- Nie, dziękuję. - potrząsnęłam głową - Jak mówiłam, słodycze nie są moją ulubioną formą jedzenia.
Chłopak wywrócił oczami i zabrał się do jedzenia.
- Nie rozumiem jakim cudem możesz nie lubić słodkiego. - stwierdził.
Podparła łokcie na stole i położyłam głowę na otwartej dłoni.
- Podejrzewam że to ma coś wspólnego z dziwnym działaniem moich kubków smakowych. - odparłam poważnie.
Michael uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Ale z drugiej strony może wiedzą że cukier to najniebezpieczniejszy narkotyk i oczywiście trucizna na świecie. - machnęłam wolną ręką, mówiąc to.
- Co ty nie powiesz..? - Michael uniósł brew, stukając widelcem o ciasto, co je lekko pokruszyło.
- Cukier nazywa się białą śmiercią nie bez powodu. - puściłam mu oczko - Tylko w tym roku zmarło ponad trzy miliony osób z powodu hiperglikemii. Ale spoko. Ciebie to nie dotyczy. - dodałam, widząc jego minę.
Odchrząknął.
- To jak..? Zastanowiłaś się już?
- Nad? - przekrzywiłam głowę na bok, dopasowując się do zmiany tematu.
- Chcesz być moim gościem na Święta?
Zachichotałam.
- Rany, jak to dziwnie brzmi kiedy mówisz to w taki sposób. - skomentowałam.
Wywrócił oczami i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Nie przestaniesz naciskać, co? - upewniłam się, a widząc uśmiech formujący się na jego twarzy, pokręciłam z rozbawieniem głową - Dobra. Wygrałeś.
- Serio?
- A co mi tam? - zaśmiałam się - Z przyjemnością spędzę z kimś święta.
Michael? Jest dłużej -3- odrobinę, ale jest -3-
Chłopak wywrócił oczami i zabrał się do jedzenia.
- Nie rozumiem jakim cudem możesz nie lubić słodkiego. - stwierdził.
Podparła łokcie na stole i położyłam głowę na otwartej dłoni.
- Podejrzewam że to ma coś wspólnego z dziwnym działaniem moich kubków smakowych. - odparłam poważnie.
Michael uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Ale z drugiej strony może wiedzą że cukier to najniebezpieczniejszy narkotyk i oczywiście trucizna na świecie. - machnęłam wolną ręką, mówiąc to.
- Co ty nie powiesz..? - Michael uniósł brew, stukając widelcem o ciasto, co je lekko pokruszyło.
- Cukier nazywa się białą śmiercią nie bez powodu. - puściłam mu oczko - Tylko w tym roku zmarło ponad trzy miliony osób z powodu hiperglikemii. Ale spoko. Ciebie to nie dotyczy. - dodałam, widząc jego minę.
Odchrząknął.
- To jak..? Zastanowiłaś się już?
- Nad? - przekrzywiłam głowę na bok, dopasowując się do zmiany tematu.
- Chcesz być moim gościem na Święta?
Zachichotałam.
- Rany, jak to dziwnie brzmi kiedy mówisz to w taki sposób. - skomentowałam.
Wywrócił oczami i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Nie przestaniesz naciskać, co? - upewniłam się, a widząc uśmiech formujący się na jego twarzy, pokręciłam z rozbawieniem głową - Dobra. Wygrałeś.
- Serio?
- A co mi tam? - zaśmiałam się - Z przyjemnością spędzę z kimś święta.
Michael? Jest dłużej -3- odrobinę, ale jest -3-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz