sobota, 27 maja 2017

Od Czeslava CD Isil

Stałem z paczką mentosów w dłoni. Nieee to nie może być możliwe, nie zrobię tego, na pewno nie mojej kochanej coli! Na sto procent chodzi o coś innego
- To co mam robić? - zapytałem wierząc, że nie padną te straszne słowa
-Wrzucić mentosy do coli i zwiewać -powiedziała Isil. -Włączam!
Stałem wpatrując się w gwint butelki i ze smutkiem patrząc na znajdujący się w nim napój... już za chwilę miał zakończyć swój żywot, nie w czyimś brzuchu sprawiając radość, ale w trawie, w parku, gdzie będzie deptany przez jeszcze długi czas.
-No dalej! - wyrwała mnie z zamysłu Isil
-Tyle dobrej coli się zmarnuje... Tyle dobrej coli... - mruknąłem wrzucając szybko kilka cukierków.
-Zwiewaj! - te słowa wydawały się jakby dobiegać z daleka.
Nadal wpatrywałem się w gwint butelki. Płyn zaczął się energicznie pienić. Wtedy sobie przypomniałem co właśnie ma się wydarzyć. Było już za późno na jakikolwiek ruch. Zdążyłem tylko się wyprostować, gdy cola chlusnęła mi prosto w twarz. Wszędzie, dosłownie wszędzie czułem bąbelki pękające na mojej skórze. Zrobiłem krok do tyłu przypadkowo zahaczając o butelkę i tym samym ją wywracając. Cały strumień ponownie skierował się na mnie
- Sakra - wychrypiałem, gdy wpadłem na coś i upadłem na ziemię. Nagle to coś objęło mnie w pasie i przerzuciło na bok.
Byłem już po za zasięgiem coli, która nadal się buzowała. Podniosłem się na czworaki i zacząłem kaszleć. Część płynu wpadła mi do ust i sprawiła, że sie zakrztusiłem. Na plecach poczułem energiczne pacnięcie dłonią. Kaszlnąłem gwałtownie i było już o niebo lepiej. Zaciągnąłem się mocno powietrzem i padłem na twarz.
- Nigdy więcej tego nie zrobię - wykrztusiłem
Z oddali dobiegł do mnie chichot, podniosłem głowę i ujrzałem Isil, która prawie dusiła się ze śmiechu. Wtedy poczułem czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Michaela całego ociekającego colą.
- W porządku? - zapytał uśmiechając się
- Co ty tu? - zapytałem zdezorientowany - Ano, je ok...
- Wyobraź sobie, że przechodziłem i chciałem się przywitać - powiedział - A gdy wyszedłem zza drzewa wpadłeś na mnie wraz z fontanną coli!
- Eksperyment na fizykę... NIGDY WIĘCEJ! - powiedziałem siadając po turecku i odgarniając mokre włosy - Boże cały się lepię, ugh... powinniśmy ją wypić, a nie traktować w taki haniebny sposób! Sakra!
- Nie udusi się? - powiedział Misiek wskazując głową na Isil - Oddychaj!
Isil leżała już na ziemi tarzając się ze śmiechu. Próbowała złapać dech, ale jakoś słabo jej to szło. W sumie spojrzałem na siebie, potem na Miśka i również parsknąłem śmiechem. Ściągnąłem przemoczoną koszulkę i wytarłem nią twarz.
- Zaraz zlecą się do nas pszczółki - uśmiechnąłem się szeroko - Jesteśmy tacy słodcy jak nigdy!
Misiek zaśmiał się i podniósł z ziemi, cały był oblepiony trawą. Wyciągnął dłoń w moją stronę. Złapałem ją i podniosłem się z podskokiem.
- Pięknie wyglądacie - zaśmiała się Isil
- To jest hit ostatniego sezonu! Faszyn from Raszyn - powiedziałem stając z jedną nogą z przodu, a rękę podnosząc do głowy i odrzucając ją do tyłu
Misiek i Isil parsknęli śmiechem.
- Dobra trzeba wrócić do internatu - powiedziała Isil - Przydałaby wam się kąpiel.
- Ciekawe co sobie pomyślą inni, gdy zobaczą nas w takim stanie - powiedział Misiek
- Na pewno będą żałować tego, że nie są w klasie IIB! - powiedziałem radośnie i klasnąłem w dłonie - Takie rzeczy mogą przytrafić się tylko nam!
<Isil?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt