wtorek, 30 maja 2017

Od Kichi CD Czeslava

Szkolny dzwonek oznajmił uczynią koniec piątkowych zajęć, wszyscy powoli zbierali się do wyjścia, czy też jako pierwsi wybiegali z sali. Jednak ja siedziałam jeszcze chwilę i dopiero gdy korytarze opustoszały, spakowałam rzeczy i ruszyłam w kierunku wyjścia. Po chwili byłam już u celu, pchnęłam masywne drzwi i wyszłam na szkolny dziedziniec. W sumie to nie miałam już konkretnych planów na dzień, ale na pewno nie miałam zamiaru siedzieć całą resztę dnia w pokoju. Co to to nie! Poszłam więc tylko na chwilę do akademika się przebrać i zostawić niepotrzebne rzeczy, oraz przy okazji nakarmiłam też kota...
Wyszłam na dwór. Włożyłam słuchawki do uszu i pobiegłam w stronę parku. O tej porze nie było tam wielu osób. Głównie młodzieży i starsi ludzie chodzący w tą i z powrotem, narzekający na innych, na ich choroby czy też jak to oni mają ciężko. A prawda jest taka, że nie znają smaku wiecznej samotności i nie rozumieją depresji czy też patologii rodzinnej. Kocham ludzi i smuci mnie jak bardzo są oni ślepi, nie widzą problemów innych widzą tylko to co w około nich, a co najgorsze często nawet nie próbują zrozumieć....
Biegłam przy okazji obserwując parę osób, zawsze tylko stoję i patrzę, nikt nie zna mnie ale ja znam wszystkich. To trochę smutne, a jednak.... Tak bardzo prawdziwe. Dzisiaj znowu dostałam list od matki. Czasem nie rozumiem za co ona mnie tak nienawidzi? Nigdy nie zrobiłam jej nic złego, nie szkodziłam, a ona? Obwinia o wszystko mnie, tak samo jak ojciec i kochany brat. Rodzina Idealna, no ale cóż, nie zmienię ich i nie mam zamiaru. Mogę tylko ich olać, chodź i to jest bardzo ciężkie...Bo bez nich jestem sama...
Tak bardzo zamyślona chciałam przebiec za plecami jakiegoś chłopaka, ale kiedy tylko się tam znalazłam, on odskoczył w tył z niewiadomego mi powodu i wywrócił nas na ziemię. Zamrugałam parę razy zaskoczona i spojrzałam na blondyna, po chwili zdając sobie sprawę że moje i jego ciuchy są całe w coli którą trzymał. Skrzywiłam się lekko i spojrzałam mu w oczy, a następnie po naszych ubraniach i ziemi. Wyjęłam słuchawki z uszu i wróciłam wzrokiem do jego oczu.
-Zdeptałeś biedronkę.... -Spojrzałam na martwego robaka pod jego butami, a następnie znów na niego... Zabił biedronkę! Co z tego że byłam cała w lepkim napoju, a jakiś nieznajomy na mnie leżał.... Biedronka była ważniejsza...

Czeslav?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt