Zerknęłam w jego stronę, ale natychmiast odwróciłam wzrok.
- Nie lubię mówić o tej sprawie. - mruknęłam, znów na niego patrząc.
- Przepraszam, nie chciałem-
Westchnęłam, machając ręką żeby go uciszyć.
- Czekaj, nie mówiłam że ci nie powiem. - powiedziałam szybko - Po prostu.... Tylko moja rodzina i kilka osób w szkole o tym wiedzą... A przez tych kilka osób, mam na myśli dyrektorkę, pielęgniarkę i kilku nauczycieli...
Michael skinął głową, gdy przerwałam, czekając na jego reakcję.
- Ok. - westchnęłam - Mam postępującą wadę serca. Dokładnie przewlekłą dusznicę bolesną i niewydolność krążenia. Od trzeciego roku życia spędzałam święta sama, bo rodzice podostawali awanse i mogli w końcu zacząć zarabiać na moje leczenie i tym podobne. Wiesz, trochę kasy na to leci... osiem lat temu, rodzina Xaviera zabrała mnie do siebie na święta, żebym nie spędzała ich ciągle samotnie, odpakowując prezenty przysłane z Ameryki... jeszcze przed kolacją wigilijną miałam bardzo silny atak duszności i zabrali mnie do szpitala. Byłam tam do nowego roku i nie chciałam tego powtarzać, dlatego nie spędzałam już potem z nikim świąt. - wytłumaczyłam cicho, patrząc gdzieś w dal.
Miczu?
- Nie lubię mówić o tej sprawie. - mruknęłam, znów na niego patrząc.
- Przepraszam, nie chciałem-
Westchnęłam, machając ręką żeby go uciszyć.
- Czekaj, nie mówiłam że ci nie powiem. - powiedziałam szybko - Po prostu.... Tylko moja rodzina i kilka osób w szkole o tym wiedzą... A przez tych kilka osób, mam na myśli dyrektorkę, pielęgniarkę i kilku nauczycieli...
Michael skinął głową, gdy przerwałam, czekając na jego reakcję.
- Ok. - westchnęłam - Mam postępującą wadę serca. Dokładnie przewlekłą dusznicę bolesną i niewydolność krążenia. Od trzeciego roku życia spędzałam święta sama, bo rodzice podostawali awanse i mogli w końcu zacząć zarabiać na moje leczenie i tym podobne. Wiesz, trochę kasy na to leci... osiem lat temu, rodzina Xaviera zabrała mnie do siebie na święta, żebym nie spędzała ich ciągle samotnie, odpakowując prezenty przysłane z Ameryki... jeszcze przed kolacją wigilijną miałam bardzo silny atak duszności i zabrali mnie do szpitala. Byłam tam do nowego roku i nie chciałam tego powtarzać, dlatego nie spędzałam już potem z nikim świąt. - wytłumaczyłam cicho, patrząc gdzieś w dal.
Miczu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz