Właśnie przyjechałam do Akademii Green Heels od razu zostałam przekierowana do mojego pokoju w akademiku. Miałam przed sobą dużo roboty by ładnie urządzić pokój. Gdy tylko znalazłam się sama w pomieszczeniu wypuściłam swojego węża rasy Anakonda Tygrysia o kolorze białym.
-Puszek tylko nie wychodzi na dwór.- powiedziałam i od razu wzięłam się za rozpakowywanie swoich ubrań. Gdy tylko szafki były już pełne na biurku rozstawiłam swój komputer który był prawdziwą bestią wśród elektroniki. Resztę kartonów porzuciłam na pastwę losu gdy odechciało mi się pracować. Puszek od razu wlazł na mnie zadowolony. A ja pogłaskałam go. -Dobra może się przejdę i zobaczę jak tutaj wygląda.- uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju razem z mym przyjacielem. Ruszyłam w stronę głównych budynków Akademii.
- Tylko nikogo nie strasz mały! Ja wiem że ty lubisz ale musimy być mili.- powiedziałam do niego.
Musiałam przyznać że było tutaj naprawdę pięknie. Jednak nie mogłam znaleźć innej żywej duszy. Zapewne trwają zajęcia.. ja sama muszę sprawdzić jakie mam zajęcia. Po krótkim spacerze strasznie się zmęczyłam więc usiadłam na ławce która znajdowała się w cieniu. Nagle Puszek zszedł ze mnie i z ogromną prędkością ruszył w nieznanym mi kierunku. Od razu wstałam na równe nogi i zaczęłam za nim biec. Niestety tutaj było można zauważyć moja genialną kondycję sportową.
-Zatrzymaj się ty mendo! Ja Cię karmię cielaczkami a ty mi tutaj uciekasz!- w pewnym momencie się przewróciłam jednak nie miałam zamiaru się poddać. Chwyciłam Puszka za ogon.
-Hahaha! Mam Cię i teraz pewnie ci łyso!- krzyknęłam i spojrzałam przed siebie. Mogłam dostrzec czyjeś buty oby to nie był nauczyciel.
(Ktoś chętny?)
-Puszek tylko nie wychodzi na dwór.- powiedziałam i od razu wzięłam się za rozpakowywanie swoich ubrań. Gdy tylko szafki były już pełne na biurku rozstawiłam swój komputer który był prawdziwą bestią wśród elektroniki. Resztę kartonów porzuciłam na pastwę losu gdy odechciało mi się pracować. Puszek od razu wlazł na mnie zadowolony. A ja pogłaskałam go. -Dobra może się przejdę i zobaczę jak tutaj wygląda.- uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju razem z mym przyjacielem. Ruszyłam w stronę głównych budynków Akademii.
- Tylko nikogo nie strasz mały! Ja wiem że ty lubisz ale musimy być mili.- powiedziałam do niego.
Musiałam przyznać że było tutaj naprawdę pięknie. Jednak nie mogłam znaleźć innej żywej duszy. Zapewne trwają zajęcia.. ja sama muszę sprawdzić jakie mam zajęcia. Po krótkim spacerze strasznie się zmęczyłam więc usiadłam na ławce która znajdowała się w cieniu. Nagle Puszek zszedł ze mnie i z ogromną prędkością ruszył w nieznanym mi kierunku. Od razu wstałam na równe nogi i zaczęłam za nim biec. Niestety tutaj było można zauważyć moja genialną kondycję sportową.
-Zatrzymaj się ty mendo! Ja Cię karmię cielaczkami a ty mi tutaj uciekasz!- w pewnym momencie się przewróciłam jednak nie miałam zamiaru się poddać. Chwyciłam Puszka za ogon.
-Hahaha! Mam Cię i teraz pewnie ci łyso!- krzyknęłam i spojrzałam przed siebie. Mogłam dostrzec czyjeś buty oby to nie był nauczyciel.
(Ktoś chętny?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz