poniedziałek, 8 stycznia 2018

Od Czeslava CD Nitzana

- Jeszcze raz szmatławcu tkniesz mojego laptopa, a obiecuję, że Cię uduszę i ucierpi nie tylko Łoże WALtera, ale i sam WALter - zamknąłem oczy próbując opanować emocje
- Oj już się tak nie gorączkuj braciszku kochany - wyszczerzył się i usiadł po turecku na łóżku
- Jak mam się nie gorączkować, jak znowu skasowałeś mi pracę, nad którą siedziałem od tygodnia?!
- A tam, ty mój speedy billy - zaśmiał się - Ty i twoja szybka rączka sobie poradzicie - wyszczerzył się perfidnie
- Ty gnomie - obdarzyłem go morderczym spojrzeniem - Czego ty tym razem szukałeś co?
- Specjalnych folderów - wytknął język
Złapałem za najbliżej stojący przedmiot. Tak trafiło, że było to jakieś pudełko plastikowe . Cisnąłem nim z całej siły w chłopaka, uchylił się lekko, ale i tak oberwał porządnie w żebro. Złapał się za nie z głośnym syknięciem i spojrzał na mnie z wyrzutem.
- A to za co?
- Jeszcze się głupio pytasz - warknąłem
- Hej no przecież to tylko ...
- Nie kończ - przerwałem mu - Może i nie jestem wybitnym twórcą, ale to nie znaczy, że możesz sobie od tak usuwać moje dzieła!
- Ja bym tego dziełami nie nazwał - wyszczerzył się
- A fuck off - warknąłem i wyszedłem z impetem przez drzwi. Zatrzasnąłem je za sobą i w tym momencie usłyszałem dobrze znany mi głos.
- Cz-Czesiek?! - odwróciłem się i ujrzałem znajomą mordę
- NITZ! - powiedziałem radośnie - Kope lat stary, co ty tutaj robisz? Nie wróciłeś do siebie?
- Wróciłem, ale nudno mi było bez was - uśmiechnął się - Więc wróciłem
- Wspaniale - wyszczerzyłem się - Dalej odkładaj te torby i lecimy, gdzieś sobie klapnąć. Opowiesz mi co tam u Ciebie dobrego słychać.
- Jasne - uśmiechnął się - To idź już na dół, zaraz do Ciebie przyjdę.
Skinąłem głową i gdy zamknął za sobą drzwi ruszyłem powoli korytarzem w stronę wyjścia. Westchnąłem głośno i podrapałem się po czole. Świetnie. Po prostu świetnie. Wyszedłem przed budynek i klapnąłem na ośnieżonej ławce. Odchyliłem głowę do tyłu i w tym momencie płatek śniegu wpadł mi do oka. Potarłem je intensywnie.
- Sakra - warknąłem pod nosem
Wsadziłem dłoń do kieszeni, żeby wyciągnąć telefon i sprawdzić, co nowego w świecie. Umm... wsadziłem dłoń do drugiej kieszeni. Znowu brak. Aaaaa no tak. Przecież nie zdąrzyłem go nawet zabrać. Westchnąłem i podniosłem się ciężko kierując się w stronę internatu. Właśnie z drzwi wyszedł Nitzan z uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłem go lekko.
- Słuchaj Nitz, muszę się cofnąć po telefon. Poczekaj sekundę zaraz wrócę.
- Nie spiesz się - powiedział - Poczekam.
- Dzięki - mruknąłem cicho i ruszyłem do góry
Po niecałej minucie dopadłem do pokoju. Bez słowa wziąłem telefon i wyszedłem. Spojrzałem na ekran i zobaczyłem kilka wiadomości na twarzowej książce. Poszukałem rozmowy z pewną damą, niestety nic nie napisała... Westchnąłem głośno i wsadziłem telefon głęboko do kieszeni od bluzy. Zbiegłem szybko po schodach i wypadłem przez drzwi. Rozejrzałem się wokół w poszukiwaniu chłopaka. I wtedy go dojrzałem... Sakra... świetnie! Po prostu świetnie. Podszedłem dosyć szybkim krokiem do grupki kilku gapiów i przepchnąłem się między nimi. Suibne właśnie dosyć mocno pchnął nieszczęsnego chłopaka. Boże w, co on się wplątał...
- Suibne zostaw go - warknąłem stając obok Nitzana
- Oooo przyszedł Twój kochaś? - wyszczerzył się chłopak
- Zamknij się - odwarknąłem i złapałem Nitzana za ramię wypychając przed siebie i po za krąg gapiów. Sam miałem zamiar do niego dołączyć, ale, gdy tylko usłyszałem głośny śmiech sugi, wiedziałem, że tak szybko to się nie skończy... Jestem pewien, że moje westchnięcie słyszeli po drugiej stronie globu. Suibne złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. Cudownie.
- Co Czeslavie? – wysyczał – Ty też jesteś gejem?
- A co? Chcesz mnie zaprosić na randkę? - uśmiechnąłem się szelomowsko
Najwyraźniej pojedynki słowne przerastają możliwości intelektualne tego pajaca.  Naprawdę, ostatnim, czego chciałem, było załapanie kontuzji albo wylecenie ze szkoły za bójki. Gdzieś w tyle widziałem jak Nitzan skacze, żeby zobaczyć, co się dzieje. A działo się to, że dostałem w ryj. Tak. Dostałem w przestrzeń pomiędzy okiem, a ustami, tuż obok nosa. I to z wystarczającą siłą, by złożyło mnie tak, jak stałem. Zaraz sobie jednak uświadomiłem, że jeśli teraz tak po prostu padnę na ziemię, to nie będę miał życia do końca szkoły i będą mi to wypominać na każdym kroku. Oddałem Suibne tak mocno, jak tylko potrafiłem. Czułem, jak coś strzela mi w nadgarstku, ale miło było patrzeć jak ten pajac zatacza się i wpada na tłum, kiedy ja sam stałem twardo na dwóch nogach. Słodki smak zemsty.
- Chrzań się Suibne – powiedziałem  – I spadaj tam, skąd żeś się wyczołgał.
- Policzymy się na treningu - syknął chłopak
Ludzie się rozstąpili, a ja spojrzałem prosto w przerażone oczy Nitzana. Pajac za mną trzymał się za bolącą twarz i rzucał mi takie spojrzenie, że pewnie mógłbym od niego spłonąć. Złapałem chłopaka za kurtkę i wciągnąłem do akademika, gdzie żaden kretyn nie mógł nas ruszyć. Boże matrymonialny trzeba było dać się pobić i mieć święty spokój. O ile miałbym wtedy prościej. Zaciągnąłem Nitzana w boczny zaułek korytarza i prawie trzepnąłem nim o ścianę.
- Coś ty mu zrobił?! – warknąłem
Skulił się i zacisnął powieki.
- Naśmiewał się ze mnie – wymamrotał niemrawo – Więc trochę się podroczyłem z nim.  Nie wiedziałem, że aż tak się wścieknie.
Na moment ukryłem twarz w dłoniach i policzyłem w myślach do dziesięciu.
- Nitz – powiedziałem o wiele spokojniej, co i jego uspokoiło. – Tego kretyna napędza adrenalina i sterydy, a przede wszystkim to on nie ma mózgu. Trzymaj się od niego z daleka. Od jego kuzynki Anji też. To dosyć długa i nieprzyjemna historia... Caroline nas zabije, jak przyłapią nas na bójce. Obiecaj, że już więcej się do niego nie zbliżysz.
Nitzan położył rękę na piersi i powiedział z uśmiechem
- Obiecuję!
Wcale mnie to nie uspokoiło. Zamrugałem kilka razy i spuściłem ramiona.
- Okej – westchnąłem – Aaaa i jeszcze jedno... Błagam Cię nie mów nikomu, o tym zajściu. Im mniej osób wie tym lepiej. A tymczasem, idzie, gdzieś do jakiejś kawiarni, czy coś?

<Nitz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt