W życiu bym nie pomyślał, że jakiś kryminał przypadnie mi do gustu.
Zazwyczaj obracałem się w sferze fantastyki i przygodowych książek, z
czasu wpadła jakaś historyczna. Nudziło mnie mozolne dochodzenie co,
gdzie, jak i kiedy, dlatego po książkę, którą polecała mi ciocia w
liście, zerknąłem raczej z grzeczności - pisała dość rzadko, ale z
wielkim zaangażowaniem. Jeśli by wierzyć raportom mamy, pisała teraz do
wszystkich krewnych i polecała tę książkę, którą już podobno czytała
przynajmniej dziesięć razy. Mama, znając moją awersję do tego gatunku,
podszepnęła nawet, że nie muszę jej czytać tej pozycji, ale
stwierdziłem, że spróbuję, by jakoś wynagrodzić cioci za te pierniczki z
miodem, którymi raczyła nas zawsze, gdy wpadaliśmy do niej. Podczas
pobytu u niej zazwyczaj wciskała mi i Mariś tony różnych tytułów i
musiałem przyznać, że spora część była ciekawa, tak więc teraz
postanowiłem sprawdzić. Po paru minutach myszkowania, znalazłem
charakterystyczny grzbiet okładki, który ze szczegółami opisała mi
ciocia.
Obok stanęła nieznajoma mi dziewczyna o lnianych włosach splecionych w
gruby warkocz. Na nosie tkwiły jej nieco przekrzywione okulary, zza
których wyglądały nieco zaspane, błękitne oczy. Przebiegła wzrokiem po
książkach, po czym utkwiła wzrok w jednej z półek wyżej umieszczonych,
znacznie wyżej, niż pozwalała sięgnąć jej drobna postura. Już chciałem
zaproponować pomoc, ale ta stanęła na palcach i z wyraźnym trudem
musnęła grzbiet. Nieszczęśliwie, czubek prawej stopy nagle się
poślizgnął ,a sama dziewczyna straciła równowagę i zaczęła spadać -
ledwo co zdążyłem ją złapać, cofając się do tyłu. Odetchnąłem z ulgą.
- Dziękuję- mruknęła po chwili.- Czy mógłbyś mnie odstawić na ziemię?
Jestem na pewno ciężka, a nie chciałabym sprawić ci więcej problemów...
- Jasne- odsunąłem się o dwa kroku.- Nie, spoko, żaden problem, Pióreczku. Wszystko w porządku?
Kiwnęła głową, przegryzając wargi. Sięgnąłem po tytuł, który, jak zdaje mi się, usiłowała wziąć dziewczyna.
- To ten? Uważaj na siebie!
Potaknęła ponownie, ziewając cicho.
- Dziękuję... i przepraszam raz jeszcze za kłopot.
- Jasne. Miło mi ogółem, Michael jestem, z IIb. A ty?
- Miyako, Ic.
- Ładne imię. Jesteś z Japonii?- zapytałem. Mariś uwielbiała ten kraj
odkąd zaczęła oglądać z koleżankami anime. Sam również obejrzałem kilka
tytułów, jednak zdecydowaną większość wiedzy o owych produkcjach, jak i
informacjach o Kraju Kwitnącej Wiśni, usłyszałem od siostry w czasie jej
barwnych opowieści. Zapewne przebiłaby całą moją klasę, gdyby tak
zorganizować turniej wiedzy o owym miejscu. Znała nawet niektóre
statystyki, o których istnieniu większość pojęcia nie miała.
- Tak, a jak z tobą?
- Rodowity, ale nie stereotypowy Niemiec, leń się kłania! Jesteś ogółem
pewna, że dobrze się czujesz? Wydajesz się być nieobecna troszkę. Może
chcesz na wszelki wypadek pójść do pielęgniarki?
Niedbale machnęła ręką, kręcąc głową.
- Jestem po prostu troszkę niewyspana- wyjaśniła.- Mało spałam.
- Ile?- dociekałem. Sam byłem ogromnym śpiochem. Nie wyobrażałem sobie
spać mniej, niż siedem godzin, zwyczajnie potem cały dzień chodziłem jak
zombie i zasypiałem gdzie popadnie.
- Nie wiem, ze trzy-cztery godziny- mruknęła.- Wszystko jest okey, to nie pierwszy raz.
- Ekhem, panno Miyako, proszę o uwagę!- odkaszlnąłem, przybierając ton
nauczyciela besztającego uczniaka.- Sen jest niezwykle ważny, by
rozwijający się organizm nastolatków prawidłowo się rozwijał! Należy
spać ponad dwa razy więcej!
Uśmiechnęła się słabo.
- Tak, tak, proszę pana- potaknęła.
- Chodź!- złapałem dziewczynę za nadgarstek, wyciągając ją z dusznej
biblioteki.- Idziemy na dwór! Dotlenisz się, odpoczniesz! A dzisiaj
pójdziesz bardzo wcześnie spać!
< Miyako? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz