Odrzuciłem zdechłą rybę na bok, marszcząc nos z obrzydzenia, po czym
zacząłem obserwować zmagania chłopaka o zrudziałych blond włosach,
trzymając w ręce jego czarne piórko. Za trzecią próbą wyjścia zacząłem
się w duchu śmiać, jednak Bozia mnie pokarała, bo brudny chłopak wypadł z
kontenera prosto na mnie, zwalając mnie z nóg.
-Przepraszam raz jeszcze! - Śmierdziuch mówiąc to, zerwał się na równe
nogi, a ja wstałem tuż po nim, otrzepując się z kurzu i odpadków, które
wysypał chłopak. - I dziękuję za przytrzymanie piórka. Jestem Czeslav, a
ty? - Mówiąc to Czeslav energicznie wyjął piórko z mojej dłoni.
-Nathaniel, mimo wszystko - zrobiłem sugestywną przerwę - miło mi. - Po
chwili na mojej twarzy zagościł uśmiech. - Aż tak ważne jest to
maleństwo - skinąłem głową na przedmiot, który wywołał całe to
zamieszanie - aby szukać go w śmietniku?
-To mój skarb! - wykrzyknął chłopak na całe gardło, aż musiałem rozmasować skroń.
-Rozumiem, rozumiem. - Powiedziałem śmiejąc się lekko.
-Hmm… Może pójdziemy w miejsce, gdzie nie śmierdzi zdechłą rybą, albo w
ogóle wrócimy się ogarnąć? - Mówiąc to zmarszczyłem nos, czując
otaczający mnie odór zgniłej żywności, i sam Bóg wie co jeszcze.
-Mam pomysł! Chodź ze mną. - Oczy Cześka błysnęły podejrzanie, jednak
podążyłem za nim,, obserwując w rozbawieniu, jak energicznie przeskakuje
z nogi na nogę.
Szliśmy kilka minut rozmawiając o Akademii i okazało się, że Czes jest
tutaj niewiele dłużej ode mnie oraz dowiedziałem się z grubsza o tym, z
kim trzymać, a na kogo uważać. W końcu lekko zniecierpliwiony poruszyłem
temat naszej wędrówki.
-Gdzie my w ogóle idziemy? - Spytałem niepewnie, bo zbliżaliśmy się w
stronę kompleksu sportowego, a nie sądziłem, żeby miało to jakoś przydać
się dwóm chłopakom śmierdzącym wysypiskiem.
Zdążyłem jedynie zauważyć łobuzerski uśmiech, zanim młodszy chłopak
wystrzelił jak strzała ciągnąc mnie za sobą. Zauważyłem, że
niebezpiecznie szybko zbliżamy się do basenu i odgadując intencje
złośliwca, chciałem zahamować, jednak, o zgrozo, dzięki prawom fizyki,
pierwszy wleciałem do basenu, ciągnąc za sobą chłopaka, który wyraźnie
świetnie się bawił, planując to od początku.
Spojrzałem na niego wilkiem, na co on zaczął mnie chlapać, zanosząc się śmiechem.
Widząc, że defensywne osłanianie się i groźby nie przynoszą efektów,
zacząłem go chlapać i ruszyłem w jego stronę ze złowrogim uśmiechem na
ustach.
<Czesio? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz