poniedziałek, 7 grudnia 2015

Od Colette

Właśnie opuściłam salę numer dwanaście, w której odbyło się pierwsze spotkanie klubu przyjaciół skarpetek. Miałam mieszane uczucia co do dołączenia do tego stowarzyszenia. Nikt kto zapisał się na "kółko skarpety" nie wydawał się być przyjaźnie nastawionym, a może tylko mi się zdawało? No ale cóż.... najwyżej się wypiszę.
Po mimo wczesnej pory na zewnątrz zdążył już zapaść zmrok. Tylko dwóch, trzech sal zdawało się wydobywać jakieś słabe światło. Nienawidziłam, kiedy było ciemno, a ja byłam sama.
Wtem usłyszałam za sobą jakieś kroki. Obejrzałam się, ale nikogo nie zobaczyłam. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Zapewne ten ktoś szedł korytarzem prostopadłym do mojego. Wolałam jednak nie ryzykować życiem, gdyby okazało się, że to jednak wampir sadysta szukający ofiar.
Niewiele myśląc rzuciłam się pędem przed siebie, jednocześnie próbując nie zabić się o własne nogi, tudzież inne wystające coś.
Biegnąc nie bardzo patrzyłam przed siebie, dzięki czemu nie zauważyłam końca korytarza, który wyłonił się tak nagle i tym samym wylądowałam na poszarzałej ścianie.
Leżałam dobre pięć, a może dziesięć minut w bezruchu wpatrując się w sufit. Nie bardzo obchodziło mnie co pomyśleliby sobie inni ludzie, i tak nigdy mnie nie rozumieli.
Nagle usłyszałam te same kroki przed którymi uciekałam. Rozpoznałam je od razu. Najwyraźniej ktoś posiadał bardzo interesujące buty wykonane z nietypowego tworzywa.
- Halo? Nic ci nie jest? - usłyszałam zza siebie.

Ktosiu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt