..Szkoła. Specjalny Zakład Karno-Opiekuńczy Łączący Analfabetów. Jak ja lubię to określenie.
To był jeden z tych dni, gdy totalnie nic mi się nie chciało. Ani rano wstać, ani się ubrać, nie mówiąc już o wyjściu gdziekolwiek. Najchętniej zostałbym w swoim przytulnym mieszkanku z mieszaniną jakichś czipsów, colą i żelkami. Magia śniegu, to białe coś robi ze mnie kanapowca bez życia.
Mimo wszystko jakoś zebrałem resztki swojej motywacji i wyruszyłem w tą jakże ciężką drogę.
Nie było mi zimno. W domu nie było co prawda jakichś wielkich zim, ale za dzieciaka i tak uciekało się na dwór bez kurtek i pływało w lodowatej wodzie, chociażby po to, by wkurzyć niańkę. Przydało się.
Kroczyłem tak sobie tą ośnieżoną drogą, w myślach naśmiewając się ze spojrzeń ludzi przerażonych tym, że mam na sobie tylko cienką, skórzana kurtkę. Marzną wam tyłki? Cóż, mi nie. Ha. Ha. Ha.
Nadeszła jednak chwila, gdy mogłem chociaż na moment wyprzeć z głowy te wszelakie zadania i po prostu obserwować ludzi. Rozglądałem się za ładnymi buźkami, bo o ładną figurę teraz trudno. Te wszystkie kożuchy, kurtki... Zapakowane jak prezenty na święta, ale odpakowywanie jest bardziej uciążliwe, bo nie można tak po prostu rozerwać...
Ale co to, co to. Bardzo interesujący kolorek, przyciągający wzrok. Jak taki cukiereczek...
...Oho, dziewuszka dość ładna. Widać już z daleka.
Cichutko, powolutku szedłem do niej od tyłu, nie chcąc zbyt wcześnie dać o sobie znać. Dopiero gdy podszedłem całkiem blisko... Jedyny plus śniegu, to wygłuszanie kroków
- Cóż za uroczą panienkę my tu mamy... - odezwałem się moim najbardziej aksamitnym tonem. Trzeba zrobić dobre pierwsze wrażenie, nie? - Mogę się dosiąść? Taki ładny stąd widok. - nie czekałem na pozwolenie, po prostu usiadłem obok.
< Mayumi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz