poniedziałek, 8 maja 2017

Od Michaela CD Anji

Co jak co, ale jednego mogłem być pewien: jeśli tak dalej pójdzie, pewnego dnia komuś zrobię krzywdę. Na dobrą sprawę, ile byłem już w tej szkole? Przez krótką chwilę usiłowałem ustalić dokładną datę, ale po krótkiej chwili jednak musiałem uznać swoją przegraną - straciłem rachubę, a przecież było to całkiem niedawno, podczas gdy ja już zaliczyłem kilka kraks. Przed upadkiem uchroniła mnie delikatna, dziewczęca dłoń, która z zaskakującą siłą chwyciła mnie za łokieć.
- Niezły refleks- zaśmiałem się, odzyskując równowagę.
- Musisz sprawić sobie lusterko, bo następnym razem za rogiem może czaić się bazyliszek- odparła dziewczyna, wymijając mnie szybko. Wykonałem pełny obrót wokół własnej osi, omal nie poślizgując się na szarych kafelkach.
- Pomyślę nad tym, wszak zagrożenie realne- przyznałem z zapałem.- Teraz jednak miałem wielkie szczęście. A jak z tobą? Wszystko w porządku?
Przystanęła w odległości kilku metrów ode mnie. Odkręciła głowę i dopiero teraz mogłem się dokładniej przyjrzeć dziewczynie. Z twarzy przypominała typową Słowiankę - jasne oczy, jasne, błękitne oczy, blada cera, regularne rysy twarzy. Dość drobna postura, przecząca sile, z jaką jej palce zacisnęły się zaledwie kilkanaście sekund temu na materiale mojej bluzy.
- Daleko mi do kamienia, jak sądzę- stwierdziła, po czym zbiegła po schodach. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że tak właściwie nawet nie zapytałem o jej imię, a zdawało mi się, że pierwszy raz ją widzę - może też przyjechała stosunkowo niedawno? Ale Akademia była przecież duża, nic więc dziwnego ,gdybyśmy się po prostu mijali, tym bardziej, że raczej nie grzeszyłem zbyt dobrą pamięcią do twarzy.
Może jeszcze uda się na siebie wpaść. Z tą myślą ruszyłem w przeciwną stronę niż ta, którą odeszła blondynka. Tym razem ostrożniej pokonywałem zakręty i dokładniej lustrowałem korytarze, nim wchodziłem przez kolejne drzwi. Immi, głodna i śpiąca, powitała mnie pełnym wyrzutów miauczeniem, najwyraźniej zirytowana faktem, że włóczę się tak długo, podczas gdy przyszła pora na jej kolację. Wyciągnąłem z szafki karmę kotki i nasypałem trochę do jej miski, od razu zmieniając też wodę. Lekcje się już skończyły, ja zadania też już zdążyłem zrobić, więc przed kolacją miałem trochę wolnego. Pozostały czas spędziłem na krześle, głaszcząc aksamitną sierść Księżnej, która z zadowoleniem umościła mi się na kolanach, ziewając co kilka chwil i mrucząc z zadowoleniem. Dawniej pieszczoty otrzymywała głównie ze strony siostry, która wręcz kochała ją głaskać. Podejrzewałem, że kiedy wrócę do domu, pierwsze co zrobi Mariś, to spędzi kilka godzin z Immi, nadrabiając stracony czas. Przy tym aniołku nawet ta dumna kocica traciła swoją królewską postawę i po prostu się bawiła lub poddawała "zabiegom" głaskania czy ozdabiania, jak chociażby przymierzanie nowej obróżki, plecionej własnoręcznie przez Marianne.
Na kilka minut przed osiemnastą wstałem, uświadamiając sobie, że właściwie przysnąłem. Jeny, przez chwilę poczułem się jak jakiś stary dziadek. Strzeliłem kośćmi w palcach i położyłem Immi na łóżku, co skwitowała pełnym dezaprobaty miauczeniem, ale zaraz ponownie zwinęła się w kłębek. Ja natomiast ruszyłem wgłąb korytarza, zmierzając dobrze znaną sobie drogą w stronę stołówki. Kiedy odebrałem swoją porcję makaronu z serem i ruszyłem na poszukiwanie wolnego stolika, ale, jak na złość, większość była zajęta przez grupy głodnych uczniów. Po chwili lawirowania pomiędzy innymi, znalazłem dla siebie miejsce - obok owej "Słowianki" z wcześniej, jak ją w myślach nazwałem. Podszedłem do niej, ostrożnie niosąc swoją tacę.
- Hej, hej! Można się przysiąść? Prawdziwe oblężenie dzisiaj!- spytałem, wskazując podbródkiem na wolne krzesło.

< Anji? Wybacz, że dopiero odpisuję >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt