyciłam chłopaka za koszulkę. Z całej siły kopnęłam go w piszczel. Ten jęknął i cofnął się jeszcze dalej. Wyprostowałam się i warknęłam:
- Następnym razem, rusz dupę i zejdź na dół do kosza. Bo wybitnym
koszykarzem to ty nie jesteś. - odwróciłam się i skierowałam się w
stronę mojego pokoju. Szybko się przebrałam i wyszłam na zajęcia. Ten
kretyn, popsuł mi humor do końca dnia! Weszłam do klasy angielskiego i
usiadłam na moim miejscu. Po kilku minutach do pokoju wszedł nauczyciel i
rozpoczął lekcję. Jednak już po chwili ktoś nam przerwał. Był to
niziutki uśmiechnięty blondynek, który wyglądał jakby ktoś go z próbówki
wyciągnął. Był to Pan Rzucam Puszkami - ten kretyn Czeslav. Był nieco
zarumieniony.
- Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam, ale obawiam się, że
zgubiłem halę sportową. - warknęłam cicho na te słowa. Kilka osób, które
siedziało niedaleko mnie spojrzało na mnie zaniepokojonym wzrokiem.
Mieli już do czynienia z moimi kopniakami i szczerze współczuli temu
nieznajomemu, który w jakiś sposób mi się naraził. Nauczyciel nawet nie
spojrzał na naszego gościa, tylko pokazał drzwi i powiedział:
- Anja, zaprowadź go. - zamarłam. Dlaczego z całej wielkiej klasy
musiałam to być ja? Wstałam i podeszłam do chłopaka z zaciśniętymi
pięściami. Chwyciłam go za ramię i wyprowadziłam z klasy. Skierowałam
się w stronę hali, nie zwracając uwagi na protesty chłopaka. W końcu
kiedy zaczął się wyrywać straciłam cierpliwość. Odwróciłam się i
przybliżyłam się do niego.
- Jeszcze jedno słowo, a pożałujesz. Tracę przez ciebie bardzo ważną
lekcję i zaraz stracę panowanie nad sobą. Więc po prostu się zamknij. -
wyszeptałam złowrogo i puściłam koszulkę chłopaka. Skierowałam się w
stronę hali.
<Czesiek? Masz przerąbane u Anisia nie przeginaj tylko ;D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz