Moje serce było rozdarte na kawałki. Tak, jakby ktoś je wrzucił do niszczarki, a potem jeszcze je podpalił. Czułam, że to, co się stało, bardzo odcisnęło się na mojej psychice. Mój kochany Nico, który był dla mnie najważniejszy, po prostu zniknął, tak, jakby się rozpłynął. Nie otrzymałam żadnego SMS-a, telefonu, maila, listu, telegramu... Nic... Tak, jakby nie chciał mnie już widzieć. Na każdej lekcji, siedziałam tak, jakbym chciała odejść z tego świata. Dla mnie to nie był świat... Straciłam tak okropnie ważną mi osobę. Zakochałam się i tego nie mogłam odwrócić. Nie obchodziły mnie wysypujące się z mojej szafki wiersze miłosne, zaproszenia. Dla mnie liczyło się tylko to, abym choć jeszcze raz mogła przytulić, pocałować, poczuć obecność Nico. Po lekcjach, zawsze siadałam na ławkach w pobliżu akademików, patrząc zrezygnowana przed siebie. Po raz kolejny otrzymywałam milion wiadomości od ojca, który bardzo się mną przejął. Słysząc kolejny raz dzwonek, postanowiłam wreszcie odebrać.
-Halo?-zapytałam bezsilnie.
-Sayuri Sonio Novoselic! Czyś ty powariowała, że nie odbierasz ode mnie telefonu? Co się stało? Dlaczego się nie odzywasz? Już miałem wysyłać do ciebie policję? Wiesz, jak się martwiłem?-mówił mój ojciec.
-Tato, chciałam być sama. Nie potrzebuję już twojej opieki... Kocham cię, ale nie chcę słyszeć tych głupich pytań.
-Sayuriś, skarbie, powiedz mi. Dobrze wiesz, że nie znoszę patrzeć jak moja ukochana córeczka jest taka smutna.
-Tato, nie. Chcę być sama.-warknęłam, rozłączając się.
Jednak to, że powiedziałam mu, że chcę być sama, nie dało mu nic do zrozumienia. Zostałam zalana gradem SMS-ów i emailów. Już nie chciałam ich czytać. Siedziałam z telefonem w dłoniach, na który po chwili spadły moje łzy. Dlaczego mnie zostawił... Przecież mnie kochał. Wiedziałam, że nie jest mu źle. Zawsze był szczęśliwy w mojej obecności. Zalewając się łzami, zgięłam się, kładąc głowę na swoich kolanach. Moja sukienka nasiąkała łzami, a telefon nadal wydawał dziwne dźwięki. Zdenerwowana po chwili rzuciłam nim o trawę. Nie rozbił się, muzyka nadal z niego szła. Wstałam, wzięłam go do ręki i wyłączyłam. Czemu nie pomyślałam o tym wcześniej. Nagle usłyszałam dźwięk prowadzonej po chodniku walizki. Ucichło. Tak nagle? Podniosłam głowę i zaparło mi dech w piersi. Patrzyłam oniemiała na... Nicolay. Rzuciłam się po chwili w jego kierunku, a on zrobił to samo. Kiedy mnie pochwycił w swoje ramiona, uniósł mnie lekko nad ziemię. Złapałam jego policzki w swoje dłonie i złączyłam nasze usta w pocałunku. Boże... Dziękuję... Nicolay... Nie mogłam się od niego odczepić. Nie chciałam. Był ciepły, był mój, znowu. Nareszcie. Spojrzałam po chwili mu w oczy, zakrywając usta. Po moich policzkach spływały potoki łez.
-Nico... D-Dlaczego!? Gdzie byłeś?! Tęskniłam! Kocham cię! Dlaczego?!-wydusiłam tylko to z siebie.
Chłopak się do mnie uśmiechnął i delikatnie przejechał dłonią po moim policzku, ocierając z niego łzy. Byłam taka szczęśliwa, mając go obok.
<Nico~?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz