wtorek, 30 stycznia 2018

Od Nicolay'a Do Sayuri

Sayuri… Sayuri… kochanie… dlaczego Ci to zrobiłem? Dlaczego sobie to zrobiłem? Dlaczego Cię zostawiłem… Nie powinienem był się na to zgadzać, jestem pełnoletni, powinienem sam decydować do jakiego liceum chodzić. Nie sądziłem, że bez Sayuri rzeczy, które sprawiały mi przyjemność będą wydawać się zwykłe, proste i nużące w swej istocie. Krajobrazom na, których ostatnio szczyciłem swój wzrok zdawało się czegoś brakować. Stały się po prostu nudne i bez życia. Jakby brakowało im tej jednej rzeczy, która sprawia, że cały majestat widoków cieszy serce, oczy i duszę swoim pięknem i bijącym szczęściem. Czy można to porównać do tego czym moje życie staje się bez Sonii? Wcześniej przysiągłbym, że to tylko przejściowe i wkrótce o tym zapomnę. Jednak pomyliłem się niechybnie. Wydawało mi się, że ten niedobór snu przeminie po kilku dniach ale dni mijają, a ja nadal muszę brać tabletki nasenne, przez co moje worki pod oczami powiększyły się znacznie bardziej. Jak samolubny i arogancki jeszcze mogę być? Zapomnieć o osobie, która tyle w zmieniła w moim życiu. Tyle wspólnych wspomnień… To była jedyna osoba z którą mogłem szczerze porozmawiać, przytulić, dzielić zainteresowania. Taka drobna, niby zwyczajna blondynka, a tak potrafi namieszać w głowie… To wydawałoby się proste i logiczne dla każdego, ale ja musiałem ją opuścić, żeby to zrozumieć – pokochałem ją nieodwracalnie. I bądźmy szczerzy, nie pokochałem jej za jej tytuł, nie pokochałem Sayuri Sonii Novoselic – córki bogatego biznesmena. Pokochałem Sayuu, moją blondwłosą Sajgonkę, która rumieni się za każdym razem gdy uszczypnę ją w policzek. Nawet boje się sobie wyobrazić jak musi się teraz czuć. Ale może sama o mnie zapomniała? Bolałoby mnie to ale jeśli będzie jej lepiej jeśli o mnie zapomni, nie będę mieć do niej żalu.
I tak właśnie mijała mi kolejna noc. Bez zmrużenia oka, bez spokojnego oddechu, bez Sonii.
~***~
Wstałem z łóżka po kolejnej nieprzespanej nocy. Dzięki Bogu jest weekend i nie musze się szykować do szkoły, bo chyba zasnąłbym na lekcji. Zszedłem na dół i usiadłem przy rodzinnym stole na którym czekało na mnie śniadanie. Ciepło matczynej dłoni przeczesało moje kosmyki włosów.
- Nico, ciągle się nie wysypiasz? Jak tak dalej pójdzie, zabraknie Ci energii.
- Wydaje mi się, że to już się stało. – odparł mój ojciec oglądając poranne wiadomości.
Milczałem. Pogrzebałem łyżką w owsiance.
- Nie mam ochoty jeść. – odłożyłem ją gwałtownie.
Wstałem od stołu krocząc w stronę mojego pokoju.
- Nico. – zatrzymał mnie głos mojej mamy. – Martwimy się… Powiesz nam w końcu co się dzieje? Odkąd przepisaliśmy Cię do innej szkoły, zachowujesz się jakbyś popadł w depresję.
Ojciec wyłączył telewizor i zwrócił się ku nam. Odwróciłem głowę.
- Mam dziewczynę. A raczej miałem.
Rodzice zamarli.
- Jak to…? Dlaczego nam nic nie powiedziałeś? – spytał ojciec z oczami jak spodki.
- Nie było okazji. Gdybyście nie przepisali mnie do innej szkoły, może bym Wam ją przedstawił. Poza tym dobrze wiem jaka byłaby Wasza reakcja, przecież wiecie, że od dziecka nie miałem żadnego przyjaciela, a gdybym wyjechał Wam, że mam dziewczynę…
- Nico, kochanie… Przecież wiesz, że gdybyś nam powiedział, że nie chcesz odejść, rozważylibyśmy to.
- Możliwe, ale małe byłyby tego szanse. Jak się o coś uprzecie, nie odpuścicie, czyż nie?
Moje stopy były już w połowie schodów.
- Synu, przedyskutujmy to na spokojnie. Może i nie do końca podoba nam się system nauczania w Green Heels ale jeśli jest tam ktoś kogo lubisz to może-
- Tato, proszę. – przerwałem mu. – Przyznaj, że sam nie wierzysz w to co mówisz.
Poszedłem do pokoju i zamknąłem drzwi. Ułożyłem się w łóżku i starałem się zasnąć. Kołysanką była dla mnie dyskusja rodziców, która towarzyszyła mi dopóki nie udało mi się zasnąć. Obudziłem się pod wieczór. Drzemka okazała się być długa i dosyć przyjemna. Pierwszy raz udało mi się zasnąć i nie obudzić w trakcie. Zszedłem do rodziców, którzy siedzieli razem przy stole. Wyglądali na bardzo zamyślonych. Pierwszy zauważył mnie mój ojciec.
- Nicolay. Złożyliśmy papiery i przenosisz się ponownie do Green Heels.
Słysząc te słowa poczułem jak fala ciepła i czegoś przyjemnego dotyka moje serce.
- Tak szybko…? Dlaczego…
- Wszystko dla Twojego dobra. Poza tym stwierdziliśmy z Twoim ojcem, że nauczyciele i system w GH nie jest w sumie taki zły.
- Nie wiem co powiedzieć. – podrapałem się w głowę, a na usta wpełzł delikatny uśmiech.
- Od przyszłego tygodnia, jedziesz z powrotem do Green Heels. – odrzekł mój tata, po czym rodzice wspólnie podeszli do mnie objęli mnie czule. – Ale musisz nam obiecać, że przedstawisz mnie swojej dziewczynie.
- Obiecuję.
Powiem szczerze, chciało mi się płakać. Ale tym razem łzami radości.
<Sayuu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt