Pierwsze dni w nowym miejscy to nigdy nic specjalnie przyjemnego.
Człowiek się mota, zastanawia i gubi. W końcu nie zna się miejsca, nie
zna się ludzie, więc ciężko kogoś podpytać. Nie, żeby otworzenie ust w
obecności innych stanowiło dla mnie jakiekolwiek wyzwanie. Oj, nie! Ale
ludzie mają to do siebie, że muszę się oswoić z moją osobą, żeby był z
nich większy pożytek niż stanie i gapienie się, mamrotanie monosylabami
lub zastanawianie się co też mają mi powiedzieć. A może myśleli, że
zwyczajnie ich zjem tak na wstępie? Musiałam kiedyś spróbować komuś
kłapnąć przed nosem. Byłoby zabawnie.
Wyjęłam z niedużej torebki telefon komórkowy i wpatrzona w jego ekran
przeczytałam wiadomość od mocno zmartwionej matki. No tak, nie odebrałam
całych dwóch połączeń. Zbrodnia! Nie po to wyrwałam się z domu i
przyjechałam aż tutaj, żeby teraz mama wydzwaniał do mnie co piętnaście
minut z kolejnymi zmartwieniami. Napisałam więc, że wszystko u mnie
dobrze i tylko jestem nieco zajęta. Musiałam pamiętać, żeby zadzwonić do
niej wieczorem bo mnie z ojcem zamęczą. Bycie jedynaczką to naprawdę
nic fajnego. Szczególnie kiedy rodzice przypomną sobie, że pasuje być
rodzicami i zaczynają za bardzo się starać.
Wstałam z ławeczki i ruszyłam w stronę akademika. Jakiś idący z
naprzeciwka chłopaczek potknął się, bo zapatrzył się w moją stronę,
zamiast rejestrować to, co ma pod nogami i gdzie idzie. Odwróciłem się w
jego stronę, posyłając mu uśmiech, ale zaraz ruszyłam dalej. Wpadłam na
pomysł jak sobie nieco zając czas. W swoim pokoju przebrałam się w
strój do jazdy konnej. Ubranie było idealnie dopasowane, a długie buty
miały odrobinę za wysoki obcas, ale wątpiłam, żeby ktoś się do tego
przyczepił. Splotłam włosy w luźny warkocz, tak, żeby schludnie
wyglądały pod toczkiem i ruszyłam do stajni. Szybka rozmowa z
instruktorem i mogłam ruszyć do jednego z boksów. Problem był taki, że
ktoś mnie ubiegł.
- Witam – uśmiechnęłam się do stojącego w boksie młodego chłopaka. –
Chyba zaszła mała pomyłka, bo to ja miałam wziąć tego ogierka na małą
przejażdżkę – wskazałam siwego konia, którego wodze ściskał mój
rozmówca.
Chłopak był jakiś…. Dziwny? Delikatny, szczupły i niezbyt wysoki. Mimo to zdecydowanie niebrzydki.
??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz