Immi delikatnie potarła ją pyszczkiem, a następnie nastawiła się do głaskania elegancko wyginając ciało i podnosząc ogon do góry. Uśmiechnąłem się i zacząłem ją głaskać. Koty w sumie nie są takie złe... osobiście bardziej wolę psy, ale te nie są gorsze. Nagle kotka odeszła i wskoczyła na łóżko Miśka... No tak, indywidualiści. Wyprostowałem się i rozejrzałem. Wszedzie były porozwalane jakieś kartki pełne szkiców, niedokończone obrazy, tubki z farbami, pędzle. Istny pokój artysty. Złapałem jedną z kartek i przyjrzałem się jej bliżej.
- W końcu znalazłem - powiedział Michael wychodząc z łazienki
- Dzięki - uśmiechnąłem się - Nie wiedziałem, że jesteś impresjonistą. Prędzej wziąłbym Cię za ekspresjonistę.
- Znasz się na sztuce? - zapytał zaciekawiony Misiek
- W gimnazjum miałem zajęcia z historii sztuki, którą uwielbiała moja ciotka i byłem zmuszony na nie chodzić i coś tam za obeznanie w temacie mam - mrugnąłem do niego - Lubisz Moneta prawda?
- Prawda - chłopak wyszczerzył się w uśmiechu
- Od razu widać - powiedziałem
- Ty też coś malujesz?
- Hmmm można tak powiedzieć - powiedziałem - Ale jakoś nie w sposób zachwycający... Bawię się grafiką komputerową, wiesz, photoshop i te sprawy, tworzę za pomocą tabletu graficznego. Sztuka tradycyjna jest jakoś nie dla mnie, zawsze potem wyglądam jak pięciolatek, który dostał do zabawy farbki.
- Ej to też ciekawe zajęcie - powiedział - Kiedyś będziesz musiał pokazać mi swoje prace. Fotografujesz też prawda?
- Tak - powiedziałem zaskoczony - Skąd wiesz?
- Gdy pomagałem Ci wnieść plecak z torby wystawał pasek Nikona - zaśmiał się lekko
- Hah no tak - podrapałem się w głowę i poczułem, że jest mokra - Dobra daj tę suszarkę, minuta, dwie i idziemy na lody!
Pochwyciłem sprzęt, podłączyłem do gniazdka i zacząłem suszyć włosy. Suszarka Miśka była tak dobra, że wystarczyło kilka ruchów i byłem już suchy.
- Wow! Niezła jest! - powiedziałem z uśmiechem
- Dobra niemiecka jakość - zaśmiał się - Ze mną nie raz jej zaznasz.
- Dobra dobra - zaśmiałęm się - W sumie to możemy już iść!
Chłopak podszedł do drzwi i otworzył je. Wyszedłem za nim i ruszyłem w kierunku schodów.
- OD dawna tu jesteś? - zapytałem
- Hmm niezbyt długo, ale już się zadomowiłem - uśmiechnął się - Zobaczysz ty też poczujesz się tutaj jak w domu.
- Nie kracz! - powiedziałem szybko - Sakra, to by było fatalnie!
- Dlaczego? - zapytał zdziwiony
- Nie zbyt dobrze go wspominam i za wszelką cenę chciałem się z tamtąd wyrwać - powiedziałem
- Zrobię wszystko, abyś się tutaj odnalazł swoje miejsce na ziemi i poczuł się jak w niebie - powiedział Misiek
- Jej dziękuję - powiedziałem i wyszczerzyłem się od ucha do ucha.
- Dla Ciebie wszystko młody - powiedział i poczochrał mnie po głowie.
- Opowiadaj wogóle co tutaj znajdę? Słyszałem o lodziarni, kawiarni... jakieś sklepy też są? Możemy wychodzić do miasta?
- Wowo - przerwał Michael - Tysiąc pytań na minutę? Kiedy ja zdążę Ci na to wszystko odpowiedzieć?
Usmiechnąłem się szeroko, zmrużyłem oczy i podrapałem po głowie. Rozejrzałem wokoło. Przechodziliśmy właśnie przez jakiś park. Drzewa dawały cień, który przyjemnie chłodził w połączeniu z wiatrem. Nagle na drzewie nad nami zaszeleściły liście. Jakieś ptaki walczyły między sobą. Oboje spojrzeliśmy do góry.
- Ach kurczę! - z nienacka powiedział Misiek
Spojrzałem na niego. Po jego głowie elegancko spływała piękna dorodna ptasia kupa. Zacząłem się śmiać, podczas, gdy on próbował to czymś wytrzeć.
- Dobra chodź wracamy do pokoju, tam to sobie umyjesz - powiedziałęm nadal się śmiejąc
- Trzeba mieć szczęście - mruknął wyciągając paczkę husteczek z kieszeni.
Wróciliśmy tą samą drogą, tym razem jednak przy bramie stała jakaś dziewczyna.
- Hej chłopcy - uśmiechnęła się - Rozdaję próbki szamponu, zrobione przez nasz klub chemiczny. Chcecie może jedną?
- Koledze się przyda - uśmiechnąłem się biorąc tubkę i ulotkę od dziewczyny.
Weszliśmy do środka budynku i udaliśmy się do pokoju Michaela. Jego kotka przywitała nas tylko powolnym podniesieniem głowy i obdarzonym spojrzeniem. Ponownie wróciła do drzemania.
- Masz trzymaj ten szampon - uśmiechnąłem się - Jak będziemy wychodzić, to od razu zdasz relacje tej dziewczynie.
- Umm, dobra siadaj, a ja idę jak najszybciej pozbyć się tego gówna.
Nie czekając dłużej wskoczyłem na jego łóżko i wyciągnąłem. Imma spojrzała na mnie z wyrzutem i przeniosła się kilka metrów dalej. Spojrzałem na ulotkę, którą dostałem razem z próbką i zacząłem czytać. Pisali coś o jakimś składzie i ważnych informacjach. Szamponu nie należy mieszać z innymi szamponami, nie rozcieńczać, nie stosować przy obecności puryny i jej pochodnych... Puryny? Zdziwiłem się... co to jest puryna? Wyciągnąłem telefon i wyszukałem interesujące mnie hasło. Ciocia wikipedia od razu pomogła. Czekając na Miśka zagłębiałem się w temat. Okazało się, że puryna, a właściwie jej pochodną jest kwas moczowy. Hmmm czyli szampon będzie reagował z moczem? Coś mi zaświtało. Jak dobrze pamiętam to ptaki jednocześnie oddają i numer jeden i numer dwa... Szybko sprawdziłem, czy w ich odchodach również znajduje się kwas moczowy... O sakra... 85% to kwas moczowy! Szybko spojrzałem na ulotkę, aby doczytać, co może być skutkiem ubocznym.
,,Kontakt z puryną i jej pochodnymi, powoduje, że włosy zmienią barwę i staną się termoaktywne, czyli będą zmieniać kolor w zależności od temperatury''
Nie dobrze... bardzo nie dobrze... W tym momencie z łazienki dobiegło głośne przekleństwo. Spodziewałem się najgorszego. Dosłownie sekundę później z łazienki wyszedł Misiek owinięty w sam ręcznik.
- CO TO MA BYĆ?!?! - krzyknął wskazując na włosy
Teraz były fioletowe. Patrzyłem na niego przez chwilę, po czym wybuchłem głośnym śmiechem. Nie mogłem się powstrzymać przez dobre kilka minut. Kiedy się w końcu uspokoiłem zobaczyłem, go czytającego tę nieszczęsną ulotkę.
- To przez purynę - powiedziałem ledwo łapiąc dech - jej pochodna, kwas moczowy to główny składnik ptasich odchodów, które elegancko roztarłeś chusteczką po całej głowie.
- Co to ma znaczyć to termoaktywne? Teraz będę się mienił niczym tęcza? - Gdy tylko zobaczył moją minę, szybko dorzucił - Nawet tego sobie nie wyobrażaj!
- Chodź zejdziemy do tej dziewczyny - powiedziałem - Może ona coś poradzi?
Misiek szybko zarzucił na siebie ciuchy i zeszliśmy na dół. Na szczęście nadal tam stała. Gdy nas spostrzegła, zrobiła wielkie oczy.
- Co się stało? - zapytała - Używaliście go zgodnie z instrukcją?
- Kolega miał na głowie, ekhem ciutkę puryny i stało się co się stało - powiedziałem ponownie próbując nie udusić się ze śmiechu.
- Och - westchnęła
- Da się coś z tym zrobić? - zapytał Michael
- Wiesz - powiedziała - To jest dosyć skomplikowana reakcja chemiczna... Teraz twoje włosy, przy kontakcie z ciepłem będą miały taki kolor. Dopiero w zimnym wrócą do normalnej barwy, ale za każdym razem, gdy znowu się ociepli, będą fioletowe. Po za tym pamietaj, że ciepło od twojego ciała jest ciągłe, więc em radzę się przyzwyczaić.
- A jakbym je pofarbował, albo ściął?
- Farbować nie polecam - powiedziała szybko - Nie wiem jak ze ścięciem, nie mieliśmy jeszcze takiego przypadku.
- Spokojnie artysto, teraz też wyglądasz pięknie! - uśmiechnąłem się
- Możesz zrobić nam zdjęcie? - zapytał Misiek podając jej telefon
Podszedł do mnie i przyciągnął jedną ręką łapiąc od tyłu.
- To co Czesiek? - powiedział - Ty też dzisiaj zmieniasz kolor włosów... na RÓŻOWY!
- CO?! - spytałem przerażony
- Proszę! - dziewczyna podała Miśkowi telefon
- Dobra! - uśmiechnął się chłopak - A teraz na lody, ale już nie idziemy przez park!
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz