Szłam pustym korytarzem. Dziwne... Jestem tu już prawie tydzień, a nadal
nie udało mi się nikogo wkurwić... Hm... Trza to nadrobić. Jednak zanim
zdołałam wybrać sobie ofiarę zadzwonił dzwonek na lekcje. No cóż...
Mówi się trudno. Podeszłam pod klasę. Byłam spóźniona i nawet przez
chwilę rozmyślałam nad wagarami, ale weszłam na biologię. I...
Zasnęłam....?
***
Poczułam jak ktoś tracą mnie w ramię. Odruchowo strzeliłam gościowi w
twarz i zaczęłam go napier*****. Nagle poczułam mocny uścisk wokół
nadgarstka i w jednej chwili zostałam przyparta do ściany. Usłyszałam
głuchy huk. Ostry ból przeszywający tył czaszki i mroczki przed oczami
uświadomiły mi, skąd wziął się owy huk. Popatrzyłam na gościa. Był...
Hm... Na pewno nie z mojej klasy...
- Co do kurw*!? - krzyknęłam. Ból był niesamowity. Chciałam osunąć się
na podłogę, lecz gostek trzymał mnie tak, że nie mogłam się ruszyć. Z
jakiegoś niewiadomego powodu zrobiło mi się duszno.
- Zajęcia się skończyły. Kazali mi cię obudzić - oznajmił ostrym tonem. spróbowałam się wyrwać.
- Puść mnie! Bo ci przypier****! - zaczęłam się drzeć. Poczułam, że
jeden z nadgarstków mam wolny, ale nie na długo. Koleś zatkał mi jedną
ręką usta, drugą objął mnie tak, że jego usta były przy moim uchu.
Zaczął coś szeptać.
Ktoś dokończy? Chłopaki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz