Potrząsnąłem entuzjastycznie wyciągniętą ręką chłopaka.
- Miło mi, Ches! No, to gdzie zmierzasz?- zatoczyłem szeroki łuk ręką.-
Oto przed tobą roztaczają się niesamowite podwoje magicznej krainy
podręcznikiem i sprawdzianem płynącą, w której napotkasz pełno zawiłych
korytarzy, drzwi prowadzących do odległych galaktyk i stołówki z
najlepszym spaghetti na świecie! Zdradź więc, poszukiwaczu, gdzie
kierujesz swe kroki?
Ches uśmiechnął się szeroko, wyciągając z kieszeni kluczyk, którym lekko zadzwonił.
- Od Strażniczki Światów otrzymałem tajną misję zajęcia pewnej kwatery,
jednakże coś tutaj tłumi me zmysły, przez co nie mogę wyczuć jej aury, a
przez względy bezpieczeństwa, wszystkie me narzędzia, które miały mi
pomóc, zostały skonfiskowane przez Zwierzchników, by nie dostały się w
ręce śmiertelników.
- Ktoś bardzo wyraźnie usiłuje nam przeszkodzić!- zniżyłem głos do
konspiracyjnego szeptu.- Ale nie spodziewał się, że połączymy siły,
drogi kompanie! Czy rozwiejesz przede mną mgłę tajemnicy i zdradzisz kod
o owego przybytku?
Chłopak czujnie rozejrzał się dookoła, jakby w poszukiwaniu ewentualnych ninja, po czym odparł równie cicho:
- Informuję, że jest to kwatera numer 208 Powtarzam: 208!
- Przyjąłem!- przycisnąłem pięść do ust jakby była krótkofalówką.
Zaraz jednak uniosłem głowę, coś sobie uświadamiając.
- Ejejej, 208? Prima, jesteśmy więc sąsiadami!- wyrwało mi się, przez co cały konspiracyjny nastrój runął jak domek z kart.
- Serio? Nieźle, przynajmniej się nie zgubimy!
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca- pogroziłem chłopakowi palcem.-
Sam jestem tu właściwie od niedawna! Ale jak się przez parę tygodni
błądzi większość dnia w okolicy, dobrze idzie spamiętać co, gdzie i jak,
to nie Hogwart z kapryśnymi schodami... no, chyba! To jak, idziemy?
Chwyciłem znowu pasek plecaka chłopaka i zarzuciłem go sobie na ramię,
po czym skręciłem z lewo - tę część szkoły zdążyłem już poznać dość
dobrze, więc parę chwil później byliśmy pod właściwymi drzwiami.
Wskazałem palcem na prawo.
- Jakbyś czegoś potrzebował, to zwykle jestem u siebie, 207. Uciekam,
rozpakuj się i odpocznij jak należy, bo pewnie padnięty jesteś!
Chłopak uśmiechnął się słabo, pocierając dłonią kark.
- Fakt, trochę, ale nie bój nic, niedługo zregeneruję siły!
Spojrzałem na zegar ścienny wiszący tuż przed nami.
- Dwie godziny?- zaproponowałem.- Potem ruszamy na misję zwiadowczą, kompanie~!
- Jasne. Dzięki za pomoc!
- Żaden problem. Też jesteś raczej nowy tutaj, więc pamiętam, jaki
czasem miałem misz-masz. Okey, wracam do siebie, żeby dać ci się nieco
zaaklimatyzować, część!
- Narka!
Wsadziłem klucz we właściwe drzwi i otworzyłem je cichutko, by nie
przeszkadzać zbyt Immi, która o tej porze lubiła ucinać sobie drzemkę.
Kątem oka jeszcze zarejestrowałem, jak chłopak energicznie wchodzi po
raz pierwszy do siebie. Ja natomiast zabrałem się za wykańczanie obrazu,
zerkając na zegarek.
Na malowaniu czas mija prędko, jak zauważyłem, kiedy już prawie
kończyłem. Ponownie sprawdziłem godzinę. Za niedługo powinienem wyjść.
Ciekawe, czy Ches jest gotowy.
< Ches? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz