Uśmiechnęłam się podle. W duszy przybiłam sobie piątkę. Połknął haczyk! Przekrzywiłam głowę i powiedziałam:
- Chyba coś się do roboty znajdzie. - oczy chłopaka zabłysły.
- Tak! Co?- zapytał podniecony. Przybliżyłam swoją twarz do jego i wyszeptałam:
- Jeśli nie będziesz pił coli do końca przyszłego tygodnia, pokażę ci
gdzie jest ta sala. - chłopak zamarł. Przełknął głośno ślinę.
Zdecydowanie, nie tego się spodziewał.
- Ja nie...- zaczął przerażonym tonem. Uśmiechnęłam się zadowolona.
Ludzie tak łatwo odsłaniają swoje największe słabostki. Odsunęłam
chłopaka i zaczęłam iść w stronę klasy.
- Czy to nie za wielka cena, jak za zaprowadzenie na halę? - zawołał za mną. Odwróciłam się.
- To nie jest cena za to. To jest cena za zepsucie mojej ulubionej
bluzki. I zmarnowanie mojego czasu.- odpowiedziałam. Inna sprawa, że nie
cierpiałam tej bluzki i użyłam jej jako argumentu by kogoś skopać.
- Już cię przeprosiłem! - przechyliłam głowę. To się już robiło zabawne.
- Naprawdę? - zapytałam cicho. Nagle wyprostowałam się. Z korytarza
naprzeciw dochodziły jakieś kroki. Czym prędziej doskoczyłam do chłopaka
i chwyciłam go za ramię. Skierowałam się w stronę hali. W tym momencie z
korytarza wyszedł nie kto inny jak... Pan Edmund Collins nauczyciel WF!
Wyglądał na zaskoczonego widząc Czeslava i mnie.
- O! Czeslav! Właśnie cię szukałem! - spojrzałam na chłopaka spode łba i wytłumaczyłam:
- Dzień dobry. Czeslav się zgubił i przez przypadek trafił do naszej
klasy. Miałam go odprowadzić, ale widzę, że już nie ma takiej potrzeby.
To ja wrócę na zajęcia, dobrze? - uśmiechnęłam się i wypuściłam
chłopaka. Jeszcze raz rzuciłam mu złowrogie spojrzenie i skierowałam się
do klasy. Może tej walki nie wygrałam, ale ostatecznym zwycięzcą będę
ja.
<Czesiek? Mówiłam, że masz przerąbane>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz