- Nie jestem fanką słodyczy? - odpowiedziałam.
- Na diecie..? - Michael uśmiechnął się pod nosem, ale pokręciłam głową.
- Nie wiem jak to wytłumaczyć ale... Są za słodkie..? - podrapałam się po karku.
- Sok pomarańczowy?
- Za słodki.
- Pomidorowy?
Zmarszczyłam nos.
- To może herbata albo kawa? - chłopak kontynuował, na co westchnęłam.
- To już chętnie.
Michael wstał i rozłożył swoją mapkę, po czym ze zdeterminowaną miną zaczął ją oglądać, najwyraźniej w poszukiwaniu kawiarni, wśród zaznaczonych przeze mnie budynków akademickich.
- To tam! - oznajmił w końcu, wskazując na wschód.
- Mniej więcej. - wstałam i przesunęłam jego wyciągniętą rękę bardziej na prawo.
- Wybacz. - mruknął, na co uniosłam brwi.
- Niby co? Ważne że mniej więcej się teraz orientujesz. - odparłam - Mało kto pokaże gdzie dokladnie się coś znajduje w tej szkole bez patrzenia na to.
- No właśnie. A jak ty to robisz? - chłopak zapytał, idąc alejką, prowadzącą w stronę kawiarni.
- Co?
- No jak to jest, że się tak dobrze orientujesz?
Schowałam ręce do kieszeni.
- Każdego roku siedzę w akademii trzysta pięćdziesiąt pięć lub sześć dni. - odparłam - Jak nie mam co robić, odkrywam i zapamiętuję. Ale to ma chyba też coś wspólnego z dobrą orientacją w terenie.
Michael?
- Na diecie..? - Michael uśmiechnął się pod nosem, ale pokręciłam głową.
- Nie wiem jak to wytłumaczyć ale... Są za słodkie..? - podrapałam się po karku.
- Sok pomarańczowy?
- Za słodki.
- Pomidorowy?
Zmarszczyłam nos.
- To może herbata albo kawa? - chłopak kontynuował, na co westchnęłam.
- To już chętnie.
Michael wstał i rozłożył swoją mapkę, po czym ze zdeterminowaną miną zaczął ją oglądać, najwyraźniej w poszukiwaniu kawiarni, wśród zaznaczonych przeze mnie budynków akademickich.
- To tam! - oznajmił w końcu, wskazując na wschód.
- Mniej więcej. - wstałam i przesunęłam jego wyciągniętą rękę bardziej na prawo.
- Wybacz. - mruknął, na co uniosłam brwi.
- Niby co? Ważne że mniej więcej się teraz orientujesz. - odparłam - Mało kto pokaże gdzie dokladnie się coś znajduje w tej szkole bez patrzenia na to.
- No właśnie. A jak ty to robisz? - chłopak zapytał, idąc alejką, prowadzącą w stronę kawiarni.
- Co?
- No jak to jest, że się tak dobrze orientujesz?
Schowałam ręce do kieszeni.
- Każdego roku siedzę w akademii trzysta pięćdziesiąt pięć lub sześć dni. - odparłam - Jak nie mam co robić, odkrywam i zapamiętuję. Ale to ma chyba też coś wspólnego z dobrą orientacją w terenie.
Michael?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz