Miałam dzisiaj wolna chwile sama dla siebie. Anthony musi nadrobić zaległości w szkole, a ja nie mogę mu pomóc. Zostałam kompletnie, ale to kompletnie sama. Co prawda obiecał mi, że nadrobi że mną ten stracony czas, ale kiedy to ja już nie wiedziałam. Wyjrzałam za okno. Na błękitnym niebie nie było ani jednej chmurki, która mogła by zagrozić deszczem lub śniegiem. Świeciło natomiast słońce. Była piękna pogoda, można by rzec, iż w sam raz idealna na spacer. Ubrałam płaszczyk, owinęłam swoją szyję długim oraz szerokim szalem, założyłam buty z korzuszkiem który był cieplutki i milutki. Wzięłam swój telefon i słuchawki do ręki. Zakluczyłam drzwi od pokoju, klucze schowałam od razu do kieszeni kurtki. Przeszłam przez korytarz dobrze mi już znany, a po zejściu ze schodów wyszłam na zewnątrz.
Założyłam słuchawki, włączyłam muzykę, a pierwsza piosenka jaka była na play liście zaczęła grać. Mróz szczypał w buzie, ale nie było, aż tak źle. Jako, że ostatniej nocy była mgła oraz mróz, drzewa była bielusienkie od mrozu. Krajobraz zimowy sam w sobie był przepiękny. Zabierał dech w piersi. Niektóre ptaki zostały w naszym parku na zimę. Z domków dla ptaszków, które zostały zawieszone przez naszą szkołę, zamieszkało kilka par w każdym jednym. Wydawały z siebie miły i przyjemny dźwięk. Zdjęłam na chwilę słuchawki, aby się przesłuchać tym dźwiękom. Były piękne i urzekające.
Po kilkunastu minutach spędzonych na zewnątrz, postanowiłam wrócić do akademika, aby zabrać swoje łyżwy i pójść na lodowisko. Trochę, mam na myśli strasznie nudno tak samej chodzić po parku. Zapewne na lodowisku nie spotkam nikogo znajomego, ale chociaż inne osoby będą. Założyłam z powrotem słuchawki. Będąc prawie przy akademiku, zobaczyłam jak jakiś chłopak upada na ziemię. Upadł na twarz więc podeszłam do niego, aby sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.
- Żyjesz? - zapytałam się, a on zobaczył tyło moje buty przed nosem. To musiało go zaboleć.
- Tak, jeszcze tak - odparł. Klękną na kolanach, jego wzrok skierował się na moją twarz. Ja uśmiechnęłam się do niego, aby nie myślał, że się z niego wyśmieje czy coś.
- To dobrze, że nic ci się nie stało. Jestem Akane - uśmiechnęłam się delikatnie, wyciągnęłam do niego pomocną dłoń z nadzieją, że ją przyjmie.
Założyłam słuchawki, włączyłam muzykę, a pierwsza piosenka jaka była na play liście zaczęła grać. Mróz szczypał w buzie, ale nie było, aż tak źle. Jako, że ostatniej nocy była mgła oraz mróz, drzewa była bielusienkie od mrozu. Krajobraz zimowy sam w sobie był przepiękny. Zabierał dech w piersi. Niektóre ptaki zostały w naszym parku na zimę. Z domków dla ptaszków, które zostały zawieszone przez naszą szkołę, zamieszkało kilka par w każdym jednym. Wydawały z siebie miły i przyjemny dźwięk. Zdjęłam na chwilę słuchawki, aby się przesłuchać tym dźwiękom. Były piękne i urzekające.
Po kilkunastu minutach spędzonych na zewnątrz, postanowiłam wrócić do akademika, aby zabrać swoje łyżwy i pójść na lodowisko. Trochę, mam na myśli strasznie nudno tak samej chodzić po parku. Zapewne na lodowisku nie spotkam nikogo znajomego, ale chociaż inne osoby będą. Założyłam z powrotem słuchawki. Będąc prawie przy akademiku, zobaczyłam jak jakiś chłopak upada na ziemię. Upadł na twarz więc podeszłam do niego, aby sprawdzić czy wszystko z nim w porządku.
- Żyjesz? - zapytałam się, a on zobaczył tyło moje buty przed nosem. To musiało go zaboleć.
- Tak, jeszcze tak - odparł. Klękną na kolanach, jego wzrok skierował się na moją twarz. Ja uśmiechnęłam się do niego, aby nie myślał, że się z niego wyśmieje czy coś.
- To dobrze, że nic ci się nie stało. Jestem Akane - uśmiechnęłam się delikatnie, wyciągnęłam do niego pomocną dłoń z nadzieją, że ją przyjmie.
<Stas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz