Ciepła dłoń ukochanej trzymała moją. Oparła swoją głowa o moje ramię. Zatrzymaliśmy się przy klasie Sonii.
- Czyli znowu musimy się rozstać? – popatrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami.
- Najwyraźniej. – przeczesałem jej włosy i ucałowałem ją w czoło. – Do zobaczenia.
- Do zobaczenia za 45 minut! – pomachała mi.
Pomaszerowałem szybkim krokiem w stronę swojej klasy. W sumie już i tak przez spędzanie czasu z Sajgonką, opuściłem parę lekcji i spóźniałem się, więc wolę tym razem wolałbym zrobić wyjątek. Tymczasem drogę zagrodziła mi znajoma z klubu biologicznego – Noora. Zmierzyła mnie od stóp do głów. Byłem od niej o wiele, wiele wyższy, co możliwe, że wprawiało ją w lekki dyskomfort. Mimo wszystko wyglądała na dość obojętną.
- Słuchaj Nicolay, dziś od razu po lekcjach jest spotkanie Klubu Biologicznego. Będzie głosowanie kto ma być przewodniczącym klubu. Twoja obecność jest obowiązkowa.
Kiwnąłem głową na znak zrozumienia. Jeszcze półtorej minuty do końca przerwy, a moja klasa jest jakieś dwadzieścia metrów dalej, więc musze się spieszyć. Ruszyłem dalej omijając Noorę.
- Dzięki za informację. – powiedziałem na odchodne.
Dotarłem do klasy. Właśnie rozpoczynała się historia na którą na moje nieszczęście się spóźniłem. Znowu. Usiadłem w ostatniej ławce, czyli tam gdzie zawsze siedzę na historii i począłem grzebać w plecaku.
- Panie Vincent, jest pan spóźniony. – Pan Mitchell uniósł głowę znad podręcznika poprawiając okulary. – To już ponoć już któryś raz z rzędu, kiedy spóźnia się pan na lekcje. Proszę się pilnować.
- Przepraszam. – odparłem.
Reszta lekcji minęła tak jak zawsze.
~***~
- Okej, zebraliśmy się tutaj, aby wybrać nowego przewodniczącego Klubu Biologicznego.
Ręka Kim trzasnęła o stół przy, którym całe stowarzyszenie siedziało i oglądało przemowę naszej blondwłosej koleżanki.
- Przewodniczący musi mieć charyzmę, zamiłowanie do przyrody, być ciekawy i inteligentny! Jako była przewodnicząca oświadczam, że bycie przewodniczącym nie jest takie trudne ale trzeba nosić ze sobą ten ciężar polegania na Tobie. Czy ktokolwiek z tej trójki, chciałby w ogóle zostać przewodniczącym?
Zastanowiłem się chwilę. To chyba nie takie zły pomysł, by się zgłosić. Wzrok Kim powędrował na mnie.
- Nikt się nie zgłasza? No proszę Was, chcecie, żebym znowu ja objęła tą posadę?
Nagle moja ręka tak jakby sama wystrzeliła do góry. Tak jakby jakaś tajemnicza siła chciała, abym to zrobił.
- Nico? Co jak co ale nie spodziewałabym się po Tobie chęci przewodnictwa. – zaśmiała się. – No dobrze, jakieś sprzeciwy?
Odpowiedziała jej cisza. Po chwili jednak głos zawarła Castina.
- Myślę, że Nicolay będzie dobrym przewodniczącym. – stwierdziła krzyżując ręce.
- Zgadzam się. – odpowiedziała Noora nieobecnie.
Na twarzy Kim pojawił się uśmiech.
- W takim razie, ogłaszam Nicolay’a Vincenta, naszym nowym przewodniczącym!
Najkrótsze głosowanie w jakim miałem okazję uczestniczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz