czwartek, 11 stycznia 2018

Od Javiera CD Kayn

Było mi tak dobrze, tak cieplutko i przyjemnie. Nie chciało mi się wstawać. Na pewno nie teraz...
A najlepiej to nigdy.
Nie było mi pisane jednak to szczęście...
Moja pobudka była bardzo bolesna. I na pewno na nią nie zasłużyłem.
Dostałem kopniaka. Takiego mocnego, prosto w brzuch.
Aua. Będzie siniec.
Podczas gdy ja, tak niesprawiedliwie potraktowane biedactwo, kuliłem się, przyciskając dłonie do brzucha.
- Za co... - jęknąłem w odpowiedzi na okrzyk mojego nowego współlokatora. No taaaak, nowy, uroczy chłoptaś.
Hmmm, czyżbym pomylił łóżka? Możliwe, możliwe.... W końcu wcześniej było mi obojętne, do którego trafiłem. Mogłem spać wszędzie, byleby było wygodnie.
A tu było mi tak dobrze...
- Czemu to zrobiłeś? - spojrzałem na niego wzrokiem spaniela. - Przecież było tak wygodnie, i miło, i ciepło... Nie mogliśmy sobie pospać, skoro już jest weekend? - wymamrotałem, stawiając nogi na podłodze i masując brzuch. Au, au, au.
- ‎Coś ty robił w moim łóżku?! - wypalił. Uroczo, ale zawstydzony, hehe. Prawiczek na sto procent.
- ‎No zabłądziłem.... Ale to przecież nie powód by mnie atakować! Co ja ci zrobiłem, co? - hmm, ciekawa sytuacja, i pozycja. Tak patrząc na niego z góry mogę stwierdzić, że naprawdę ma ładną buźkę. Podoba mi się.
Gdyby tylko tak mocno nie kopał... To zdecydowanie niszczy zabawę. Powinien zachowywać się tak, żeby pasowało do niego. Czyli słodko, uroczo i grzecznie. Jak misio.
Gdy się obudził powinien się tak mocno zarumienić, skulić i cichutko i grzecznie mnie obudzić... Aaaaaa, to by było takie słodkie! Czemu nie może być taki......
Wciąż na niego patrzyłem, oczekując jakiejś reakcji...
Przez kilka chwil tylko się na mnie gapił, chyba nie wiedząc co ma powiedzieć. Czekałem, czekałem...
- Z... - usłyszałem nagle. Zaraz potem się jednak jakoś zaciął, czy co....
- ‎He? Co? - nie miałem pojęcia, co dokładnie chciał powiedzieć. Jakieś słowo na 'z'? A może chodziło mu o coś 'z' czymś? Hmmm, pewnie zaraz się dowiem.
- ‎...Zboczeniec! - wyrzucił z siebie. O nie nie nie, wypraszam sobie. Ja nie jestem zboczeńcem. Jestem prawilną osobą!
- ‎Wcale nie! - zaprotestowałem. - Przecież nic ci nie zrobiłem! Jak możesz tak mówić! Jesteś okrutny! - ta zniewaga krwi wymaga. Walić ból brzucha, chociaż za to też się zemszczę.
Chwyciłem jego własną poduszkę. Nie do końca świadomie, czy tam celowo, ale akuratnie była pod ręką, więc spoko.
Zacząłem go napierdzielać.... Nie za mocno, no. Nie chcę go uszkodzić... Szkoda takiego karate-kotecka
< Motywacja na pisanie na matmie kiedy wszyscy inni robią coś pożytecznego? lvl 5000 XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt