Rozglądałam się uważnie. Hmmm, ścieżka, dziura w płocie, lasem... no dobra, pamiętam jak na razie całą drogę. Potknęłam tylnej kieszeni spodni, w której trzymałam portfel. Był na miejscu.
- To jak, idziemy na zakupy? - uśmiechnęła się Ophelia gdy wyszłyśmy na ulicę.
- Na pierwszy rzut oka wasze miasto niczym nie różni się od naszych - zaśmiałam się ruszając chodnikiem tam gdzie nogi chciały. - Ba! Ale najpierw sklep z pamiątkami. Jak już mówiłam, Nathaniel musi dostać pudło badziewia na święta.
- W takich momentach cieszę się, że jestem jedynaczką.
- I masz z czego - przyznałam z westchnieniem. - Potem może pokazałabyś mi księgarnie, co? Nowe książki zawsze są mile widziane.
Ophelia?
- To jak, idziemy na zakupy? - uśmiechnęła się Ophelia gdy wyszłyśmy na ulicę.
- Na pierwszy rzut oka wasze miasto niczym nie różni się od naszych - zaśmiałam się ruszając chodnikiem tam gdzie nogi chciały. - Ba! Ale najpierw sklep z pamiątkami. Jak już mówiłam, Nathaniel musi dostać pudło badziewia na święta.
- W takich momentach cieszę się, że jestem jedynaczką.
- I masz z czego - przyznałam z westchnieniem. - Potem może pokazałabyś mi księgarnie, co? Nowe książki zawsze są mile widziane.
Ophelia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz