Uśmiechnąłem się na te słowa. Byłem pierwszym, który to powiedział, jednak to ona zrobiła pierwszy krok. Już można powiedzieć, że oficjalnie staliśmy się parą.. hah. Podszedłem do niej tak blisko jak mogłem. Spojrzałem na nią z góry i lekko chylając głowę dałem jej buzi w nosek.
- Też Cię kocham Śnieżynko.. - poprawiłem jej kosmyk włosów opadający na jej twarz.
Przytluliliśmy się do siebie, a potem poszliśmy czegoś napić. To jeszcze nie koniec tej sesji..
- Tak w ogóle, paparazzi będzie nas teraz ścigało - zaśmiałem się.
- Czemu? - spojrzała zamyślona.
- Pojawimy się razem w magazynach, całując się.. - opatuliłem ją ramieniem.
- No tak, prawda.. - opuściła głowę - nie dadzą nam spokoju.. - westchnęła ciężko.
- Może i tak.. - podszedłem do stolika i złapałem butelkę wody.
Dałem ją Kastielle, a sam wziąłem następną. Napiliśmy się, a potem szybko wróciliśmy na miejsce. Kiedy weszliśmy na plan wszyscy byli zdenerwowani, za pewne dlatego, że przerwa skończyła się szybciej niż myśleliśmy. Kiedy spojrzałem na plan zauważyłem ławkę i papierowe śnieżynki, które są zawieszone na sznurkach. Na tle natomiast widniało niebo z białym puchem, który zwie się śnieg.
- Na plan moja droga paro! - krzyknął fotograch - panie Sebastianie, proszę usiąść na tej ławce.. - zaczął nami dyrygować - a panienka Kastielle na jego kolana, raz, raz!
Ustawiliśmy się jak prosił.. ekhem, jak rozkazał fotograch, a potem słuchaliśmy dalej.
- Przytulcie się, a panienka Kastielle odchyl głowę w jego stronę - słuchaliśmy się fotografa i wykonywaliśmy krok po kroku. Kiedy patrzyliśmy już na siebie lekko się uśmiechneliśmy.
- A teraz... POCAŁUNEK! - wykrzyczał na całą halę.
Tak jak kazał, tak zrobiliśmy. Cykał nam fotki z wielkim entuzjazmem.
~*~
Po przynajmniej godzinie w końcu wyszliśmy. Kiedy wyszliśmy zawiało grozą, nie no żartuje, zwykłym zimnym powietrzem. Zobaczyłem, że Kastielle cała się trzęsię, więc zdjąłem swój szalik i założyłem jej na szyję.
- Już lepiej? - uśmiechnąłem się.
- T-tak... - odwzajemniła uśmiech - chciałam dziś pograć, ale raczej nie wyjdzie..
- Możemy iść zawsze na halę - opatuliłem ją jeszcze ręką.
- To prawda, ale gra na świeżym powietrzu jest lepsza..
- Ee tam.. - rzuciłem - słońce przeszkadza..
Dziewczyna na mnie spojrzała i się zaśmiała.
- To zacznij nosić okulary przeciwsłoneczne.
- Jasne - przewróciłem oczami.
Szliśmy przed siebie, gdy nagle zaczął do nas podchodzić do nas jakiś starszy mężczyzna.
- Ja tą panienke biorę - zaczkał dotykając Kastielle w ramie.
Odepchnąłem jego rękę i wziąłem dziewczynę za swoje plecy.
- Kim jesteś?.. - spojrzałem na pijanego mężczyznę.
- Jej kolegą - uśmiechnął się, a z jego pyska wyleciał odór.
Zakasłałem kiedy to poczułem, to jest dla mnie dowód, że na pewno nie jest. Uhh.
- Ekhe.. raczej ekh - kasłałem dalej - raczej nie..
- Dawaj mi ją i już! - krzyknął mężczyzna, przeszedł obok mnie i ruszył do Kastielle.
- Zostaw! - złapałem mężczyznę za ramie i pociągnąłem do siebie.
Starszy człowiek zaczął się ze mnie śmiać. Nie wiedziałem co robić iść, uderzyć go czy dzwonić po policję? To.. była dziwna sytuacja, lecz w końcu przerwał ją ten koleś.
- Bo co mi zrobisz? - jeszcze chwile rechotał.
Ja bez odpowiedzi walnąłem go z pięści w twarz.
- To..
Mężczyzna zaczął tylko wydawać jakieś dziwne okrzyki bojowe, jakby zwoływał swój lud do wojny. Ten koleś jest dziwny, jeden z dziwniejszych.
Rzucił się na mnie jak jakiś niedźwiedź. Ja jedynie się odsunąłem i dałem mu kopa w tyłek, przez co upadł w śnieg.
- Chyba mamy go na razie z głowy - westchnąłem.
Kastielle patrzyła na mnie z podekscytowaniem.
- Um.. o co chodzi? - uśmiechnąłem się lekko choć nie wiedziałem co robić.
- Broniłeś mnie - przytuliła się do mnie.
Opatuliłem ją i pocałowałem ją.
- To normalne, że rycerz chroni swoją księżniczkę - zaśmiałem się, a potem wziąłem ją na ręcę.
Wtem zbiegła się tak z nikąd paparazzi. Oni to mają wyczucie. Mimo wszystko ja ruszyłem do przodu i nie przejmując się dziennikarzami szedłem z Kastielle na rękach. Uśmiechnąłem się do niej, a ona odwzajemniła mój uśmiech. Kocham patrzeć jak jest szczęśliwa..
Szedłem przed siebie, gdy nagle odezwała się Śnieżynka.
- Gdzie tak właściwie mnie niesiesz?
- W ładne oraz ciepłe miejsce - zamruczałem.
~*~
Po dosyć długiej wędrówce trafiliśmy do Cafe salvatore.
- Tu napijemy się gorącego kakao i ogrzejemy się.. - uśmiechnąłem się szeroko - potem ty wybierzesz miejscówkę.
Odstawiłem w końcu Kastielle, moje ręcę.. mimo iż wygląda na lekką to tak nie jest, a może po prostu ręcę mi zdrętwiały. Jak by co nie posądzam o to, że jest gruba lub coś!
Weszliśmy do środka i znaleźliśmy idealny stolik. Zamówiliśmy dwa kakałka, za które ja płacę i zaczęliśmy rozmawiać. Zeszło nam się już przynajmniej z dwie godziny. Była już raczej ok. 14, więc coraz mniej czasu do "nocy" czyli do godziny 16 kiedy będzie już ciemno.
- To gdzie idziemy teraz? - spojrzałem w jej oczy dopijając kakao.
<Śnieżynko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz