Przez całą rozmowę spoglądałem na dziewczynę, słuchając, ale bardziej skupiając się na dokładnym przeanalizowaniu jej wyglądu. Rozmyślałem, ile ma lat, wciąż głowiąc się, czy na pewno warto próbować. Przecież jeśli miałem znaleźć sobie kogoś tylko na chwilę, to mogłem sięgnąć po kogoś sprawdzonego.
Jednocześnie miałem ochotę na coś nowego. Po prostu na jakikolwiek dreszczyk adrenaliny...
Chociaż to już mnie raczej nie czeka. Widziałem już wszystko.
Nie mogłem się zdecydować.
Dziewczyny niedoświadczone, urocze i niewinne są co prawda ciekawymi kochankami, no ale no...
Za dużo z tym roboty. Chyba na razie się wycofam, bo ta szopka robi sie męcząca. Ostatnie miłe słowa i spadam.
- W takim razie... Pozwól że cię odprowadzę. - wstałem i szybko się z nią zrównałem. Jeszcze chwilę się jej poprzyglądam.
Szliśmy w ciszy. Obserwowałem jej mimikę, jej kroki. Wydawała się interesująca, lecz mimo wszystko nie miałem ochoty starać się atencje. Potrzebowałem czegoś na szybko.
Odprowadziłem ją, i zniknęła mi z oczu. Mogłem zawrócić i załatwić swoje sprawy.
Idąc zerkałem to na telefon, który trzymałem w dłoni, to na drogę przede mną. Hmmm, do kogo by tu zadzwonić...
Przeglądałem kontakty, w myślach robiąc notatki co do każdego imienia na liście.
Trudny wybór. Tyle smakowitych kąsków, tyle wyobrażeń wspaniale spędzonych nocy...
Dotarłem do domu, osiągając też wreszcie koniec listy.
I wtedy w ułamku sekundy się zdecydowałem. Czemu po prostu nie zacząłem od końca...
No ale zawsze tak jest, że to czego się szuka znajduje się na samym końcu.
Napisałem tylko jednego smsa do pewnej dziewuszki, którą znałem już od kilku lat. Wiedziałem, że tyle starczy, by przyleciała jak na skrzydłach. Obojętnie, jak daleko by była.
Odpowiedź na wiadomość dostałem od razu. Pozostawało czekać, może ogarnąć coś w domu... No, albo po prostu polenić się na kanapie.
Taaaak, tym razem nie będę z sobą walczył. Jak mózg chce, żeby ciało leżało, to tak będzie. Z mózgiem się kłócić nie będę.
Poczekamy na koleżankę. Jak przyjdzie, to nie wszystko będzie chciało leżeć...
Kolejnego dnia obudziłem się w dobrym humorze. W szampańskim, można powiedzieć. Noc przyjemna, łóżko ciepłe, a śniadanie czeka. Czy może być lepiej?
Po jakimś czasie odprawiłem dziewczynę... Przy okazji zachciało mi się spaceru. Powietrze było mroźne i przyjemne, idealnie.
Przechadzałem się..
< May? Tak bardzo, bardzo nie wiedziałam co pisać... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz