wtorek, 9 stycznia 2018

Od Nitzana CD Czeslava

- Nie. Stanowczo nie. - powiedziałem - W każdym razie nie teraz. - chwyciłem Czesia za łokieć i skierowałem się do swojego pokoju.
- Jeśli szybko czegoś nie zrobimy zostanie ci siniak. - kiedy doszliśmy na miejsce, otworzyłem szeroko drzwi i wepchnąłem rudzielca do środka. Następnie podszedłem do lodówki i wyjąłem zimne okłady.
- Przyłóż i nie puszczaj. No chyba, że chcesz mieć siniaka. - wymamrotałem i usiadłem na łóżku, podkulając nogi. Zapdała nerwowa, pełna napięcia cisza. Zawstydzony odwróciłem wzrok i spojrzałem na bałwana, którego zbudowaliśmy razem z Niki. Minuty mijały, napięcie narastało. W końcu Czesiek odsunął na chwilę kompres i powiedział cicho:
- Nie tak wyobrażałem sobie nasze ponowne spotkanie. - zwróciłem na niego wzrok i wyjąkałem cicho:
- J- Ja przepraszam. To przeze mnie. - poczułem ciążące na mnie poczucie winy. To ja sprawiłem, że Czesiek został zwyzywany od gejów, jakby to było coś złego, narobiłem niepotrzebnego szumu i spotkałem osobę, która może mnie znienawidzić. I w dodatku wdałem się w bójkę. Kurczę, a już tyle wytrzymałem! Jeszcze kilka tygodni i byłoby ponad pół roku. A przecież obiecałem sobie, że będę panował nad sobą, że nie będę już bił. Dlaczego akurat teraz? Nie odpowiadając chłopak wstał i podszedł do moich rybek. Postukał kilka razy w szybkę i spytał:
- Co on tak właściwie powiedział? - O nie. Przełknąłem ślinę i przykryłem się pod kocykiem, tak by Czesiek nie widział moich głębokich, soczyście czerwonych rumieńców. Dlaczego akurst to jedno pytanie?
- Wpadliśmy na siebie i zaczęliśmy rozmawiać. I wtedy... On... Eeeee
... Powiedział, że ja... ja... jestem uroczy. Wtedy ja powiedziałem, że nie tak uroczy jak... eeee... pewna osoba i się wkurzył. - Broń. Mnie. Panie. Boże. Niemal powiedziałem, że tą "pewną osobą" jest pewien zafascynowany rybkami rudzielec. Taa... Byłby zachwycony. No co moja wina? On jest niski (prawo by to mówić mam równe zero, ale ciii) radosny i ruchliwy. Jest też lubiany i miły. Czesiek westchnął, walnął malowniczego facepalma i natychmiast się skrzywił. Szybko przyłożył kompres do twarzy i zaczął tłumaczyć:
- Sakra...Nitz, ten pajac... Suibne to kompletny wariat. Nie wiem o kim powiedziałeś, ale jeśli choćby wspomniałeś o znajomości z osobą, której nie lubi masz przerąbane. Niedługo po tym jak wyjechałeś doszła tu taka jedna dziewczyna - Anja. Była lekko mówiąc brutalna i eeee...
Trochę rąbnięta? Cóż... W każdym razie po pewnym... Zbiegu okoliczości wygarnąłem jej co o niej myślę i teraz wpadła w dołek. Z tego co kojarzę, aktualnie ma depresję i chodzi do psychologa. W każdym razie stara się poprawić. Wracając, dowiedział się o tym Suibne - to jej kuzyn i ummm... Wpadł w szał. Na początku był miły, uroczy i w ogóle, ale kiedy dowiedział się kim jestem... Stał się gorszy od Anji. Ona przynjamniej jak kopnęła to dawała spokój, ale on jest jak rzep. Wątpię żeby miał ochotę na zostawienie nas w spokoju. - Czesiek warknął cicho - Nie lubię takich jak oni. Udają milutkich i uroczych, a naprawdę są zepsuci od środka. - nawet spod kocyka widziałem, jak emocje Cześka buzują się w środku. Uśmiechnąłem się ponuro. Jak często tak rozmawialiśmy?
- Chcesz iść do pokoju się wyszaleć? - spytałem, po czym podszedłem do chłopaka, po czym wymieniłem mu kompres na nowy. Ku mojemu zdziwieniu młody pokręcił głową i powiedział:
- Obraziłem się na tego niemieckiego curaka... Głupi usunął mi projekt. - zaskoczony przekrzywiłem głowę i spytałem:
- Chodzi o Miśka? Co on robi w twoim pokoju? - Czesiek spojrzał na mnie.
- Hę? Przecież on tam mieszka... - wyjaśnił zmieszany. Teraz to ja się zmieszałem. Dlaczego Misiek i czech mieszkają razem? Coś przegapiłem? Jednak po chwili przypomniałem sobie jedną sytuację, tuż sprzed moejgo wyjazdu.
- Wy chyba nie wyważyliście tej ściany, co? - spytałem nieco przerażony. Czesiek uśmiechnął się i spojrzał na mnie znacząco. Parsknąłem nerwowym śmiechem i potarłem tył głowy.
- Nie macie zamiaru zrobić powtórki z rozrywki, prawda? Znaczy... Do pokoju obok ma się ktoś wprowadzić... - czech zachichotał i westchnął.
- Raczej nie... Ostatnim razem mieliśmy nieźle przerąbane... Sakra, do dziś to pamiętam. - pokręciłem głową i stwierdziłem:
- Wy to kiedyś zostaniecie wywaleni z tej szkoły... - wybuchnęliśmy godnie śmiechem. Zapadła cisza.
- Wiesz... Jak nie chcesz wracać do pokoju możesz zostać tutaj. Mam gdzieś stertę koców, jako materac wystarczą...
- Dzięki Nitz
- Nie ma za co Czes. To przecież nie pierwszy raz. Pamiętasz jak próbowałeś ugotować mentosy w...
- Nie przypominaj mi! Mój pokój przez tydzień był odkażany i czyszczony!- zachichotałem, a Czesiek dźgnął mnie w brzuch.
- Mogę wziąć prysznic? - spytał.
- Jasne, rozgość się. - podałem mu ręcznik i czyste ubrania, po czym otworzyłem szafę i zacząłem wyciągać wszystkie koce, jakie miałem. Po jakiś piętnastu minutach uzbierałem ich tyle, że mogłem z nich ułożyć całkiem wygodne legowisko. Wyjąłem zapasową pościel i ułożyłem całkiem miłe łóżko z widokiem na rybki i okno. Przebrałem się w pidżamę i wyjąłem dwa kubki. Do jednego nalałem kakałka, a do drugiego całą tonę coli. W pobliżu tego rudzielca zawsze trzeba było mieć mały zapasik. Po tych czynnościach usiadłem przy biurku i włączyłem komputer. Kiedy Czesiek wyszedł z łazienki zastał mnie piszącego i popijającego kakałko. Nie patrząc na chłopaka powiedziałem:
- Na biurku masz colę. - rudzielec sięgnął i kubek i usiadł obok mnie.
- Co tam piszesz? - odwróciłem głowę i zamyśliłem się.
- Najnowszy rozdział mojej książki na temat psychologii intro-, ambi- i ekstra- wertyków w tłumie. Są to różne opowiadania wykorzystujące wyobraźnię i szare komórki, których rzadko kiedy się używa. Zacząłem ją pisać kiedy... Wiesz... No moja babcia... - westchnąłem i oparłem się o krzesło - W tym tutaj wykorzystałem dzisiejszą sytuację by wskazać... - przerwałem i spojrzałem na Cześka, który miał lekko zdezorientowaną minę. Westchnąłem.
- Wybacz. Zapomniałem, że ty jesteś raczej matematycznym umysłem. - uśmiechnąłem się. Czesiek spojrzał na ekran i zmarszczył brwi.
- Słuchaj... Mógłbym usiąść do niego na chwilę? - spytał odkładając pusty kubek na stół.
- Jasne. - odpowiedziałem i wstałem by zwolnić miejsce koledze. Rudzielec usiadł i włączył jakiś program, którego nie rozpoznawałem. Ciekawe... Kiedy on go zainstalował? Wzruszyłem ramionami i wrzuciłem trochę karmy do akwarium. Patrzyłem na nie przez chwilę, po czym położyłem się i zacząłem czytać. Była to historia o młodym chłopcu, który okazał się być potężnym czarodziejem i to powszechnie znanym w całym magicznym świecie. Nawet nie zauważyłem jak moje oczy zaczęły się zamykać, a książka wypadła z moich rąk.
*****
Kiedy wstałem i odzyskałem choć odrobinę przytomności zrozumiałem dwie rzeczy. Pierwszą było to, że zostawiłem moją czapkę na bałwanie, którego zbudowaliśmy z Niki, a drugą było to, że Czesiek przez całą noc pracował nad projektem. Kiedy to sobie uświadomiłem wstałem gwałtownie i zawołałem:
- Odejdź od tego komputera! I nie waż mi się przyznawać, że siedziałeś przy nim całą noc!
<Czesieeeek?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt