Wyszedłem z kabiny prysznicowej narzucając białą koszulę na jeszcze
wilgotną klatkę piersiową. Spakowałem do sportowej torby ekwipunek z
zajęć szermierki i wyszedłem z szatni, kierując się do wyjścia z
budynku. Mijane twarze nic mi nie mówiły, ponieważ byłem w tym
miasteczku dopiero od dwóch dni, jednak nie mogłem dłużej zwlekać z
zajęciami szermierki. Na swój sposób uzależniłem się od tego, jednak to
było nic w porównaniu do jazdy konnej. Konie to coś bez czego bym nie
przeżył. Nie można się więc dziwić, że już pierwszego dnia wybrałem się
do swojej Mystify, a i teraz zmierzałem do szkolnej stajni.
Zanim dotarłem do stajni, odłożyłem torbę do pokoju i przebrałem się w
granatowe bryczesy i czarne sztyblety. Przy okazji zabrałem ze sobą
część sprzętu, aby w końcu wypełnić swoją szafkę.
Stałem już u otwartych drzwi stajni, po obu stronach rozciągały się
boksy, z których ciekawskie spojrzenia koni skierowały się w moją
stronę, aby już po chwili wrócić do jedzenia siana. Tylko jeden pyszczek
nie schował się, tylko delikatnie zarżał. Uśmiechnąłem się delikatnie i
ruszyłem szybkim krokiem w kierunku mojej piękności.
-Cześć Mysti. Co tam misiu? - Koń w odpowiedzi wypuścił powietrze w
moją dłoń, która głaskała różowy pyszczek klaczy. - Czekaj kochana,
pójdę po szczotki.
Jak powiedziałem, tak ruszyłem w stronę szatni, napawając się kojącym
zapachem tych zwierząt. Będąc w pomieszczeniu docelowym, zauważyłem
czarnowłosą dziewczynę, i już chciałem się przywitać, gdy zauważyłem, że
na uszach ma czarne słuchawki i czyta jakąś książkę, jak sądziłem
fantasy, która chyba doszczętnie ją pochłonęła.
Po ogarnięciu Mysti i poćwiczeniu z nią na lonży, odstawiłem ją na parę
godzin na padok, a sam ruszyłem w stronę jadalni. Na korytu spotkałem
parę znajomych twarzy, z którymi wymieniałem jedynie uprzejme uśmiechy. W
jadalni wziąłem talerz i wrzuciłem na niego trochę sałatki owocowej i
wziąłem szklankę soku porzeczkowego. Chwilkę rozglądałem się po
stołówce, szukając miejsca, aż mój wzrok natknął się na dziewczynę ze
stajni. Siedziała sama i znowu miała założone słuchawki na uszach,
jednak zdecydowałem się usiąść koło niej.
-Hey, mogę się dosiąść? -Spytałem z uśmiechem od ucha do ucha, w odpowiedzi dostając ciche skinienie głowy.
Usiadłem naprzeciw i chwilę się jej przyglądałem, zauważając, że dziewczyna usilnie nie chce nawiązać kontaktu wzrokowego.
-Nathaniel jestem, a jak tobie na imię? - Zwróciłem na siebie uwagę
dziewczyny, dzięki czemu zdjęła słuchawki i spojrzała w moją stronę.
-Nikiyame - powiedziała cicho siląc się na uprzejmość.
-A więc… Jeździsz konno?- Spytałem opierając głowę na rękach i wpatrując się w Niki z żywym zainteresowaniem.
<Niki>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz