-Czy ja wiem... - odpowiedziałem ponuro - nie w moim stylu żeby wcinać sie w nie swoje sprawy ale jak już nalegasz...
Poszedłem i pomogłem zanieść tego biedaka. Nie był jakoś wybitnie pobity. Sam by się z łatwością doczołgał do pielęgniarki.
Pomogłem zanieść tego chłopaka i wróciłem do internatu. Wieczorem nie
miałem zbytnio nic do roboty więc włączyłem komputer, muzyke w tle,
otworzyłem okno i uruchomiłem deepweb.
Miałem ochotę pooglądać noże, które mógłbym sobie podarować. Rozpocząłem
przeglądanie ale nic ciekawego nie znalazłem. Zamknąłem okno,
wyłączyłem komputer i muzykę. było lekko po 23 więc poszedłem się
przejść po internacie z czystych nudów.
Wracając natknąłem się na grupę tych ćwoków, którzy znęcali się nad owym
Kuroko. Postanowiłem ich zignorować i po prostu sobie przejść obok nich
jak gdyby nigdy nic.
Mijając ich jeden udeczył mnie łokciem w plecy. Zatrzymałem się dwa kroki dalej.
- Masz jakiś problem? - spytałem.
- Tak mam, wku**ia mnie Twoja piz**watość.
Zaczęli się wszyscy śmiać. A, że nienawidzę takich śmieszków odwróciłem
się, złapałem go i z całej siły uderzyłem nim o ścianę. Był oszołomiony i
nie był w stanie podnieść ręki. Wykorzystałem ten moment i cały czas
napier***ałem go prawą ręką a lewą nim szarpiąc trzymając.
Skończyłem po minucie. Jego Twarz była cała we krwi i stracił kilka
zębów. Jego koledzy nawet nie drgnęli. W końcu jeden się wkurzył i
podszedł do mnie gwałtownie i chciał mnie uderzyć ale złapałem go i
wykręciłem mu ręce przewracając go twarzą do podłogi. Pod wpływem szału
skoczyłem mu z pełnym impetem na głowę prawdopodobnie uszkadzając mu
czaszkę.
- Macie jeszcze jakieś pytania? - zapytałem.
Zrobili w tył zwrot i uciekli prawdopodobnie po pomoc dla chłopaków.
Kucnąłem przy poturbowanych i szepnąłem:
- Jeszcze raz zobaczę, że ktoś przez was cierpi, karma wróci do was z
maksymalną mocą. I wiecie od kogo się jej możecie spodziewać.
Odwróciłem się i poszedłem.
~Następnego dnia~
Obudziłem się odziwo nie w internacie a w jakiejś celi. Aa chwila. To nie cela tylko gabinet dyrektorki.
- Masz chociaż odrobinę pojęcia coś Ty najlepszego zrobił Felix?! - zapytała pani dyrektor.
- Aaa chodzi o wczoraj? Tak mam. Jeśli coś mi się niepodoba to to zmieniam albo sam obdarzam sprawiedliwością. - odpowiedziałem.
- Felix! Przez Ciebie możemy mieć tutaj niezłe kłopoty plus tony policji!
- I co z tego. Co mogą mi zrobić?
- Przeraża mnie Twoje płytkie podejście do sprawy! Mam nadzieję, że nikt
poza nami nie wie o Twojej przeszłości. Jeżeli ona się wyda to po Tobie
kolego.
- *wzdycha* Nie, nikt o tym nie wie. Wkurzali mnie Ci goście i trochę mnie poniosło.
- Trochę?! Felix prawie jednego zabiłeś a Ty mówisz, że Cie poniosło?!
Zacząłem mieć w tamtym momencie lekkie wyrzuty sumienia ale po chwili mi
przeszło. Nie czułem ani złości do tych chłopaków ani współczucia. Po
prostu chciałem wrócić do pokoju i odpocząć bo się nie wyspałem.
- Mogę już iść? - zapytałem.
- Jeśli obiecasz, że to Twoja pierwsza i ostatnia akcja to tak, możesz.
- Obiecuję... - odpowiedziałem po czym wstałem i poszedłem wprost do
pokoju. Idąc korytarzem obok pielęgniarki zauważyłem, że tych dwóch
jeszcze tam leżało. Jeden i drugi miał bandaż na twarzy z tym, że drugi
był nieprzytomny. Przejechałem ich wzrokiem i poszedłem dalej.
~Po odpoczynku~
Obudziłem się o 13 ale był weekend więc to było u mnie normalne. Umyłem
się i wyszedłem z pokoju. Było dziwnie spokojnie. Tak jakby połowy
szkoły nie było. W oddali zobaczyłem stojącą dziewczynę, dla której
jestem tajemniczy, a że dzisiaj miałem dzień otwarty na ludzi
postanowiłem zagadać.
-Hej, jak tam? Dobrze się czujesz?
Touka plz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz