poniedziałek, 1 stycznia 2018

Od Michael'a CD Czeslava

Spojrzałem spod przymrużonych powiek na laptop, a potem z powrotem na Cześka, który z niewinną miną patrzył na mnie - wargi Czecha układały się samoistnie w szelmowski, pełen wrednego zadowolenia uśmiech. Ta łajza była w pełni świadoma możliwych konsekwencji swoich czynów, a ten sznycel nadal gapił się na mnie z tym swoim bezceremonialnym wyszczerzem, a mnie korciło, by z równie dużą radością poinformować go, że przez najbliższy miesiąc kebaba to on nawet nie zobaczy.
Czasem jestem naprawdę za miękki. Jak to mawiała Mariś, najbardziej rezolutna siedmiolatka na świecie, facetów należy trzymać krótko, szczególnie gdy są twoimi braćmi. Cóż, to by się zgadzało, na dobrą sprawę...
- Och już mnie tak nie strasz. Ty się lepiej zastanów, co my zrobimy z dzisiejszym wieczorem? - chłopak przeciągnął się, spoglądając na zegar ścienny. - Właściwie to jest szesnasta, a już jest ciemno. Idziemy gdzieś do jakiegoś klubu? Czy może coś w pokoju ogarniemy? Zawsze też można kogoś zaprosić, albo do kogoś się wprosić...
- Próbujesz zmienić temat, co? - przewróciłem oczami. - I tak się doigrasz.
- Pff, no już, już, bo ci żyłka pęknie - szturchnął mnie w bok. - Zamierzasz się boczyć resztę dnia?
Spojrzałem na niego krzywo.
- Wiesz, że to nie będzie działać zawsze, nie?
- Ale teraz idzie doskonale - wyszczerzył się.
- Ja z tobą nie mogę - padłem jak długi na łóżko, chowając twarz w poduszkę.
- I tak mnie kochasz!
- Do niczego się nie przyznaję!
- Curak - pufnął, nadymając policzki.
- Sznycel.
- Ile razy mam tłumaczyć? - jęknął, przejeżdżając dłonią po twarzy. - To jest prdele, Niemcu niekumaty! P-R-D-E-L-E.
- Sznycel! - szedłem w zaparte.
- Z Immi chyba - mruknął, kręcąc ze zrezygnowaniem głową.
Spojrzałem na niego, unosząc wysoko brwi.
- Hola hola, brat, uważaj sobie! - ostrzegawczo wycelowałem w niego palec. - Ja wiem, że masz ochotę na moją kotkę, ale bez takich.
- Z trzymetrowym kijem bym się do niej nie zbliżył - prychnął.
- Miłoość rośnie wokół nas~! - zaintonowałem, czochrając Cześka po głowie. - Ale dobra, wracając do tego planu... hm, masz jakiś pomysł?
- Mówiłem, klub - zaczął wyliczać na palcach. - Ogarnianie w pokoju, zaproszenie kogoś albo niezapowiedziana wizyta.
- Gdybyśmy mieli się z kimś zobaczyć, byłbym raczej za ostatnią opcją - stwierdziłem, rozglądając się po zabałaganionym mieszkaniu. - Jakbyśmy mieli po kogoś iść, od razu tu trzeba byłoby ogarnąć, nie?
- Inni mają gorszy syf, spoko - uznał.
- Sam nie wierzysz w to, co mówisz - puknąłem go w czoło.
- No dobra, dobra! Czyli klub czy wizyta?
- A do kogo moglibyśmy wpaść? - zmarszczyłem czoło. - Nie wiem, czy mam dziś ochotę gdzieś wychodzić, a tobie i tak mało brakuje, żebyś jakieś przeziębienie złapał.
- A bo ja wiem? - wzruszył ramionami. - Jakaś ładna panna może?
- Nora? - zaśmiałem się. - Nie wiem, brat, naprawdę.
- Może lepiej Anastazja, co?
- Och, cicho - mruknąłem. - Dobra, do dziewczyn może potem.
- Hm - chłopak skrzywił się. - Sporo osób ostatnio zmieniło szkołę albo coś.
- Ano - westchnąłem. - A może zrobimy wizytę sąsiadom? Shuu albo temu nowemu...hm, Stas!
- Kiedy się wprowadził?
- A no tak, ciebie nie było - pokiwałem głową. - Dzisiaj, jeszcze tylko brakuje, żeby zamieszkał ktoś naprzeciwko.
- No, pełny zestaw będzie! - wyszczerzył się.
- To jak? - przeciągnąłem się. - Mamy do wyboru najazd na Shuu, Stasa, ewentualnie jakąś pannę lub po prostu wpaść do jakiegoś zajętego pokoju. Mamy w ogóle jakieś ciastka, żeby tak nie przychodzić bez darów?
- Mam coś lepszego - Czesiek wyszczerzył się, spoglądając na lodówkę.
- Aaa, zatem ustalone - pokiwałem głową. - To co, do kogo? Chyba że jednak wolisz ten klub.

< Czesiek~? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt