Zatrzymałam się przyjmując postawę „wagi”. Na jednej ręce stała wyimaginowana decyzja o pójściu do biblioteki, druga o zwiedzaniu miasta. Szale przechylały się raz w jedną, raz w drugą stronę.
- Magiczna wago, magiczna wago… - mamrotała głosem zachrypniętej czarownicy. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Ophelię. – Miasto.
- Jesteś pewna? – spytała z rozbawieniem przyglądając się moim teatralnym wyczynom. – To poważna decyzja.
- Tak, chcę zobaczyć jak to u was wygląda. Chcę zobaczyć domy handlowe, chcę zobaczyć knajpki i sklepy z pamiątkami. Planuję nakupować tego Chińskiego badziewia i dać w worku bratu pod choinkę. Wiesz, jak najwięcej tandety upchanej w jedno miejsce.
- To jest…
- Wredny pomysł ale jakże ciekawy i jedyny w swoim rodzaju? – dokończyłam z rozbawieniem. – Nie oceniaj. On w tamtym roku kupił mi ogromne opakowanie… podpasek! - ostatnie powiedziałam szeptem żeby przypadkiem nie wpadło w niepowołane uszy. – A ty masz rodzeństwo zdechlaczku czy jedyny bliscy krewni to picuś-glancuś pan przewodniczący?
Ophelia? XD
- Magiczna wago, magiczna wago… - mamrotała głosem zachrypniętej czarownicy. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Ophelię. – Miasto.
- Jesteś pewna? – spytała z rozbawieniem przyglądając się moim teatralnym wyczynom. – To poważna decyzja.
- Tak, chcę zobaczyć jak to u was wygląda. Chcę zobaczyć domy handlowe, chcę zobaczyć knajpki i sklepy z pamiątkami. Planuję nakupować tego Chińskiego badziewia i dać w worku bratu pod choinkę. Wiesz, jak najwięcej tandety upchanej w jedno miejsce.
- To jest…
- Wredny pomysł ale jakże ciekawy i jedyny w swoim rodzaju? – dokończyłam z rozbawieniem. – Nie oceniaj. On w tamtym roku kupił mi ogromne opakowanie… podpasek! - ostatnie powiedziałam szeptem żeby przypadkiem nie wpadło w niepowołane uszy. – A ty masz rodzeństwo zdechlaczku czy jedyny bliscy krewni to picuś-glancuś pan przewodniczący?
Ophelia? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz