piątek, 5 stycznia 2018

Od Kastielle CD Sebastiana

Moja dłoń bardzo delikatnie drżała, kiedy dzwoniłam do chłopaka. Od czasu, kiedy mi powiedział, że on o mnie też nie zapomniał, moje serce z pewnością biło szybciej, a po moim brzuchu latały motylki. Tylko... Czy ja jestem gotowa na związek? Czy to będzie dla mnie dobre? Usłyszałam pierwszy sygnał. Spięłam się, patrząc na krajobraz jaki było widać z mojego okna. Drugi sygnał. Dłoń zaczęła mi mocniej drżeć, a ja przyznam, że czułam strach. Odebrał. Zabrało mi głos z buzi.
-Halo, Śnieżynko.-powiedział.
-H-Hej Sebuś...
-Wiesz, że miałem do ciebie dzwonić? To przeznaczenie.-powiedział i nerwowo się zaśmiał.
Przegryzłam wargę i z determinacją zacisnęłam wolną dłoń w pięść.
-S-Sebuś... Chciałbyś gdzieś ze mną wyjść? Wiesz... Tak we dwoje.-zapytałam z widocznym skrępowaniem.
Chwila ciszy. Jedyne co słyszałam to delikatnie przyśpieszony oddech chłopaka, ale mogło mi się wydawać.
-Jasne. Gdzie się spotkamy?-zapytał.
-M-Możemy na miejskim polu do koszykówki.-powiedziałam nieśmiało.
Głupie miejsce, ale to właśnie tam obaj czujemy się najlepiej. Kawiarnia i reszta miejsc publicznych jest pełna ludzi i to pewne, że tam spokoju nie będziemy mieli. Las też raczej jest złym pomysłem. Wolałam się nie zgubić. Sebastian się zgodził, więc zaczęłam się szykować. Cóż, czasu było mało, a ja spóźniać się nie lubiłam. Na sam początek krótkie spodenki. Potem nałożyłam na siebie pastelową, różową sukienkę, która wyglądała jak długi płaszcz. W talii zapięłam pasek z kompletu. Podeszłam do lusterka i upięłam włosy w kucyk, zakładając jeszcze czarną, cienką opaskę. Do tego pasowały wyłącznie czarne buty na obcasie z rzemykiem, więc to dopięło moją kreację. Wzięłam głęboki oddech i z torbą na ramieniu opuściłam mieszkanie. Wybrałam numer na telefonie i zadzwoniłam,
-Timon, s'il vous plaît przyjedź jak najszybciej pod mój dom. Muszę jechać na miejskie boisko do koszykówki.-powiedziałam do szofera.
-Oui panienko. Już jadę. Za pięć minut powinienem być.-odpowiedział.
-Merci.
Potem spokojnie zeszłam na dół i czekałam na szofera przy ulicy. Popatrzyłam na złoty zegarek na moim nadgarstku. Powoli zbliżał się czas spotkania. Miałam nadzieję, że Timon się nie spóźni. Widząc moją limuzynę odetchnęłam.
---
Wyszłam z samochodu, a potem poczułam, jak cała się spinam. Przy jednym z koszów stał chłopak i coś robił na telefonie. Zacisnęłam dłonie na torebce, a potem poszłam w stronę chłopaka. Przegryzłam wargę i spuściłam głowę. Kiedy byłam wystarczająco blisko, podniosłam głowę do góry. Uśmiechnęłam się delikatnie i lekko nerwowo.
-H-Hej Sebuś... J-Ja muszę ci c-coś powiedzieć...-szepnęłam.
Zacisnęłam jeszcze mocniej dłonie na torbie. Nie mogłam powiedzieć tych dwóch słów. Po prostu nie potrafiłam. Ale mogłam to zrobić inaczej. Wzięłam głęboki wdech, zbliżyłam się do niego i bardzo delikatnie musnęłam jego usta. Potem się kawałek cofnęłam z rumieńcem na twarzy. Co ma być, to będzie, ale miałam ogromną nadzieję, że nie będę tego żałowała.
<Sebuś? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt