Miło było rozmawiać z chłopakiem. Jazda na łyżwach szła mu coraz to lepiej. Pomagałam mu w utrzymaniu równowagi, a czasami też chciałam go przed upadkiem. Wyginaliśmy się wtedy w różne strony, tylko po to, aby złapać równowagę. I udawało się to nam. Za każdą jedna z tych sytuacji chłopak mówił "Dziękuję". Miłe było to z jego strony, ale nie musiał mi, aż tak bardzo dziękować. Najzwyczajniej chciałam być miła oraz w jakiś sposób pomocna. Nie pozwoliłabym mu się przewrócić i jeszcze w dodatku coś złego zrobić. Stas zaproponował zrobienie kilku randek wokół lodowiska. Zgodziłam się z nim. Pojechałam pierwsza. Jadąc tyłem, będąc odwrócona w stronę chłopaka, spojrzałam się na niego. Chciałam go chociaż w jakiś sposób mieć na oku i przy okazji pewność, że daje sobie radę. Po przyglądaniu się chłopakowi z bliska, zauważyłam, że się chyba tak jakby, nie byłam za bardzo pewną, ale się rozmarzył lub zamyślił. Bądź co bądź, jedno z dwóch. Tak odpłynął, że nie za bardzo uważał na to jak jeździ. Stracił równowagę, a gdy wypowiedziałam jego imię, on stracił kompletnie równowagę. Zaliczył glebę, mówiąc dokładniej taflę, twardego, zimnego, nie przyjemnego lodu. Za późno zareagowałam, aby mu w odpowiednim czasie pomóc.
Wyciągnęłam mu dłoń, aby pomóc mu wstać. Jego nos krwawił, a oczy w pewnym momencie się zaszkliły. On chwycił mnie za dłoń. Gdy był już na równych "nogach" podałam mu swoją chusteczkę.
- Przyłóż ja do nosa - uśmiechnęłam się ciepło w jego stronę.
- Dzięki - odparł, a ja zaśmiałam się.
- Chyba słyszę dzisiaj już to słowo Poraz tysięczny. Nie mniej jednak dziękuję - uśmiechnęłam się do niego. Chciałam mu chociaż w jakiś sposób poprawić humor.
Zeszliśmy z lodowiska. Po zdjęciu łyżew, poszłam wraz z chłopakiem do toalety. Pomogłam mu z nosem, który już prawie wcale nie krwawił.
- Pewnie będzie ciebie bolało, ale ważne, że już nie leci z niego krew - uśmiechnęłam się, wybierając dokładnie raz delikatnie nos. - Skoro pojeździliśmy to czas na słodkie co nie co - uśmiechnęłam się, mając na myśli wszystkie słodkości jakie to serwują w pobliskiej kawiarence. Przebraliśmy się, oddaliśmy kluczyki od szafek i wyszliśmy.
- Aleś ty urocza! - ktoś klepną mnie w tyłek, szepcąc mi przy uchu takie słówka. Odwróciłam się w stronę tejże osoby. - Chyba twój chłoptaś nie pasuje do ciebie za bardzo. Widziałem z chłopakami jak się przewrócił na lodowisku i prawie rozpłakał. Zupełnie jak jakaś baba czy też dziecko - chłopak zaczął się wyśmiewać ze Stas'a.
Nie pozwoliłam na to. Chwyciłam go za rękę po czym swobodnie przerzuciłam go przez siebie.
- To ty jesteś baba, która nie potrafi się odpowiednio zachować wobec dziewczyn. W dodatku to ty płaczesz po tak słabym upadku na ziemi. Nawet twoje przeprosiny nie są warte - powiedziałam zezłoszczona. Pomachałam im na drogę z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Stas nie przejmuj się takimi osobami jak oni. Jak dla mnie jesteś najlepszą osobą tuż po A-chanie - uśmiechnęłam się. - Wiesz, tak mówiąc to ja poza A-chanem to nie mam za wielu przyjaciół w tej szkole. Chciałam się już ciebie wcześniej zapytać, ale czy moglibyśmy zostać przyjaciółmi? - spojrzałam się mu w oczy.
Wyciągnęłam mu dłoń, aby pomóc mu wstać. Jego nos krwawił, a oczy w pewnym momencie się zaszkliły. On chwycił mnie za dłoń. Gdy był już na równych "nogach" podałam mu swoją chusteczkę.
- Przyłóż ja do nosa - uśmiechnęłam się ciepło w jego stronę.
- Dzięki - odparł, a ja zaśmiałam się.
- Chyba słyszę dzisiaj już to słowo Poraz tysięczny. Nie mniej jednak dziękuję - uśmiechnęłam się do niego. Chciałam mu chociaż w jakiś sposób poprawić humor.
Zeszliśmy z lodowiska. Po zdjęciu łyżew, poszłam wraz z chłopakiem do toalety. Pomogłam mu z nosem, który już prawie wcale nie krwawił.
- Pewnie będzie ciebie bolało, ale ważne, że już nie leci z niego krew - uśmiechnęłam się, wybierając dokładnie raz delikatnie nos. - Skoro pojeździliśmy to czas na słodkie co nie co - uśmiechnęłam się, mając na myśli wszystkie słodkości jakie to serwują w pobliskiej kawiarence. Przebraliśmy się, oddaliśmy kluczyki od szafek i wyszliśmy.
- Aleś ty urocza! - ktoś klepną mnie w tyłek, szepcąc mi przy uchu takie słówka. Odwróciłam się w stronę tejże osoby. - Chyba twój chłoptaś nie pasuje do ciebie za bardzo. Widziałem z chłopakami jak się przewrócił na lodowisku i prawie rozpłakał. Zupełnie jak jakaś baba czy też dziecko - chłopak zaczął się wyśmiewać ze Stas'a.
Nie pozwoliłam na to. Chwyciłam go za rękę po czym swobodnie przerzuciłam go przez siebie.
- To ty jesteś baba, która nie potrafi się odpowiednio zachować wobec dziewczyn. W dodatku to ty płaczesz po tak słabym upadku na ziemi. Nawet twoje przeprosiny nie są warte - powiedziałam zezłoszczona. Pomachałam im na drogę z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Stas nie przejmuj się takimi osobami jak oni. Jak dla mnie jesteś najlepszą osobą tuż po A-chanie - uśmiechnęłam się. - Wiesz, tak mówiąc to ja poza A-chanem to nie mam za wielu przyjaciół w tej szkole. Chciałam się już ciebie wcześniej zapytać, ale czy moglibyśmy zostać przyjaciółmi? - spojrzałam się mu w oczy.
<Stas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz