Szukałem na tablicy wszystkiego, co mogło mnie dotyczyć i mojej
przyszłej klasy. Nie wiele jednak było można z niej wyczytać. Głównie
dla tego, że nie był to początek roku i nie wiele kartek po rekrutacji
na niej wisiało. Był co prawda plan lekcji, wychowawca wraz z przypisaną
salą klasową, plan dnia, masa konkursów i...
-O, kółka.
Zacząłem czytać wszystkie według listy. Ich typowość mnie przytłaczała.
Matematyczne, Sportowe, Chemiczne... Jeździeckie?! W końcu coś dla mnie.
Jeszcze dzisiaj się zapiszę. Eh, będę musiał porozmawiać z dyrektorką o
zorganizowaniu strzelnicy. Brakuje mi tego trochę.
-Hallo? – usłyszałem głos dziewczyny.
Spojrzałem w jej kierunku, nie była o wiele niższa ode mnie, ale jej
czerwone oczy, na tle jej jasnych włosów, sprawiały wrażenie, jak gdyby
stał przede mną demon. To ta dziewczyna z gabinetu. Raisa?
-Cześ, Lucas jestem. -złapałem półprzytomny jej rękę witając się z nią.
Część notatek i zeszytów, które miałem pod ręką, wysypały się na
podłogę. Uśmiechnąłem się tylko chowając długopis za ucho i poprawiając
resztę moich bazgrołów, by nie spotkał ich ten sam los.
-Miło mi. -uśmiechnęła się.
Kiedy chciała się schylić po moje notatki, zagarnąłem je nogą do tyłu.
-Nie trzeba, pozbieram je sobie później. Do jakiej klasy dołączyłaś? Bo rozumiem, że nowa jesteś.
-Druga C... -spojrzała na tablicę.
-W takim razie witam w klasie! – żwawiej potrząsnąłem jej ręką. -Może
powłóczymy się razem? Nie ogarnąłem jeszcze tej numeracji klas.
Dziewczyna z niewiadomego mi powodu przewróciła oczami i kiwnęła głową
na zgodę. Akademia okazała się być większa niż z zewnątrz. Wydało mi
się, że przeszliśmy się wszystkimi możliwymi korytarzami. Myślałem, że
nogi mi odpadną. Za to moja towarzyszka nie wyglądała na zbyt zmęczoną,
więc zaproponowałem, że mogli byśmy udać się już do akademika, ze
względu na późną porę i zostawienia zbędnego bagażu. Nie potrzebnie
brałem tyle ze sobą.
-Nie ma sprawy. -odpowiedziała krótko.
Bardzo dziwnie się przy niej czułem. Miała bardzo zbliżony do mnie
charakter. Nie zadawała wielu pytań. Prawie w milczeniu przeszliśmy cały
ten szmat drogi, a na przerwach oboje woleliśmy trzymać się boku
korytarza. Czy ona mnie naśladuje?
Raisa? Albo może ktoś inny chce zaczepić „koty”?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz