Kogo obchodzą pierwiastki? Toż to największa nuda na świecie! Spojrzałam
na zegar wiszący na ścianie. Dobra nasza. Jeszcze tylko piętnaście
minut i koniec. Westchnęłam i zmusiłam się do słuchania nauczyciela.
Lepiej teraz coś zrozumieć niż później narzekać, że nic nie umiem. Z
tych ponurych rozmyślań wyrwał mnie głos dzwonka. To już? Niesłychane.
Lekcje raczej powinny się dłużyć niż śpieszyć. Spakowałam podręczniki do
torby i ruszyłam do pokoju. Jak zawsze rozmowy dziewczyn na korytarzu
przy mnie się magicznie kończyły, by powrócić z dwojoną siłą gdy
przejdę. Głupie. One serio myślą, że się nie zorientują co o mnie myślą?
Że jestem brutalna i wszystkich biję? Prychnęłam. Nie ma co się użalać.
Jestem tym, czym jestem i tyle. Poza tym ja kopię tylko tych co się
poddają. Słabeusze. Poprawiłam torbę i ruszyłam do pokoju. Do kolacji
jeszcze dwie godziny, więc zdążę trochę poćwiczyć. W sypialni jak
najszybciej przebrałam się w dres i wygrzebałam z szafki łyżwy. Złapałam
jeszcze telefon i słuchawki, a po chwili już byłam na lodowisku.
Założyłam słuchawki i zaczęłam rozgrzewkę. Po chwili rozciągania
wybrałam odpowiednią piosenkę i zaczęłam mój układ dowolny. Moim tematem
na ten rok jest wolność, a ta melodia wspaniale pokazuje to co czuję na
lodzie. Mając pod stopami znajomą powierzchnię, mam wrażenie, że ojciec
na mnie patrzy i udziela mi rad. Komentuje to co robię źle i mówi mi co
powinnam poprawić. Uśmiechnęłam się. Poczułam ciepło w sercu kiedy
przypomniałam sobie jego głos i to jak mówił do mnie Aniś. Tylko jemu
przyznałam to prawo. W sumie nawet nie wiem dlaczego. Chyba mi się nie
podobało, że inni wymawiają je z pogardą. A zresztą już nie pamiętam.
Równie dobrze to mogło być coś innego. Usłyszałam jak piosenka
przyśpiesza. Czyli to już końcówka. Kroki i kombinacja skoków z
piruetem. Uwaga... Ch#lera! Przez te głupie kroki wypadłam z rytmu!
Znowu o kilka za dużo! Zatrzymałam muzykę i podjechałam do notesu, w
którym zapisywałam rzeczy do poprawki. Wzięłam do ręki długopis i
napisałam gigantycznymi literami "K-R-O-K-I". Westchnęłam. Już maj, a ja
wciąż je mylę. Muszę częściej ćwiczyć. Zmieniłam łyżwy na trampki i
ruszyłam w stronę wyjścia. Wściekła i tak nie załapię rytmu.
Uśmiechnęłam się smutno. To jest jedna z rzeczy, które łączą mnie i
tatę. Zdenerwowani nie potrafimy złapać rytmu. Muszę to przezwyciężyć.
Jeśli tego nie zrobię to w końcu pokona mnie. Zarzuciłam torbę na ramię i
skierowałam się w stronę dormitoriów. Nagle, tuż przy zakręcie
wyskoczyła przede mnie jakaś postać. Zareagowałam niemal natychmiastowo.
Odsunęłam się w bok i chwyciłam daną osobę za łokieć chroniąc nas oboje
przed upadkiem. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na chłopaka, który
prawie mnie znokautował. Przyjrzał mi się z uwagą i stwierdził:
- Niezły refleks. - Pokręciłam zażenowana głową. Wyminęłam chłopaka i
ruszyłam w stronę pokoju. Jeszcze tylko raz odwróciłam głowę, by
powiedzieć:
- Musisz sprawić sobie lusterko, bo następnym razem za rogiem może czaić się bazyliszek.
<Michael? Sry za końcówkę, wena się wyczerpała.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz