- Jak przyjemnie poczuć wreszcie świeże powietrze! - krzyknęłam. Pani Owen nie była jedną z tych cudownych, przesadnie kochających matek, tak więc mruknęła tylko z dezaprobatą.
- Kim... Eh... Poradzisz sobie, prawda?
- Mamo, mam już 17 lat - uśmiechnęłam się pocieszająco - Tutaj ludzie są na serio inteligentni, także problemów raczej mieć nie będę.
- Jak ciebie znam, sama sobie jakieś stworzysz!
- Ale przynajmniej zaraz je rozwiążę - mrugnęłam do niej.
- A ja w to mam uwierzyć! - zaśmiała się nerwowo - Sekretariat znajdziesz sama, ja już muszę jechać. Mam ważne spotkanie. Trzymaj się, kocham cię! - Teresa przytuliła mnie mocno, po czym tak po prostu odjechała.
- Świetnie - odwróciłam się w kierunku szkoły i bez chwili wahania, ruszyłam ku niej. Po drodze rozglądałam się, z lekkim przerażeniem patrzyłam na jednokolorowe, idealnie utrzymane budynki. Gdzieniegdzie zauważałam pojedyncze osoby idące szybkim krokiem, szybko znikające za rogami budynków.
Otworzyłam ogromne drzwi, po czym zaśmiałam się nerwowo.
- I gdzie tu teraz pójść?
ktosiu?
- Kim... Eh... Poradzisz sobie, prawda?
- Mamo, mam już 17 lat - uśmiechnęłam się pocieszająco - Tutaj ludzie są na serio inteligentni, także problemów raczej mieć nie będę.
- Jak ciebie znam, sama sobie jakieś stworzysz!
- Ale przynajmniej zaraz je rozwiążę - mrugnęłam do niej.
- A ja w to mam uwierzyć! - zaśmiała się nerwowo - Sekretariat znajdziesz sama, ja już muszę jechać. Mam ważne spotkanie. Trzymaj się, kocham cię! - Teresa przytuliła mnie mocno, po czym tak po prostu odjechała.
- Świetnie - odwróciłam się w kierunku szkoły i bez chwili wahania, ruszyłam ku niej. Po drodze rozglądałam się, z lekkim przerażeniem patrzyłam na jednokolorowe, idealnie utrzymane budynki. Gdzieniegdzie zauważałam pojedyncze osoby idące szybkim krokiem, szybko znikające za rogami budynków.
Otworzyłam ogromne drzwi, po czym zaśmiałam się nerwowo.
- I gdzie tu teraz pójść?
ktosiu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz