Kiedy czekaliśmy na pizzę, patrzyłam na chłopaka jak w obrazek. Nie mogłam uwierzyć, że trafiłam na tak niesamowitą osobę. Zamrugałam, gdy nagle ciemnowłosy zaczął pstrykać mi przed twarzą palcami. Otrząsnęłam się, patrząc na niego.
-Hę? Co?-zapytałam.
-Sajgonko, wiem, że może nie jesteś wyspana, ale chyba możesz się odzywać, prawda?-zapytał.
-Przepraszam. Tak długo ciebie nie widziałam, że się nie mogę napatrzeć.-zachichotałam.
Właśnie w tej chwili podali nam posiłek, dlatego bez zbędnego gadania zabrałam się za jedzenie. Powstrzymywałam swoje głodowe zapędy do tego stopnia, aby nie rozpylać pizzy wszędzie dookoła. Kiedy jedliśmy, nie odezwaliśmy się do siebie. Bo po co? Przecież to pizza~. Gdy nasze żołądki były pełne, złapałam dłoń chłopaka i wstałam.
-Pójdziemy do parku?-zapytałam.
Nicolay wzruszył ramionami, podniósł się, a potem wyszliśmy z pizzerii, wcześniej płacąc nasz rachunek. Trzymając się za ręce, obraliśmy kierunek parku. Uśmiech nie mógł zniknąć z mojej twarzy. W końcu miałam swojego ukochanego obok. Moją miłość, na której mi tak bardzo mocno zależało. Czułam jak serce bijące wewnątrz mojej piersi przyśpiesza na samą myśl, że jestem obok tej najważniejszej dla mnie osoby. Usiedliśmy na jednej z ławek w cieniu. Oparłam głowę na ramieniu chłopaka, nie puszczając jego ręki.
-Kocham cię...-szepnęłam tak nagle, a Nico ucałował moją skroń.
Zachichotałam pod nosem, aż nagle ktoś stanął przed nami. Jakiś facet w bereciku, z wąsikiem i jakoś dziwnie ubrany. Uśmiechał się do nas, umieszczając nas w ramce swoich palców. Powiedział, że narysuje nasz portret, gdyż wyglądamy tak ładnie razem. Zaśmiałam się, a potem pociągnęłam ciemnowłosego w stronę miejsca, gdzie stała sztaluga malarza. Usiedliśmy na ławeczce, a mężczyzna usadowił się na swoim miejscu. Ustawił nas tak, że siedziałam z opartą głową o ramię Nicolaya, a ten mnie obejmował w pasie. Wbrew pozorom szybko mu to zajęło. Może i nie należała ta pozycja do najwygodniejszych do siedzenia, ale cieszyłam się myślą, że mam obok ciepłe ramię mojego ukochanego. Po chwili mężczyzna uniósł swoje dzieło. Było przepiękne. Podskoczyłam i wzięłam płótno w palce. Zapłaciłam za obrazek, podziękowałam, a potem trzymając dłoń Nico ruszyliśmy do wyjścia z parku.
-Chodźmy do mnie. Mam teraz swój dom.-powiedziałam, uśmiechając się
<Nicolay? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz