niedziela, 7 maja 2017

Od Cassandry CD Rozalii

A więc to dziewczyna? Nie powiem, nieco mnie to zaskoczyło, ale i zainteresowało. W końcu niektórzy ludzie tak już mieli, że lubili to, co było nietypowe, wyróżniało się w jakiś sposób. Ja nie byłam w tym wyjątkiem. Od zawsze pociągało mnie to, czego nie mogli mieć inni lub wręcz to, co innym wydawało się zbyt nietypowe, żeby się tym interesować. Tak objawiała się moja indywidualność. Kiedy cała moja szkoła chodziła w długich tunikach w geometryczne wzory, które były ostatnim krzykiem mody, ja wybierałam krótkie bluzeczki i jeszcze krótsze spódniczki. Tak było niemalże ze wszystkim.
Popędziłam siwka i popuściłam mu wodzy aby dogonić dziewczynę. To jak zgrabnie wskoczyła na koński grzbiet i trzymała się w siodle przykuło mój wzrok równie mocno, jak jej nietypowa uroda. Gracja była czymś, co od zawsze podziwiałam. Tak było i tym razem.
- Witam ponownie – posłałam dziewczynie uśmiech, zrównując swojego wierzchowca z jej. – Samotna przejażdżka to nic fajnego.
- Samotna? Czemu samotna? A koń to nie najodpowiedniejsze towarzystwo? – spytała zadziornie. Robiło się coraz ciekawiej.
- Oczywiście, że najodpowiedniejsze – zaśmiałam się krótko. – Jestem tu nowa... nie chcę jechać sama. Może zechcesz mi towarzyszyć? Jestem pewna, że znasz tutejsze tereny o wiele lepiej niż ja.
To było stwierdzenie faktu. Nie chciałam się zamyślić i zgubić. Mimo to miałam i malutki ukryty cel. Chciałam zaspokoić moją ciekawość względem tej dziewczyny i zobaczyć dokąd mnie ona zaprowadzi. 
- No, spoko – zgodziła się nieco beznamiętnie, ale nie odstraszało mnie to. Byłam uparta.
- Dziękuję – rzuciłam radośnie, a moja wargi wygięły się w kolejny uśmiech. – Jestem Cassandra – przedstawiłam się.
- Rozalia – odpowiedziała.
- Jeszcze raz dziękuję, ze zgodziłaś się mi towarzyszyć. Pewnie ten kawaler wie, jak wrócić do domu – poklepałam mocny kark konia. – Nie uśmiecha mi się jednak czekać aż zgłodnieje.
- Nie ma sprawy – rzuciła przyglądając mi się.
- To… Jest tu coś ciekawego? Chciałabym wiedzieć dokąd mogłabym się wybrać w chwilach nudy lub kiedy zapragnę zniknąć nieco ludziom z oczu. – Tak. Zdecydowanie poznałabym jakieś zaciszne miejscówki, w które czasami mogłabym uciec, zaszyć się i mieć chwilkę spokoju. Nie zdarzały mi się często takie potrzeby, bo raczej należałam do bardzo towarzyskich osób, ale jak każdy potrzebowałam oddechu. Ot, tak, aby naładować akumulatory. Niby mogłabym siedzieć w pokoju, ale… Nie lubiłam tego. Zdecydowanie wolałam spokój w formie słonka nade mną i lekkiego wiaterku szumiącego wokoło niż zamknięte cztery ściany.

<Rozalio, pokażesz mi jakąś fajną miejscówkę? Najlepiej z wodą>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt