Słuchałem jej w milczeniu. Tak, z rodziną tak właśnie jest. Albo słodko, albo gorzko. Albo są, albo ich nie ma. Albo interesują się tym co się z nami dzieje, albo nie. Cała prawda o rodzicielskiej miłości.
- Nie próbowałaś z nimi o tym rozmawiać?
Oczywiście, że nie próbowała. Wiedziałem o tym bardzo dobrze.
- Nie, nie było ku temu sposobności.
- I chęci - dopowiedziałem ze smutnym uśmiechem. Wziąłem łyk gorącej herbaty i wypaliłem ni z tego ni z owego:
- Może chcesz spędzić święta ze mną, co? Znaczy ze mną i moją kochaną rodzinką.
Jej mina była bezcenna. - Jaja sobie ze mnie robisz.
- Dlaczego? W tamtym roku zgarnąłem bezdomnego z ulicy. Dwa lata temu moją starą opiekunkę, której zmarł mąż. Trzy przyprowadziłem psa... Każdego roku kogoś sprowadzam więc raczej się nie zdziwią - stwierdziłem wzruszając ramionami. Taka prawda. U nas zawsze dwa miejsca były wolne. Jedno dla "nieznajomego wigilijnego gościa" drugie dla mojego ojca chociaż głośno się o tym nie mówi. Tradycją jest, że zawsze jedno z nich zapełniam. - Będziesz miłym gościem.
- Nie sądzę, że powinnam...
- A dlaczego nie? - zaśmiałem się podpierając głowę na łokciu. - Nie odpowiadaj od razu, zastanów się dlaczego nie chcesz się zgodzić. Ponieważ nie wypada? W takim dniu można zrobić wszystko. I uprzedzę twoje pytania - tak, mam bardzo liczną rodzinę. I z deczka stukniętą, ale o tym dopiero jak się zgodzisz.
Ophelia? XD Nie można odmówić.
- Nie próbowałaś z nimi o tym rozmawiać?
Oczywiście, że nie próbowała. Wiedziałem o tym bardzo dobrze.
- Nie, nie było ku temu sposobności.
- I chęci - dopowiedziałem ze smutnym uśmiechem. Wziąłem łyk gorącej herbaty i wypaliłem ni z tego ni z owego:
- Może chcesz spędzić święta ze mną, co? Znaczy ze mną i moją kochaną rodzinką.
Jej mina była bezcenna. - Jaja sobie ze mnie robisz.
- Dlaczego? W tamtym roku zgarnąłem bezdomnego z ulicy. Dwa lata temu moją starą opiekunkę, której zmarł mąż. Trzy przyprowadziłem psa... Każdego roku kogoś sprowadzam więc raczej się nie zdziwią - stwierdziłem wzruszając ramionami. Taka prawda. U nas zawsze dwa miejsca były wolne. Jedno dla "nieznajomego wigilijnego gościa" drugie dla mojego ojca chociaż głośno się o tym nie mówi. Tradycją jest, że zawsze jedno z nich zapełniam. - Będziesz miłym gościem.
- Nie sądzę, że powinnam...
- A dlaczego nie? - zaśmiałem się podpierając głowę na łokciu. - Nie odpowiadaj od razu, zastanów się dlaczego nie chcesz się zgodzić. Ponieważ nie wypada? W takim dniu można zrobić wszystko. I uprzedzę twoje pytania - tak, mam bardzo liczną rodzinę. I z deczka stukniętą, ale o tym dopiero jak się zgodzisz.
Ophelia? XD Nie można odmówić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz