Uśmiechnąłem się i powoli odsunąłem od wielkiej, śnieżnej figury. Była nieco niższa niż ja i Niki, ale na pewno była... krąglejsza. Odwróciłem się do Niki, która trzymała w dłoniach...
- Kasztan! Jak ty go znalazłaś?! - zapytałem zaskoczony, ale i uradowany. Niki zarumieniła się i wskazała na kilka drzewek stojących parę metrów dalej. No tak. Jak mogłem o nich zapomnieć? Zrobiłem soczystego buraczka i potarłem lekko tył swojej głowy.
- Hehe...Troszku mi się zapomniało... - wymamrotałem zawstydzony. Niki uśmiechnęła się i powiedziała:
- To nic takiego, mi też tak się zdarza. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na bałwana.
- Chcesz przyczepić mu nos? - dziewczyna przytaknęła i podniosła rękę z kasztanem i przytwierdziła go do twarzy naszego śnieżniego człowieka. Odsunęliśmy się i zaczęliśmy podziwiać nasze dzieło. Jednak...
- Czegoś mu brakuje... - stwierdziła cicho ciemnowłosa. Kiwnąłem głową i zadumałem się. Tylko czego? Patrzyłem po kolei na jego brzuch, ręce, głowę... Właśnie! Pstryknąłem palcami i zdjąłem z głowy moją ukochaną misiową czapkę, po czym założyłem ją na bałwana. Spojrzałem na niego krytycznym wzrokie i roześmiałem się.
- Jest perfekcyjny! - Niki uśmiechnęła się i rzeknęła cicho:
- Wygląda trochę jak ty. - poczułem w sercu miłe uczucie. Przyjrzałem się śniegowym kulom i zacząłem chichotać. Przytuliłem Nikiś z całej siły i zawołałem radośnie:
- Dziękuję za zabawę! - dziewczyna zarumieniła się i odwzajemniła uścisk.
Nagle ciemnowłosa wzdrygnęła się. Zesztywniałem czując nagły niepokój, ale niemal minutę później moje obawy całkowicie wyparowały. Spojrzałem w górę i westchnąłem z zachwytem. Z nieba zaczęły spadać małe białe płatki. Otworzyłem buzię i spróbowałem złapać nieco śnieżynek na język. Wtedy doszedł mnie mój ukochany, monotonny i jakże zawstydzający dźwięk.
"Tonami no Totoro, Totoro. Totoro, Totoro~"
Jak najszybciej wyjąłem telefon i wyłączyłem go.
- Wybacz, zapomniałem wyłączyć alarm obiadowy! - wyjaśniłem zarumieniony i spojrzałem na Niki, która ledwie powstrzymywała się od śmiechu. Dźgnąłem ją lekko w brzuch, co sprawiło, że dziewczyna wybuchnęła głębokim śmiechem.
- Przestań, mam łaskotki! - wymamrotała pomiędzy salwami śmiechu. Wyszczerzyłem zęby i powiedziałem:
- Zachowam tę informację dla siebie - ciemnowłosa pokazała mi język i odsunęła się nieco. Wtedy usłyszałem głośny, długi dźwięk. Spojrzałem na brzuch Niki. Niki spojrzała w bok. Zachichotałem i spytałem:
- Czy chciałaby pani żebym zaprowadził ją na obiad?
<Nikiś? Wybacz, że niezbyt urocze, ciągle brakowało mi weny ;---;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz