Weszłam do pokoju nauczycielskiego i oczywiście na samym wstępie
upomniano mnie, że wchodzi się po tym, kiedy usłyszy się "Proszę".
Westchnęłam i przewróciłam zirytowana oczami. Miałam zamiar powiedzieć,
że i tak nigdy nikt tego nie słyszy (bynajmniej ja nigdy tego nie
słyszę), ale nauczyciel był pierwszy. Zapytał, co trzymam w ręku, a ja
odpowiedziałam, że to dla pana Mitchella. Na swoje nazwisko wyłonił się
zza ściany, a ja podeszłam do niego przedstawiając mu swoją prace
dodatkową, jaką mi zadał za uderzenie "kolegi".
- Poczytał, popatrzył, podziękował i upomniał – odpowiedziałam
Micheal'owi, który stał pod ścianą, na moje przyjście odsunął się od
niej. Jestem ciekawa, czy coś chce ode mnie, czy po prostu
najzwyczajniej w świecie nie ma nic lepszego do roboty, jak łażenie za
mną. Gdyby nie fakt, że nie mogę bić ludzi za wcześniejsze przewinienia,
pewnie on by wylądował na ten liście osób, które z chęcią bym
skrzywdziła. Ale po części nie mam za co, w końcu pożyczył mi książkę, w
której wszystko było, a ja nie musiałam się męczyć z szukaniem
konkretnych informacji w tej grubej książce z biblioteki.
- O co upomniał? - zapytał zaciekawiony chłopak. Ruszyłam w kierunku
swojego pokoju, a Michael nie wiadomo po co poszedł za mną.
- Abym się nie biła na lekcjach - schowałam ręce do kieszeni, mówiąc to
zgryźliwie. Jak go miałam nie kopnąć, skoro mi przeszkadzał i ciągle
kopał w krzesło? Nauczyciele są na prawdę głupi! Wszystkim wierzą, tylko
nie mi. No dobra, rozumiem, ze mają powody, bo to zawsze ja się ze
wszystkimi biłam, ale czasem mogliby spojrzeć na sytuację jakimś innym
sposobem i albo ukarać obie strony, albo pozwolić się pobić, tak jak to
kiedyś robił mój ojciec: kiedy biłam się z jakimś sąsiadem, zapraszał
nas to garażu i tam się kazał nawalać. To było bardzo ciekawe
wychowanie, co ciekawsze, dzięki czemuś takiemu coraz rzadziej wpadałam w
kłopoty, bo ja potrafiłam się opanować, a inny ludzie po części bali
się mojego ojca.
- Gdzie teraz idziesz? - zapytał. Przeszłam przez cały korytarz
ignorując wszystkich, którzy przez niego szli i czasem na mnie wpadali.
czy ja jestem aż taka mała? Tak czy siak glany dodają mi te dwa
centymetry, tyle dobrego.
- Do pokoju - skierowałam się na schody ignorując chłopaka, który dalej
za mną lazł. Jak tak dalej pójdzie, to sama go zwale ze schodów mówiąc,
że o coś się potknął, a ja go niby nie zdążyłam złapać, chociaż w
rzeczywistości pewnie bym na niego nie zwróciła uwagi. Po za tym nic z
tych rzeczy nie było potrzebne, ponieważ kiedy doszłam na korytarz z
pokojami, on się ulotnił. Odetchnęłam z ulgą i szybko skierowałam się do
swojego pokoju, nim by się znowu pojawił obok mnie i niepotrzebnie
zawracał tyłek.
Weszłam do pokoju zamykając się na klucz, po czym opadłam bez sił na
łóżko. Leżałam tak parę minut, aż udało mi się z niego wyleźć i włączyć
laptopa. Włączyłam na słuchawkach swoje zespoły i sprawdzałam nowości.
<Michael? Brak czasu i weny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz