niedziela, 14 stycznia 2018

Od Nory CD Czeslava

Uśmiechnęłam się mimowolnie na jego słowa i zaśmiałam się pod nosem.
„Wynagrodzę ci to jakoś”. Głupek wszystko chciał wynagradzać, a nawet nie było czego. Choć może i faktycznie mnie nastraszył… trochę… trochę bardzo… Eh, rudzielec przecież postawił mi jeszcze shakea na początku znajomości. A zaraz po tym… Nie, stop! To przeszłość, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, zwłaszcza, kiedy się już posprzątało. To „stare czasy”, które na szczęście nie wrócą… Znaczy… chyba nie wrócą…
Znowu poczułam ten ucisk, rozchodzący się po całym ciele, ściskający serce i powodujący, że usta niekontrolowanie się krzywią w grymasie. Strach. Cudownie..
< Przestań wygadywać głupoty, żadna z ciebie kaleka – odpisałam szybko.
< No i nie trzeba ^^’ naprawdę. Wystarczy, że wydałeś trochę w poniedziałek… Nawet nie pamiętam, czy ci podziękowałam… więc, dziękuję
> Nooo okeeeeeeeej
> jesteś jeszcze w szkole?
< Nope, lekcje skończyły się jakiś czas temu... w końcu
Zablokowałam na sekundę telefon i ułożyłam się wygodniej na poduszkach, podkładając jedną pod lędźwie. Przymknęłam oczy i westchnęłam ciężko. Tak, to był z pewnością dla mnie męczący dzień, nie wspominając o Cześku. On to dopiero musiał być wykończony psychicznie.
Odblokowałam telefon, po usłyszeniu cichego dzwonka.
> Heh, przynajmniej nie mieliście sprawdzianu z franca
> Zabije kiedyś tego čuraka, gwarantuje Ci to
> Tak mnie nastraszył tym francuskim, że ugh >__<
< D:
< Czyli, gdyby nie on, nie byłoby tego wszystkiego?
> Możliwe...
> Nawet bardzo
> Tak.
Zaczęłam sprawnie stukać w klawiszę z zamiarem szybkiego odpisania, jednak chłopak napisał szybciej.
> Ale ty nic nie wiesz, jasne? Bo się chłopak będzie zadręczał…
Usunęłam kilka słów, które zdążyłam w tym czasie naskrobać i napisałam nowe:
< Tak jest, szefie, buzia na kłódkę
< Mmm, Czes, w ogóle, kiedy cię wypuszczają?
Miałam nadzieję, że chłopak nie będzie siedzieć w szpitalu wieczność. Uderzył jednak mocno głową o podłogę, więc mogą go trochę przetrzymać, a z doświadczenia wiem, że szpitale nie należą do przyjemnych miejsc, zwłaszcza, jeśli jest się tam z własnej głupoty. Zacisnęłam usta w wąską linię i zacisnęłam dłoń na nadgarstkach na samo wspomnienie. Za każdym razem te same spojrzenia pielęgniarek, te same odzywki lekarzy o tym jaka to jestem nieodpowiedzialna. Czy szpitale z zasady muszą być beznadziejne?
Przetarłam oczy dłonią i wróciłam do rozmowy.
> Nie mam pojęcia, na razie mnie badają i trzymają na ścisłej diecie ;-; jest szansa, że puszczą mnie po okresie obserwacji, czyli po trzech dniach. Byłoby miło, akurat na weekend był wyszedł
< Rozumiem. Obyś wyszedł jak najszybciej
< Jakieś plany na weekend?
> Kto wie ^^'
> A pani?
< No cóóóż, ja raczej posiedzę u siebie i skoro sprawdzian z francuskiego jest po weekendzie, to pewnie się na niego pouczę – westchnęłam ciężko. Dzięki bogom, że nie ma ciężkiego materiału. Nie to co z geo...grafii… Eh!
< A, właśnie, będzie kartkówka z gegry, mówił ci ktoś?
> Nie... Dzięki za info, z czego dokładniej?
< Dwie ostatnie lekcje + dzisiejsza, wyślę ci zaraz notatki
Podniosłam się z jękiem i zaczęłam szukać czarnej, skórzanej torby. Jeśli dobrze pamiętam, jeszcze jej nie wypakowywałam, więc tam powinny być wszystkie książki. I tak jak myślałam, torba leżała rozwalona jak księżniczka na środku przedpokoju, a w niej szukany zeszyt. Nie minęła minuta, a już siedziałam wygodnie na łóżku i robiłam zdjęcia dla Cześka. Po ich wysłaniu od razu dostałam podziękowania. Klasycznie nie było za co, w końcu drobiazg.
Ale poza podziękowaniami, dostałam coś jeszcze. Nowa wiadomość.
Wyszłam z konwersacji z Czechem i zobaczyłam, ze napisał do mnie nikt inny jak Michael. A czegoż to chciał ode mnie ten Niemiec?
> Hejka, Nori
< No hej, hej. Coś się stało?
> Mam zamiar wbić do tego połamańca i pomyślałem, że może sie też przejdziesz 😀 Tylko ani słowa rudzielcowi!
< Oo… Ummm
Przygryzłam policzek i spojrzałam za okno. Trochę zimno… zaczynało robić się ciemno… nie z aprzyjemna pogoda na wychodzenie z ciepłego, przytulnego mieszkanka. Ale z drugiej strony, może Cześkowi zrobi się cieplej na sercu, kiedy ktoś go odwiedzi. Pewnie każdy, kto leżał na szpitalnym łóżku doskonale wie jak nieprzyjemna jest samotność w tamtym miejscu.
< Pewnie, czemu nie? – odpisałam Michaelowi i przeszłam z powrotem na konwersację Cześka.
< W każdym razie, Czes, będę kończyć. Czeka mnie randka z historią.
Szybko przeszłam na chat z blondynem, który zdążył coś napisać.
„Świetnie, to wpadnę po ciebie” – przeczytałam i w tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi.


<Bełciszcze? Prosz, masz to marne minimum D: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt