-Pa, mamo... Będę strasznie tęsknić... -zawołałam jeszcze do matki z
drzwi samolotu. W oczach miałam łzy. Nigdy nie latałam samolotem i bałam
się. A oprócz tego nowa szkoła... Nowa klasa... No i przede wszystkim
będę sama. Nie będzie mamy. Bałam się. Tak, to najlepsze określenie.
***
Usiadłam na łóżku w swoim nowym pokoju. Zaczęłam wypakowywać zawartość
walizki. Ubrania, książki, kilka ważnych drobiazgów, książki, więcej
ubrań, książki, zakupione wcześniej podręczniki, książki... I wiele
innych rzeczy.
Kiedy nareszcie skończyłam, był już późny wieczór. Niedzielny wieczór. Umyłam się i poszłam spać.
***
Ranek. Nienawidzę ranków. Najchętniej to bym spała do dwunastej, a
nie... Jest 6:00. A ja jestem śpiochem. No, ale trudno wiem, że powinnam
się cieszyć z takiej dobrej szkoły, a nie...
Ogarnęłam się jako tako i wyszłam ze stołówki. Strumień uczennic
przelewał się już przez korytarz w stronę jadalni. Ruszyłam więc za
nimi. Po chwili byłam w środku. Znalazłam wolne miejsce gdzieś z boku.
Jak na pierwszy dzień w szkole radziłam sobie zaskakująco dobrze. Jadłam
słuchając od niechcenia o czym rozmawiała grupka dziewczyn kawałek
dalej.
-Angelika! Nie zgadniesz kogo dzisiaj spotkałam! -krzyczała jedna.
-No kogo, kogo!? -pytała podekscytowana Angelika.
-Johna! I nie uwierzysz! -mówiła pierwsza. -Zaprosił mnie na randkę!
Poczułam się co najmniej dziwnie. Czy to był tu typowy temat do
śniadania? W mojej poprzedniej szkole to uczniom po głowie chodziło
raczej to jaki mamy i kiedy sprawdzian. No, ale różnie to bywa...
Zjadłam całe śniadanie. Odniosłam talerz i tu zaczął się problem. Nie
byłam pewna, gdzie mamy lekcje. Popatrzyłam na zegar. Miałam cztery
minuty. Musiałam zdążyć! Poleciałam prędko do swojego pokoju i
sprawdziłam. Dobiegłam z powrotem dwie minuty po dzwonku. Zapukałam i
weszłam do sali. Poczułam wlepione we mnie kilkanaście par oczu.
-A! Jednak jesteś! -uśmiechnęła się pani wychowawczyni. Mieliśmy w poniedziałek pierwszy Hiszpański z naszą wychowawczynią.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie -powiedziałam.
Pani odwróciła się do mojej klasy.
-To jest Isil Einar... Einard...
-Einardóttir -podpowiedziałam.
-Isil Einardóttir. Isil, usiądziesz... -omiotła wzrokiem całe pomieszczenie. -Tam.
Spojrzałam tam gdzie wskazała.
<Ktoś z klasy II b? Nie wierzę, że ktoś potrafi napisać ładnie pierwsze opowiadanie... To moje jest okropne. :c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz