środa, 3 maja 2017

Od Cassandry

Pierwsze dni w nowym miejscy to nigdy nic specjalnie przyjemnego. Człowiek się mota, zastanawia i gubi. W końcu nie zna się miejsca, nie zna się ludzie, więc ciężko kogoś podpytać. Nie, żeby otworzenie ust w obecności innych stanowiło dla mnie jakiekolwiek wyzwanie. Oj, nie! Ale ludzie mają to do siebie, że muszę się oswoić z moją osobą, żeby był z nich większy pożytek niż stanie i gapienie się, mamrotanie monosylabami lub zastanawianie się co też mają mi powiedzieć. A może myśleli, że zwyczajnie ich zjem tak na wstępie? Musiałam kiedyś spróbować komuś kłapnąć przed nosem. Byłoby zabawnie.
Wyjęłam z niedużej torebki telefon komórkowy i wpatrzona w jego ekran przeczytałam wiadomość od mocno zmartwionej matki. No tak, nie odebrałam całych dwóch połączeń. Zbrodnia! Nie po to wyrwałam się z domu i przyjechałam aż tutaj, żeby teraz mama wydzwaniał do mnie co piętnaście minut z kolejnymi zmartwieniami. Napisałam więc, że wszystko u mnie dobrze i tylko jestem nieco zajęta. Musiałam pamiętać, żeby zadzwonić do niej wieczorem bo mnie z ojcem zamęczą. Bycie jedynaczką to naprawdę nic fajnego. Szczególnie kiedy rodzice przypomną sobie, że pasuje być rodzicami i zaczynają za bardzo się starać.
Wstałam z ławeczki i ruszyłam w stronę akademika. Jakiś idący z naprzeciwka chłopaczek potknął się, bo zapatrzył się w moją stronę, zamiast rejestrować to, co ma pod nogami i gdzie idzie. Odwróciłem się w jego stronę, posyłając mu uśmiech, ale zaraz ruszyłam dalej. Wpadłam na pomysł jak sobie nieco zając czas. W swoim pokoju przebrałam się w strój do jazdy konnej. Ubranie było idealnie dopasowane, a długie buty miały odrobinę za wysoki obcas, ale wątpiłam, żeby ktoś się do tego przyczepił. Splotłam włosy w luźny warkocz, tak, żeby schludnie wyglądały pod toczkiem i ruszyłam do stajni. Szybka rozmowa z instruktorem i mogłam ruszyć do jednego z boksów. Problem był taki, że ktoś mnie ubiegł.
- Witam – uśmiechnęłam się do stojącego w boksie młodego chłopaka. – Chyba zaszła mała pomyłka, bo to ja miałam wziąć tego ogierka na małą przejażdżkę – wskazałam siwego konia, którego wodze ściskał mój rozmówca.
Chłopak był jakiś…. Dziwny? Delikatny, szczupły i niezbyt wysoki. Mimo to zdecydowanie niebrzydki.
??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt