niedziela, 28 stycznia 2018

Od Gabreli CD Alistaira

Nim mój mózg zdążył zareagować, policzki zaatakowane zostały przez czerwień. Nie byłam pewna czy to przez alkohol, czy przez zachowanie Alistair'a. Choć, może to jedno i drugie..? Dosłownie sekundę później odsunęłam się od chłopaka i, posyłając mu wcześniej niepewny uśmiech, zasłoniłam usta dłonią.
– W-wybacz.. – wyjąkałam. – Nie byłam na to przygotowana..
Ciemnowłosy w odpowiedzi parsknął i oparł głowę na dłoni. Boże.. Ile to wino ma procent!? Chyba więcej, niż moje wyniki na gimnazjalnym.. Przeprosiłam go na chwilę i zapewniłam, że wrócę za kilka chwil. Przez moment dostrzegłam na jego twarzy wyraz niezadowolenia, ale skinął głową. No, w sumie, to nie miał wyboru..
Będąc w łazience, skorzystałam z panującej w niej pustki. Ochlapałam policzki chłodną wodą, delikatnie, by nie rozmazać kreski na oczach. Wzięłam jeszcze dwa głębokie wdechy i sprawdziłam godzinę w telefonie. No.. Wypadałoby powoli wracać, bo jeszcze mnie do akademika nie wpuszczą.
Z powrotem zajęłam miejsce obok Alistair'a. Na początku chyba tego nie zarejestrował, bo gdy odwrócił się w moją stronę, dojrzałam w jego oczach zaskoczenie. Dopiero później na usta wkradł się uśmieszek. Oczywiście, odwzajemniłam ten gest. Mając jednak gdzieś w podświadomości późną godzinę, nie siliłam się na dalszą rozmowę. Sięgnęłam po serwetkę leżącą przede mną i porwałam szminkę, którąś jakaś pannica zostawiła na barze.
– Zadzwoń do mnie jutro, gdy będę w normalnym stanie. Jestem trochę.. Inna na trzeźwo – wymamrotałam, podsuwając chłopakowi serwetkę, na której zapisałam swój numer.
– Już uciekasz, kopciuszku? Przecież jeszcze nie ma północy – stwierdził, marszcząc brwi.
– Dla mnie ta godzina to prawie, jak północ. Mogą mnie nie wpuścić do mojej karocy, jeśli wrócę zbyt późno.
– Wiesz.. Mam łóżko w domu.. – wymruczał, uśmiechając się znacząco.
– Hola, hola, królewiczu. Pierwsze się lepiej poznajmy. Wtedy może się zastanowię, czy będę chciała je przetestować. – ucięłam, posyłając mu najpiękniejszy uśmiech, na jaki tylko pozwalał mój stan.
– Nie godzi się puszczać dziewki samej w miasto o tak późnej porze. Odprowadzę cię – zaproponował, zbierając swoje rzeczy z baru.
– Ale później będziesz musiał wracać sam – zaprotestowałam. Nie chciałam, żeby miał przeze mnie jakieś problemy.
– Oj tam, oj tam. Nie pierwszy i nie ostatni raz – odparł, schodząc ze stołka.
Nie chcąc się z nim dłużej sprzeczać, poszłam na ugodę i skinęłam głową. W końcu to on chciał mnie odprowadzić, a ja nie naciskałam.
Chwilę później opuściliśmy klub. Szłam dosłownie kilka centymetrów przed nim, w pewnym sensie wskazując mu właściwą drogę. Chłód wieczoru dał się we znaki. Zwłaszcza w odsłonięte nogi. Nie chciałam jednak iść na autobus. Wolałam się nacieszyć towarzystwem chłopaka.
– Więęęc.. – zaczął – powiesz mi o sobie coś więcej?
– Hm, cóż ja ci mogę opowiedzieć.. Dokładniej, jestem Gabriela Insomnia Polańska i pochodzę z Polski. Przyleciałam tutaj niedawno i chodzę do Akademii Green Heels. Twoja kolej.

「 Stair? ^‿^ 」

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt