niedziela, 27 grudnia 2015

Od Nathaniela do Ophelii

Siedziałem na ławce. Znów sam... Wspominałem pierwsze lata mojego istnienia. Czy było dobrze? Można to tak rzec ale idealnie też nie było. Mojej rodzinie ostatnio się nie przelewało. Mama pracowała jako opiekunka do dzieci a ojciec jako sprzedawca broni. Nagle coś poszło nie tak...dobrze pamiętam ten dzień...jakby to było wczoraj. Mama siedziała na fotelu i cerowała mojego ulubionego pluszaka. Ja siedziałem pod stołem i bawiłem się żołnierzykami. Nagle do domu wpadł ojciec, był mocno wstawiony. Zaczął krzyczeć na mamę że jest głupią puszczającą się po katach zdzirą. Mama chciała się jakoś bronic lecz nie wiedziała jak. Nagle ojciec wyciągnął z za paska nóż i dźgnął mamę raz,drugi, trzeci. Mama padła na ziemię i poruszyła ustami. Nie wiedziałem co chciała powiedzieć ale siedziałem pod stołem cicho jak mysz. Serce chciało mi wyskoczyć z piersi a łzy spływały cicho po policzkach. Nagle drzwi ponownie otworzyły się z hukiem. Do domu wpadła policja wezwana przez sąsiadkę która słyszała awanturę. Mojego ojca aresztowali,mamę zabrali a ja trafiłem do domu dziecka...Nigdy nie zapomnę tego dnia...nigdy. Wyciągnąłem z kieszeni niewielką strzykawkę i podwinąłem sobie rękaw. Delikatnie wbiłem igłę w żyłę i zaaplikowałem sobie potężną dawkę morfiny. Potem pustka. Obudziłem się w karetce.
-Halo! Słyszysz mnie?- pytał się sanitariusz
-Nie krzycz...głuchy nie jestem- jęknąłem mrużąc oczy
-Obudził się- powiedział sanitariusz do kogoś innego i znów pustka. Znów się obudziłem. Leżałem na jakiejś sali w szpitalu a obok mnie leżała jakaś dziewczyna
-No stary niezłą aferę zrobiłeś- zaśmiała się
-Co?- zdziwiłem się
-No to że był tu ordynator szpitala i wiele innych osób. Nie mogą określić co wziąłeś- powiedziała
-Oj tam...To tylko morfa- jęknąłem

Ophelia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt